3DROGA.PL

Portal 3droga.pl

Portal Nacjonalistyczny

Leon Tressell: Epidemia Covid-19 i jej wpływ na globalną gospodarkę

Od Redakcji: Epidemia COVID-19 już teraz jest bez wątpienia zjawiskiem o niebagatelnym wpływie nie tylko na ludzkie bezpieczeństwo, lecz także na globalną gospodarkę. Co dzieje się na rynkach finansowych i o co dokładnie chodzi? Zapraszamy do lektury naszego najnowszego tłumaczenia:

“Ci, których bogowie żądają zniszczenia, sami prędzej oszaleją”

Można poczuć strach, gdy globalne banki centralne wpadają w panikę i wprowadzają środki nadzwyczajne, aby zapobiec systemowemu upadkowi systemu finansowego. W niedzielę (15 marca) Rezerwa Federalna USA uruchomiła kolejną bazookę finansową na giełdach i rynkach obligacji, kiedy ogłosiła rozpoczęcie QE 4. Będzie to obejmować zakup papierów wartościowych za kwotę bagatela 700 miliardów dolarów, zabezpieczonych obligacjami rządowymi / hipoteką oraz obniżenie stopy procentowej o 1%, co doprowadzi ją do zera.

Dziś Europejski Bank Centralny udostępnił bankom kolejne 112 miliardów dolarów, a Bank Japonii oświadczył, że wyda kolejne tryliony na zakup obligacji i funduszy będących przedmiotem obrotu giełdowego.

Ten gigantyczny pakiet środków stymulujących stanowi uzupełnienie środków paniki wprowadzonych w ubiegłym tygodniu, gdy załamanie na rynkach akcji i obligacji zaczęło wymykać się spod kontroli. W ubiegły czwartek (12 marca), gdy rynek obligacji osłabł, a linie kredytowe były zagrożone, Rezerwa Federalna ogłosiła interwencję na rynkach długu krótkoterminowego (repo), która potrwa do kwietnia i wyniesie ponad 4,5 tryliona dolarów.

Napad paniki w zeszły czwartek przyniósł odwrotny skutek, niż się spodziewano, gdy indeks Dow Jones spadł o ponad 2000 punktów.

Analityk finansowy Wolf Richter, który ostatnio z sukcesem grał na giełdzie, skomentował sytuację w ten sposób:

“To ostanie wysiłki Rezerwy Federalnej w celu podźwignięcia Wall Street, ukochanych posiadaczy aktywów, które są tak istotne dla “efektu bogactwa” Rezerwy Federalnej, wszystkich uczestników rynku repo, banków i rynku papierów skarbowych, który nagle oszalał. Wiele rzeczy zwariowało, gdy Bańka Wszystkiego rozwija się chaotycznie.”

Przenieśmy się szybko do stanu na dzisiaj (16 marca) i złej reakcji rynków na aktualny atak paniki. Gdy dzisiaj otworzono giełdę, natychmiastowo zaliczono krach, wyzwalając reakcje circuit breakers, które zatrzymały transakcje. S&P 500 -9,8% 220 punktów lub 8,1% mniej, podczas gdy Dow Jones -10,5% spadł o 2, 250 punktów lub 9,7% mniej. Tymczasem Nasdaq -9,83 spadł o 482 punkty, czyli o 6,1%.

Epickie zawalenie się rynków akcji w USA pokazano na poniższym wykresie z Marketwatch:

Krach ten powtórzył się na giełdach na całym świecie. Jakby tego było mało, ceny ropy spadły poniżej 30 dolarów za baryłkę, podczas gdy walka o gotówkę doprowadziła dziś do spadku cen takich aktywów jak choćby złoto.

Sven Heinrich z Northman Trader zna giełdę od podszewki i wyjaśnił, w jaki sposób globalne banki centralne są odpowiedzialne za obecny kryzys finansowy, poprzez swoje lekkomyślne drukowanie pieniędzy już od czasu kryzysu gospodarczego w 2008 r. Dzisiaj (16 marca) na Twitterze ostrzegał:

„Jeśli nie mogą dziś kontrolować giełdy, powinni po prostu ją zamknąć, dopóki sprawy nie zostaną rozwiązane. Ryzykują duże wysadzenia funduszy i nieodwracalne szkody z konsekwencjami, które będziemy odczuwać przez długi czas, nawet gdy koronowirus zostanie pokonany”.

