ADAM WYKA: „THE LORAX” I „KSIĘŻNICZKA MONONOKE” – INNE ŚWIATY PODOBNE PRZESŁANIE
„The Lorax” i „Księżniczka Mononoke” – Inne światy, podobne przesłanie
UWAGA, SPOILERY!!!
Pomimo faktu, że współczesna popkultura nie produkuje zbyt często dzieł nad którymi warto się pochylić, zdarzają się przypadki gdy popularny film czy książka mogą skłonić do refleksji. Co prawda, omawiane przeze mnie dwa filmy, wymienione już w tytule, nie są zupełnie nowe, to jednak można je spokojnie zaliczyć do twórczości współczesnej.
Zarówno „The Lorax” jak i „Księżniczka Mononoke” skupiają się na bardzo ważnym temacie, jakim jest niszczenie świata w pogoni za pieniądzem. Oba fomułują przekaz jednak na dwa odmienne od siebie sposoby. „The Lorax” jest typową animacją „okcydentalną”, zdecydowanie łatwiejszą w odbiorze dla członków naszego kręgu cywilizacyjnego. Co więcej, w porównaniu z drugim filmem, dużo bardziej skierowaną do dzieci, więc myślę, że można od niego – jako prostszego – zacząć.
W świecie przedstawionym w tej bajce panuje system, który można by określić mianem „totalitarnego kapitalizmu”. Nie ma rzeczy wspólnych, nawet powietrze jest tam towarem, a ludzie żyją jako niewolnicy, czego nawet nie są świadomi, do momentu, kiedy spróbują opuścić swoje piękne i cudowne (w ich mniemaniu, oczywiście) plastikowe miasto. Za sznurki systemu pociąga potężny biznesmen o nazwisku O’Hara, którego głównym źródłem dochodu jest właśnie sprzedaż powietrza. W istocie, całe Thneedsville (bo tak nazywa się miejscowość w której toczy się większa część akcji bajki) znajduje się pod jego kontrolą, wszędzie umieszczone są kamery a jego ochroniarze patrolują miasto.
Z tego matrixa wyrywają się dwie osoby – dziewczyna o imieniu Audrey, oraz podkochujący się w niej młody chłopak, Ted (o ironio xD). Audrey bardzo chciałaby zobaczyć prawdziwe drzewo (w mieście wszystkie drzewa są plastikowe), a Ted postanawia spełnić jej marzenie. Tak więc, po zdobyciu od babci informacji o tym, że według starego podania za miastem, u tajemniczego człowieka można zdobyć nasiona drzew, rusza on na eskapadę poza mur miasta. Po wydostaniu się na zewnątrz, zderza się on z przerażającą prawdą – za murami miasta rozciąga się pustynia, pełna gnijących resztek pni wykarczowanych drzew, bez żadnego życia. Tedowi udaje się jednak zdobyć ostatnie na świecie nasiono drzewa i rozpoczyna on walkę o to, by udało się je posadzić, w czym za wszelką cenę próbuje przeszkodzić mu O’Hara, dla którego powrót drzew oczyszczających powietrze oznaczałby zarżnięcie kury znoszącej złote jajka.
Z reszty bajki możemy dowiedzieć się, jak w pogoni za zyskiem ludzie najpierw doprowadzili do zniszczenia lasu i opuszczenia terenu przez wszystkie zwierzęta do czego próbował nie dopuścić leśny duszek, tytułowy Lorax. Jednak refleksja nachodzi bohatera odpowiedzialnego za wycinkę dopiero wtedy, kiedy zmiany są już tak wielkie, że praktycznie nieodwracalne.
O ile bajka ta kończy się happyendem – w trakcie którego ludzie przy pomocy czegoś, co można określić jako „pokojową rewolucję”, obalają dyktaturę O’Hary i ponownie zaczynają sadzić drzewa – to w prawdziwym świecie może się to skończyć dużo gorzej. Bajka ta więc, mimo że przeznaczona dla dzieci, ma bardzo ważny i uniwersalny dla wszystkich pokoleń przekaz – ślepa pogoń za pieniądzem może tylko wszystko zniszczyć, a świat w którym żyjemy może być zupełnie inny niż nam się wydaje kiedy oglądamy media.
Drugi film jest bez wątpienia poważniejszy, dużo bardziej krwawy i bezpośredni, bez owijania w bawełnę pokazuje jak okrutnymi istotami mogą być ludzie. Jest też jednak zdecydowanie mniej jednostronny, opisując brak zrozumienia natury przez ludzi, a z drugiej strony ślepą nienawiść duchów lasu. Sposób prowadzenia fabuły można porównać do filmów neo-noir – prawie bez postaci jednoznacznie dobrych, bez strony dobrej i złej.
Tutaj również nienawiść i żądza pieniądza są siłami niszczycielskimi. Jednak, w przeciwieństwie do sytuacji przedstawionej w „The Lorax”, nie kończy się na drzewach. Giną ludzie i leśne zwierzęta, a finalnie wojownicy pod przywództwem Eboshi, wojowniczej kobiety przewodzącej miastu wyrabiającemu broń i niszczącemu przy tym okoliczne lasy, podnoszą rękę na leśnego Boga.
O ile dla większości Polaków nie jest to do końca zrozumiałe jako spadkobierców kultury łacińskiej i prawdopodobnie katolików, film ten może zostać potraktowany jako metafora pewnych tradycji. Ludzie próbując zwiększyć swoją przestrzeń życiową i poszukując dóbr materialnych atakują to, co odwieczne. Wywołują tym nie tylko zniszczenie okolicy, ale również wzbudzają gniew mieszkańców lasu – wojowników tradycji, którzy są gotowi na śmiertelną walkę z ludźmi. Jedyną istotą która chce zaprowadzić pokój, jest przeklęty książę Ashitaka, dzięki któremu finalnie wszystko nie kończy się tak źle, jak mogło.
W obu filmach, w nieco inny sposób pokazane są zagrożenia jak najbardziej realne również dzisiaj, płynące z rządzy władzy, pieniądza, pogardy dla tradycji i natury. Czy w jakimś stopniu światy przedstawione w tych animacjach nie przypominają naszego? Czy wyciągniemy z nich odpowiednią lekcję? Pozostawiam to do rozważenia czytelnikom.