Czy USA planują razem z Jordanią interwencje lądową w Syrii? Komentarz dziennikarza Nicolasa Zahra i Redakcji 3droga.pl
Od Redakcji: Bashar Al Assad, urzędujący obecnie pomimo wyniszczającej wojny jaka trawi jego kraj, legalnie wybrany prezydent Syrii, w swoim ostatnim wywiadzie udzielonym dla rosyjskiego Sputnika oznajmił, że syryjskie władze są w posiadaniu materiałów wywiadowczych, które jasno wskazują na to, że Stany Zjednoczone razem z Jordanią mają przygotowane plany dokonania inwazji lądowej w Syrii. Informacja taka wydaje się mocno niepokojąca zwłaszcza gdy zestawimy ją z napływającymi do nas analizami na temat ruchów sił rebelianckich działających na południu Syrii, tuż przy granicy z Jordanią. Dlatego zapytaliśmy o tą kwestie, Nicholasa Zahra, syryjskiego dziennikarza zajmującego się tematyką grup islamistycznych działających w Syrii i problemów politycznych w rejonie Bliskiego Wschodu. Prosto z Damaszku:
Jeśli chodzi o kwestię planów jordańsko-amerykańskiej inwazji wojskowej w Syrii, która padła w wywiadzie jakiego prezydent Assad udzielił rosyjskiemu Sputnikowi, to nie mogę potwierdzić fizycznego istnienia tych dokumentów o których on mówił, ponieważ jak dotąd jeszcze nie wyciekły one do obiegu publicznego. Jednakże jestem w posiadaniu innego rodzaju dokumentów, pochodzących od moich własnych źródeł z miasta Daraa leżącego na południu Syrii, które same w sobie potwierdzają, że plan podziału Syrii jest obecnie dyskutowany i poważnie brany pod uwagę. Opublikowałem pełną listę nazwisk osób, które zapewniły o swojej lojalności i zobowiązały się do pracy nad krajową opinią publiczną tak by przekonać ją do zaakceptowania nowego stanu rzeczy, oznaczającego de facto powstanie okupowanej strefy na południu kraju. Dokumenty te zostały opublikowane oficjalnie przez jedną z grup rebelianckich operujących na południu kraju. Są one obecnie dostępne dla każdego do wglądu. Zdążyły już one spowodować nie lada rozłam w mieście Daraa, skutkując tytułem „zdrajcy” dla każdego kto widnieje na wspomnianej przeze mnie liście
Jak należy ocenić te doniesienia? Z pewnością amerykańska administracja zostawiła dla siebie parę zapasowych planów i kół ratunkowych, na wypadek gdyby nie odniosła swoich celów politycznych dotychczas stosowanymi środkami. Tak więc sama kwestia planowania wojskowej interwencji na pełną skalę w Syrii (na tej samej zasadzie jak widzieliśmy to w Iraku czy w Afganistanie) jest jak najbardziej prawdopodobna. Pytanie które można sobie postawić to czy faktycznie do niej dojdzie? Wojna w Syrii uwikłała by przecież Stany Zjednoczone w konflikt o wiele bardziej poważny niż dotychczas, co w aspekcie globalnym jeszcze bardziej by osłabiło pozycje Ameryki, zwłaszcza w stosunku do jej największego rywala- Chin. Tylko czy czerpiące zyski z wojny, amerykańskie lobby wojskowo-przemysłowe, które rządzi ustami Trumpa będzie się tym w ogóle przejmować? Na razie jego oczy wydają się być zwrócone w kierunku Półwyspu Koreańskiego co rodzi nadzieje, że Syria zostanie przynajmniej na tą chwilę zostawiona w spokoju. Co jednak będzie dalej?