Ogłoszenie przez Rezerwę Federalną QE4 w niedzielę (15 marca) pokazuję, jak bardzo banki centralne przerażone są nadchodzącą, poważną recesją gospodarczą. Bardzo szanowany ekonomista Mohammed El-Arian, główny doradca ekonomiczny Allianz, wyjaśnił w prosty sposób, decyzję Rezerwy Federalnej o wprowadzeniu ogromnej stymulacji monetarnej:

„Podstawy zmieniły się z migającego czerwonego na stały czerwony w weekend”.

Inwestor rynkowy Mike O’Rourke, główny strateg ds. Rynku w pośrednictwie finansowym Jones Trading, trafnie opisuje obecny chaos na rynku jako „Bearmaggedon”1. Odnosi się to do sytuacji, gdy gospodarka załamuje się w czasach lekkiej polityki pieniężnej z historycznie niskimi stopami procentowymi, a aktywa papierowe, takie jak akcje i obligacje, pozostają nadal drogie i przeszacowane. W notatce dla klientów niepokojąco stwierdził: „Ta kombinacja wydarzeń staje się toksyczna, ponieważ inwestorzy zaczynają wyrażać obawy, że polityka pieniężna [Rezerwy Federalnej] stała się bezsilna”.

O’Rourke umieszcza niepowodzenie interwencji banku centralnego w szerszym historycznym kontekście:

„Myśleliśmy, że panika osiągnęła szczyt w czwartek (12 marca), kiedy większość kraju zaczęła się zamykać, jednak tej nocy, zostało to przyćmione przez działania Rezerwy Federalnej. Wszyscy byliśmy świadkami, jak bank centralny wykorzystał wszystkie swoje konwencjonalne i niekonwencjonalne narzędzia, aby wesprzeć rynek akcji, który znajduje się niespełna miesiąc od swoich rekordowych wysokości”

Howard Gold z Marketwatch podsumował, dlaczego rynki na całym świecie nadal się załamują:

„Konkluzja: inwestorzy uważają, że ruchy Rezerwy Federalnej nie wystarczą”

Polityczne i gospodarcze elity imperium amerykańskiego skuliły się w kącie i stworzyły huragan gospodarczy, który grozi depresją gospodarczą podobną, do tej z lat 30. XX wieku. Od 2008 r. Rezerwa Federalna przewodniczyła gigantycznemu transferowi majątku, ponieważ jej masowe drukowanie pieniędzy, doprowadziło do ogromnej inflacji cen aktywów papierowych na całym rynku, od akcji po obligacje. 1% populacji zgarnęło ogromne zyski, podczas gdy poziomy dochodów większości pozostały w bezruchu lub spadły.

Rezerwa Federalna utrzymywała stopy procentowe na historycznie niskim poziomie, umożliwiając bankom, funduszom hedgingowym i korporacjom przeżycie na tanim długu i angażowanie się w szał skupu akcji własnych w wysokości kilku miliardów dolarów. Te wykupy akcji sztucznie zawyżały cenę akcji na giełdzie, podczas gdy osoby z wewnątrz sprzedawały je po wysokich cenach.

Pomimo obecnych zawirowań na rynkach finansowych hojność Rezerwy Federalnej nie zna granic, gdyż ratuje swoich korporacyjnych mocodawców. Rząd USA, który działa w imieniu korporacyjnej Ameryki, podobnie jak Rezerwa Federalna, jest bankrutem i ma aż 23 tryliony dolarów deficytu, który rośnie wykładniczo. Ulga podatkowa w wysokości 1 tryliona dolarów Trumpa z 2017 roku, która w dużej mierze przyniosła korzyść super bogatej i korporacyjnej Ameryce, pozostawiła rząd USA z rocznym deficytem na poziomie tryliona dolarów. Wielu ekonomistów twierdzi, że Waszyngton ma za małe środki na ogromny bodziec stymulujący, potrzebny do zwalczania skutków obecnej pandemii.

Howard Gold z Marketwatch podsumowuje sytuację imperium amerykańskiego w dość ponurych słowach:

„Gdy inwestorzy domagają się jakiejkolwiek pewności – a przynajmniej przywództwa – Rezerwa Federalna nie ma już amunicji, rząd federalny jest fiskalnie spłukany, a frakcjonizm, przed którym ostrzegali Waszyngton i Madison, rozrywa kraj na strzępy. Owszem, kurczaki wracają do domu, do kurnik, ale tym razem są zarażone śmiertelnym wirusem”.

Zapnijcie pasy, bo wkroczyliśmy w niespotykany wcześniej okres zawirowań i zmienności, które wstrząsną globalną gospodarką.

Obecne obniżki stóp paniki i masowe drukowanie pieniędzy przez globalne banki centralne oraz rządowa stymulacja na całym świecie to dopiero początek tego kryzysu. Spodziewajcie się bailoutu2, gdy przemysł krzyczy o pomoc rządu / banku centralnego.

Wydaje się, że rozwiązaniem 250 trylionowego niespłacalnego długu globalnego jest silne uderzenie w maszyny drukarskie i wytworzenie o wiele więcej gotówki z powietrza.

Ponieważ firmy każdej wielkości zbankrutują, a liczba miejsc pracy i obniżki wynagrodzeń wzrosną w następnym okresie, zastanawiam się, czy hojność banków centralnych obejmie także zwykłych obywateli?Gdy globalna gospodarka się załamie, szybko przejdziemy w kierunku poważnej recesji, która wstrząśnie geopolityką i doprowadzi nas do jeszcze bardziej niepewnych czasów.

Lata dwudzieste XXI wieku grożą powtórką z lat trzydziestych XX wieku, kiedy to załamały się stosunki międzynarodowe, a kryzys gospodarczy był tak dotkliwy, że nie pozostawił głównym mocarstwom innych możliwości, jak tylko wojnę, która mogła rozwiązać ich trudne problemy.

1 Niedźwiedź oznacza besse, czyli długotrwały spadek cen, nazywany także “bear market”

2 Bailout – pomoc finansowa dla państw lub przedsiębiorstw w złej sytuacji ekonomicznej.

Oprawa graficzna: Resistance Arts

One thought on “Leon Tressell: Epidemia Covid-19 i jej wpływ na globalną gospodarkę

  1. „a kryzys gospodarczy był tak dotkliwy, że nie pozostawił głównym mocarstwom innych możliwości, jak tylko wojnę, która mogła rozwiązać ich trudne problemy”
    Nie będzie żadnej powtórki ze scenariusza, który doprowadził do IIWŚ. Nie będzie żadnej IIIWŚ, najwyżej będziemy mieli do czynienia z regionalnymi konfliktami pomiędzy różnymi stronami konfliktu, chociaż to nawet nie jest pewne.
    W Azji Wschodniej po załamaniu się obecności geopolitycznej USA najprawdopodobniej Chińczycy zaproponują swoim sąsiadom (Japonii, Korei Południowej, Filipinom, Malezji, Wietnamowi, Tajlandii i Indonezji) propozycję nie do odrzucenia, że ci przeorientują się geopolitycznie na Chiny tworząc wschodnioazjatycką strefę geopolityczną z chińskim przywództwem na czele, co będzie oznaczać przejście Chin do roli supermocarstwa, a dla państw azjatyckich wokół Chin będzie oznaczać zachowanie stabilności. Rasa żółta, w przeciwieństwie do wielu narodów innych ras w swoim kodzie kulturowym ma wpisany rozsądek. W ramach tego rozsądku Chińczycy nie operują zamordyzmem tam, gdzie nie trzeba i zamiast tego wolą stosować środki dyplomatyczne, które mogą im pozwolić osiaganie upragnionych celów. Podobnie też narody azjatyckie dotychczas rywalizujące z Chinami – nie będą iść na konfrontację z Chinami jeśli wiedzą, że w chwili kryzysu przeorientowanie się na Chiny nie zachwieje ich pozycji i umożliwi dalszy rozwój. Wilk syty i owca cała. A żeby zcementować taki układ stworzy się ogólnożółtą tożsamość rasową, która pozwoli na wypracowanie więzi kulturowej między wschodnioazjatyckimi narodami. Następnie powstanie z tych państw związek (unia) polityczno-gospodarczo-wojskowy, być może nawet walutowy w stylu UE i NATO, z wydzielonymi wschodnioazjatyckimi siłami obejmującymi wszystkie rodzaje SZ.

    Stany Zjednoczone w wyniku kryzysu będą się wycofywać militarnie i politycznie z całego świata, pójdą w izolacjonizm i dalej możliwe są dwa scenariusze. Jeden to taki, że jakimś cudem dojdzie do utrzymania stabilności i gospodarka zostanie odbudowana. Wtedy:
    – w ramach przeorientowania się na odpieranie rosnącej rywalizacji z Chinami powrócą do Manifest Destiny i będą zdobywać wpływy na Pacyfiku i Oceanii lub wręcz będą anektować te obszary. Być może w ramach tego Manifest Destiny kluczowym będzie zacieśnianie relacji z tak samo należącymi do anglosfery, jak USA Australią i Nową Zelandią, być może będziemy mieli do czynienia z jakąś integracją tych państw.
    – być może wraz z Manifestem Destiny USA będą dążyć do panamerykanizmu, ale z racji wyrastania Brazylii na potencjalne supermocarstwo w przyszłości raczej głównie skupią się na Ameryce Północnej. W ramach tej polityki możliwe są następujące scenariusze:
    • zainteresowanie USA zajęciem Grenlandii, by budować i utrwalać wpływy w regionie Arktyki – element rywalizacji arktycznej z Rosją (chociaż raczej uważam, że dojdzie po prostu do porozumienia, w którym zostaną wytyczone strefy wpływów państw arktycznych), co może dać kolejny efekt:
    • zaciskanie amerykańskiej pętli na Kanadzie, co mogłoby potencjalnie doprowadzić do włączenia stanów kanadyjskich do USA
    • zainteresowanie USA aneksją wysp Karaibów i małych państewek położonych na południe od Meksyku w Ameryce Środkowej. Zajęcie tych obszarów byłoby stosunkowo łatwe i mogłoby dać następujący efekt:
    • oplatanie Meksyku amerykańskimi wpływami w celu potencjalnej aneksji Meksyku, stany meksykańskie stałyby się stanami amerykańskimi.
    Generalnie te dwie opcje, zwlaszcza jeśli udałoby się Amerykanom w maksymalnym scenariuszu oplatać wpływami całą Amerykę, włącznie z Południową, Australię i Nową Zelandię, co by Amerykanom pozwoliło na ekspansję wpływów w kierunku Antarktydy (w czasie ocieplenia klimatu na tym kontynencie i wygaśnięcia Traktatu Antarktycznego) – wtedy potęga USA z mocarstwa równoleżnikowego stałaby się mocarstwem południkowym. Niewiadomo, czy hegemonia USA w Europie utrzyma się, raczej USA porzucą Europę na rzecz skupienia się na walce z Chinami, czyli na Pacyfiku i obu Amerykach, a Rosji oddadzą wpływy w Europie i na Bliskim Wschodzie, a w Arktyce jak już wspomniałem podzielą się wpływami. W takim rozrachunku Rosja w rywalizacji chińsko-amerykańskiej będzie stroną neutralną, Chiny będą musiały skupić się na Azji Wschodniej i Południowo-wschodniej, bo wtedy nie będą mogły sobie pozwolić na ekspansję w kierunku zachodnim (Azji Środkowej), więc Nowy Jedwabny Szlak nie będzie głównym elementem chińskiej geopolityki. No chyba, że Chiny przewyższą siłą USA i Rosję razem wziętą, ale to nie będzie takie proste, bo Rosja jest potęgą lądową, a USA potęgą morską. Chociaż ekonomicznymi środkami mogą poluzować rosyjskie wpływy na Bliskim Wschodzie i w Europie. USA wrócą do Europy ewentualnie wtedy, gdy Rosja wewnętrznie zdestabilizuje się, a patrząc na rosyjską demografię i na zacofanie społeczno-cywilizacyjne Rosji jest to raczej nieuniknione, Rosja to kolos na glinianych nogach. Ale wtedy Azja Środkowa będzie chińską strefą wpływów, a Bliski Wschód strefą rywalizacji chińsko-amerykańskiej.
    Drugi scenariusz to wewnętrzna destabilizacja w USA. Być może dojdzie do wybuchu wojny rasowej i czystek etnicznych między białymi, czarnymi, Latynosami i Indianami, a ludność azjatyckiego pochodzenia (mówię tu o wszystkich krajach azjatyckich, nie tylko o „żółtych”) prawdopodobnie ucieknie do krajów azjatyckich, z których pochodzi. Możliwe, że dojdzie też do exodusu Żydów lub nacjonaliści niezależnie jakiej grupy rasowej i inne radykalne grupy (np islamscy radykałowie) będą dokonywali pogromu Żydów z tej prostej przyczyny, że wszystkie te grupy, czy to islamscy radykałowie, czy biali nacjonaliści, czy czarni nacjonaliści i generalnie alt-right w większości utożsamiają znienawidzony przez nich obecny system amerykański z Żydami. Wtedy może dojść do następujących scenariuszów:
    – interwencja zbrojna państw zewnętrznych (mam tu na myśli Chiny, Rosję, ale też Meksyk zainteresowany odzyskaniem ziem zabranych w XIX wieku przez Amerykę, które częściowo zamieszkuja Latynosi). Bardzo prawdopodobny scenariusz, zważywszy na łatwość dobicia głównego rywala i złupienia go. Ale z drugiej strony jest to mało prawdopodobne, bo tego typu działanie groziłoby atakiem nuklearnym z terytorium Ameryki na te państwa. Chociaż z drugiej strony taka interwencja mogłaby być uzasadniona właśnie zabezpieczeniem amerykańskiej broni jądrowej przed dostaniem się w niepowołane ręce.
    – drugim scenariuszem jest brak interwencji zbrojnej zwycięstwo w amerykańskiej wojnie rasowej którejś ze stron (najprawdopodobniej – i mam nadzieję, że biali) i stworzenie z całości, lub części amerykańskiego terytorium białego etnopaństwa. Jednocześnie dokonana zostałaby rewolucja, która zmiotłaby żydowską kryptokrację, liberalne elity, dominację banków i megakorpo. Odbudowę gospodarki zrealizowanoby poprzez nacjonalizację środków, w tym finansowych kontrolowanych przez te kręgi. Oba scenariusze zakończyłyby w USA obecny kapitalizm polegający na dominacji banksterów, megakorpo i innych skorumpowanych i korumpujących miliarderów.

    Na Bliskim Wschodzie przez chwilę Rosja może kontrolować sytuację, ale wraz ze wzrostem siły kraje muzułmańskie (w sensie o większości muzułmańskiej) skupione wokół Iranu będą mogły pozwolić sobie na większą niezależność. Głównym muzułmańskim rywalem Iranu na Bliskim Wschodzie jest Arabia Saudyjska. Albo dojdzie do porozumienia między tymi krajami, albo dojdzie do destabilizacji Arabii Saudyjskiej za pomocą sił odśrodkowych. Ale głównym teatrem działań będzie wojna z Izraelem. Prędzej, czy później Iran rozwinie swe wojska, swój potencjał rakietowy i uzyska broń jądrową i za pomocą części tych środków lub wszystkich tych środków Iran zniszczy Izrael. Albo konwencjonalnie – dla Europejczyków niekorzystne, mielibyśmy uchodźców żydowskich na karku, albo w przypadku użycia przez Żydów broni jądrowej lub bez tego – za pomocą broni jądrowej – eliminowałoby to problem żydowskiej imigracji do Europy.

    Między Pakistanem, a Indiami oraz między Chinami, a Indiami raczej pozostanie sytuacja patowa.

    W Afganistanie, po wycofaniu się Amerykanów wojnę wygrają Talibowie i wojna skończy się. Chyba, że wkroczą na ich miejsce Rosjanie, albo Chińczycy, ale wątpię w to. Z jednej strony mogą dogadać się z Talibami, z drugiej strony istnieje dla nich ryzyko, że zwycięstwo Talibów będzie oznaczało wzrost siły ugrupowań islamskich w Azji Środkowej i w Sinciangu i Rosjanie mogą utracić wpływy w Azji Środkowej, a Chińczycy mogą utracić Sinciang lub może dojść do destabilizacji na tamtym obszarze. Ale z drugiej strony istnieje ryzyko, że wdając się w wojnę z Talibami poniosą zbyt duże koszty, a efekty będą żadne, co pokazała historia interwencji Brytyjczyków, Rosjan/Sowietów i Amerykanów w Afganistanie. W przypadku konfrontacji Talibów z tymi dwoma państwami może dojść do rozjechania się interesów Iranu i Rosji z Chinami. I przy okazji może dojść do zbliżenia między Iranem, a Turcją i być może też krajami arabskimi (w przypadku pojednania szyicko-sunnickiego) – wszystkim tym krajom zależy na wspomaganiu braci muzułmanów, Iranowi zależy na eksporcie rewolucji islamskiej i wzroście wpływów, a Turcji zależy na wspomaganiu turańskich braci w Azji Środkowej i w Sinciangu oraz na budowaniu tam wpływów. A to już zagroziłoby pozycji Rosji i Chin.

    Wracając do Ameryki Południowej tam niby mogłoby dojść do rywalizacji między portugalskojęzyczną Brazylią, a resztą krajów hiszpańskojęzycznych ze względu na stosunkowo silną pozycję Argentyny niejednokrotnie rywalizującej z Brazylią, stosunkowo dobrą sytuację ekonomiczną Chile oraz ze względu na bogactwo paliw kopalnych w Wenezueli oraz ze względu na porównywalną liczbę ludności hiszpańskojęzycznej i portugalskojęzycznej, alw raczej do tego nie dojdzie. Bo tam obecnie podziały polityczne przebiegają nie na podstawie języka, a na podstawie podziału na państwa rządzone przez lewicę oraz państwa rządzone przez prawicę. Mimo, że lewica w przeszłości była najbardziej wiodąca, bo reprezentowała emancypację Ameryki Południowej spod wpływów amerykańskich oraz w niektórych państwach dokonała poprawy poziomu życia, a w Wenezueli doprowadziła do cudu gospodarczego to od ~2014 roku znajduje się ona w odwrocie. O ile w 2010 roku w większości państw południowoamerykańskich dominowała lewica to w wyniku zakończenia dobrej passy, zastoju gospodarczego, a w przypadku Wenezueli kryzysu gospodarczego – wszystko to odbiera perspektywę dalszego postępu pod rządami lewicy, lewica jest skompromitowana. W większości tych państw, gdzie jeszcze rządzi lewica nawet antyamerykańskość wypala się – antyamerykański Rafael Correa został zastąpiony przez lewicowego zwolennika resetu w stosunkach z Ameryką Lenina Moreno. W Boliwii Evo Morales stracił władzę. W Wenezueli Maduro musiał uzależnić się od Rosji, żeby utrzymać władzę, a i tak niewiadomo, czy utrzyma władzę ze względu na kompromitację rządów lewicy. Lewica południowoamerykańska całkowicie wypaliła się, również jako siła antyimperialistyczna. W Brazylii Bolsonaro niby jest proamerykański, ale też do czasu, jak Brazylia sama stanie się supermocarstwem. Wtedy to prawica będzie głosem emancypacji polityczno-ekonomicznej Ameryki Południowej i będzie symbolem podniesienia standardu życia jej mieszkańców. Nie wiem nawet, czy Brazylia i Argentyna jeszcze ze sobą rywalizują. W każdym razie w przyszłości Ameryka Południowa będzie niezależnym kontynentem, a państwa południowoamerykańskie będą skupione pod przewodnictwem Brazylii.

    Afryka mnie najmniej interesuje i tak naprawdę nie wiem, co się tam będzie działo, jest to wielka niewiadoma. Możliwe, że będą tam dalej wojny plemienne, które wraz z epidemiami będą dziesiątkować populację afrykańską, kraje afrykańskie będą eksploatowane przez zagranicę, a degradacja środowiska wywołana eksploatacją zasobów, wyrębem lasów, wypalaniami ziem i nadmiernym wypasem bydła doprowadzi do klęski głodu i suszy, która jeszcze bardziej zdziesiątkuje populację, będzie prowadzić do pustynnienia i w końcu wywoła wielką falę migracyjną mas ludności afrykańskiej w kierunku Europy i w ostateczności kontynent opustoszeje i stanie się polem do ekspansji nowych supermocarstw, które będą eksploatować tamtejsze zasoby i będą zakładać tam infrastrukturę wojskową i być może przemysłową (np elektrownie słoneczne). Druga możliwość to taka, że Afryka przezwycięży konflikty plemienne i emancypuje się spod neokolonializmu.

    Największe zmiany mogą dosięgnąć Europę. W nowych czasach Europa nie będzie walczyła o odzyskanie wpływów na świecie, ale o odzyskanie siebie samej. Oczywiście, że struktury typu UE, czy NATO rozpadną się, NATO bez Ameryki nie jest nic warte, a w momencie zmian w USA opisanych wyżej przestanie mieć jakąkolwiek wartość, więc rozpadnie się. UE już się rozpada, Włosi już są na maksa zawiedzeni Unią Europejską i najprawdopodobniej wygra tam Salvini, który doprowadzi do Italexitu. A jak Włochy odpadną to i Grecja będzie chciała wyjść, bo nikt w Grecji nie poważa Unii, prawdopodobnie Syriza powróci do swojego eurosceptycyzmu, Złoty Świt wróci do gry i pewnie wygrają eurosceptycy w Grecji, którzy doprowadzą do Grexitu. Być może to będzie nawet Złoty Świt. A jak już dwa państwa odpadną, to i we Francji przy tych lub następnych wyborach Maryna może wygrać wybory prezydenckie, bo wybory prezydenckie pewnie będą w pierwszej kolejności walką o Frexit. No i to tak będzie się kręciło, efektem domina kolejne kraje będą występywać i UE rozpadnie sie niczym domek z kart. A jak w USA liberałów zmiotą, jak UE rozpadnie się to rozpadnie się cały liberalny zachód. Nie będzie komu finansować tych parad pedałów itd. Co wtedy? Propaganda lewacka będzie miała mniejszy zasięg oddziaływania, chociaż nie będzie to oznaczało, że od razu dojdzie do powrotu do normalności. W krajach o wysokim odsetku imigrantów najpierw musi w wyniku tej „tożsamościowej fali” dojść do nasilenia się napięć na tle etnicznym. Te napięcia stopniowo przerodzą się w rozruchy, będziemy mieli podobną sytuację, jaka wystąpiła u progu rozpadu Jugosławii. Stopniowo te niepokoje przerodzą się w stan wojny, w którym podziały nie będą przebiegały pomiędzy narodami europejskimi, a raczej będą przebiegały na linii biali – mniejszości rasowe. Wszelkie lewackie bzdury, tolerancje, prawa gejów przestaną mieć znaczenie dla większości, oni pierwsi jako zbędny element, siejący ferment w szeregach białych zostaną wyeliminowani. W ten sposób dojdzie do oczyszczenia cywilizacyjnego Europy. Historia Europy pierwszy raz zatoczyła koło w 476 roku, zatoczy ponownie.
    Powrót do tożsamości nie będzie polegał na porzuceniu paneuropeizmu i otoczeniu granic państw europejskich zasiekami, jak to było w przededniu IIWŚ, powrót do tożsamości będzie oznaczał wykreowanie się nowej tożsamości europejskiej opartej o „prawicowe”, „tradycjonalistyczne” rozumienie tożsamości. A więc zbiorowa tożsamość europejska będzie podobnym procesem, jakim było powstawanie tożsamości narodowych i nacjonalizmów w XIX wieku. Będziemy mieli do czynienia z narodzinami narodu – białego narodu europejskiego, tożsamość europejska będzie polegała na wspólnocie kulturowej i etno-rasowej Europy. Nie wiem, czy to przybierze postać duginowskiego eurazjatyzmu, czyli czy będzie to wspólnota geopolityczna pod przewodnictwem Rosji, jak tego chcą niektórzy, czy może przybierze to postać tercerystyczną, czyli Europy wolnych narodów od hegemonii zarówno Rosji, jak i USA. Być może przyjmie się forma białego nacjonalizmu skopiowanego od Amerykanów i odrodzona biała Ameryka będzie na czele nowej Europy. Albo w ogóle powstanie sojusz amerykańsko-europejsko-rosyjski. Ma to mniejsze, drugorzędne znaczenie. Najważniejsze to ocalenie, odzyskanie i odrodzenie Europy. A potem dopiero będzie się myślało nad geopolityką.
    ‐——————-
    W każdym razie nie dojdzie do żadnej wojny światowej, w białym świecie albo dojdzie do destabilizacji obecnego (nie)ładu, żeby na jego gruzach powstał nowy, probiały, tradycyjny i przyszłościowy ład, albo wszystko zostanie po staremu i biali będą się degenerować aż nic nie zostanie z ich kultury i spuścizny. Albo dojdzie do przełomu – a jeśli tak to na naszą korzyść (choć w bólach), albo nic się nie zmieni.
    W każdym razie raczej jest pewne, że Chiny, ani żadne wschodzące mocarstwo spoza białego świata nie upadnie, ani nie zostanie podporządkowane żadnym NWO, ani Klubom Rzymskim czy tam innym agendom światowym, w które wierzą wyznawcy teorii spiskowych (których nie zaprzeczam, ani nie potwierdzam – znaczy się może mają pod kontrolą zachodnią część świata i wiele innych krajów, ale nie wszystkie kraje, realia międzynarodowe są trochę bardziej skomplikowane niż jak to mówią spiskowcy, że wszędzie i wszystkim rządzi masoneria).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *