Michał Bagh: Żal
To, że rządzą nami głupcy, wiemy nie od dziś. Gorzej tylko, gdy cierpi na tym 40-milionowy naród. Opozycja, która zarzucała PiSowi, że służba zdrowia ledwo oddycha podczas pandemii, zasługuje na order z ziemniaka dla największych hipokrytów. Prawda jest taka, że Polska od upadku komuny w 89′ roku staczała się w przepaść. Każdy rząd, który był w tym czasie u władzy a przypomnijmy u władzy były wszystkie opcje polityczne, jakie tylko były w Polsce zasługuje na osądzenie przed Trybunałem Stanu. Każdy z tych rządów odpowiada za fatalny stan Polskiej służby zdrowia. Dziś gdy mamy powyżej 20 tysięcy nowych zakażeń koronawirusem minister zdrowia ogłasza wszem i wobec zebranym dziennikarzom, że wprowadzają na terenie całego kraju obostrzenia. Po raz kolejny. To już Stan Wojenny za Jaruzelskiego był lepiej wprowadzony.
Zadajmy sobie więc podstawowe pytanie.
Co my jako nacjonaliści możemy zrobić?
Na początku pandemii wszystkie liczące się organizacje nacjonalistyczne organizowały masę zbiórek pieniędzy i innych artykułów pierwszej potrzeby dla medyków, którzy walczyli z koronawirusem.
Sam brałem udział w kilku takich zbiórkach i wtedy czułeś, że robisz coś ważnego. Że jakimś małym promilem wziąłeś udział w zwalczeniu pandemii.
Dziś gdy łącznych zakażeń od początku pandemii jest prawie dwa miliony, zgonów pięćdziesiąt tysięcy, szczepionek jest jak na lekarstwo (he he) a masa foliarzy i innych osobników, którzy inteligencją mogą równać się pantofelkowi i to ci ludzie są jeszcze w szeregach organizacji, które szczycą się tym, że najważniejszy jest naród.
Więc po pierwsze nasze działania, które podejmowaliśmy na początku pandemii zdały się na tyle na ile medycy mieli co jeść i pić. Realnego wpływu na walkę z wirusem nie mieliśmy, a wszystkie akcje zostały tak naprawdę zrobione pod publikę (chęć pomocy też była oczywiście). Po drugie gdy mamy już jakąś nadzieje na to, że to wszystko się skończy jak za sprawą czarodziejskiej różdżki wyskakują ewenementy ludzkie, które zamiast przekonywać ludzi, że te szczepionki sprawią, że znowu np. twój ulubiony bar będzie otwarty, to krzyczą, że maseczki odbierają im wolność i gdy państwo coś robi to też, jest zabieranie wolności człowieka. Jako nacjonaliści zawiedliśmy.
Skoro został już poruszony szeroko pojęty temat działalności organizacji narodowych przeanalizujmy go w perspektywie roku 2020.
Czy jako wieloletni działacze stanęliśmy na wysokości zadania?
No niezbyt.
Pomocna dłoń dla medyków- jest to akcja jak najbardziej na plus tylko po pierwszym uniesieniu gdy ludzie wpłacali pieniądze i biegli, byleby pomóc akcja upadła. Jak zawsze w jakichkolwiek sytuacjach na początku ludzie rwą się do pomocy, a później zapominają albo wychodzą z założenia, że to już nie ich problem. Później wygląda to tak „Panie doktorze źle się czuję” Pan doktor ledwo żyje ze zmęczenia.
Protesty związane ze śmiercią Jerzego Florydy. Przykład dobrego obywatela. Zawsze dzień dobry mówił, no nikt by nie podejrzewał że miał wyrok za to, że groził ciężarnej kobiecie nożem. I tak o to pewnego majowego dnia po akcji w sklepie której konsekwencją był przyjazd policji rzucenie pana Florydy na ziemie i przytrzymywanie go tam przy pomocy kolana na szyi cały świat ogarnęła ekstaza.
Pan Floyd przy pomocy stróżów prawa, trafił przed oblicze świętego Piotra. Czemu na świecie rozpoczęła się ekstaza? Ponieważ nieboszczyk był czarnoskóry, a pan policjant był biały. W Polsce również na ulice miast wyszły tłumy rozhisteryzowanych ludzi z transparentami Black Lives Matter. Jako dobrzy ludzie nacjonaliści wraz z wszelkimi korwinistami i innymi konserwatystami wyszli im naprzeciw. Gdy tłum wielu osób skandował Black Lives Matter, my dzielnie trzymaliśmy kartony z napisem All lives matter.
Dlaczego coś, co doprowadziło do rozruchów w wielu miastach USA, wielu demonstracji w Europie i ogólnoświatowej gówno burzy z perspektywy nacjonalisty było głupie? Ponieważ nieważne czy biały, czy czarny, czy może metys życie każdego z prawie ośmiu miliardów ludzi na świecie w perspektywie czasu nie ma żadnego znaczenia. Zapytacie czemu?
Ponieważ wszyscy, niektórzy szybciej inni później skończą w tym samym miejscu, czyli w ziemi. I nikt o nas nie będzie pamiętał. W końcu i Juliusz Cezar, Napoleon i Józef Stalin zostaną zapomniani a ci, co krzyczeli „Black Lives Matter” i „All Lives Matter” zostaną zapomniani jeszcze szybciej.
Wyrok TK w sprawie aborcji oraz problemy osób nieheteroseksualnych. To jest kotlet, który był podgrzewany tyle razy i zawsze wtedy gdy coś się psuje w państwie, że aż żal to poruszać.
Lecz gdy mam chwilę zwątpienia tak jak teraz czy to poruszać myślę sobie, co by zrobił nadczłowiek? I nie wiem, bo nie jestem nadczłowiekiem.
Przeanalizujmy więc znowu ten kotlet.
Gdy TK wydał decyzje, że nie usuwanie dziecka z wadami prenatalnymi jest sprzeczne z konstytucją, w kraju rozpoczęły się wielotysięczne protesty.
Ludzie od kilkunastoletni dziewczynek po starych dziadów protestowali, że prawa człowieka w Polsce są już i tak na niskim poziomie więc nie obniżajmy go bardziej. Niestety słabo rozmawiać z dziewczynką, która na ciebie przeklina i która twierdzi, że w ZSRR to kurła było cud, miód, malina a jej ocena z historii to ledwo co dwa, z kobietą, która na ciebie przeklina i ze starym dziadem który ma kartkę z napisem „Ręce precz od mojej macicy”. Jak to powiedział pewien prezenter telewizyjny „Liczy się dialog”.
W narodzie Polskim na dialog nie ma co liczyć, bo żadna ze stron nie chce słuchać tej drugiej strony. I tak jak środowiska Pro choice prędzej wejdą do drzewa tak środowiska pro life nie wyjdą ze swojej bańki.
Więc tak naprawdę rozwiązanie tej sytuacji nie jest możliwe. I jest to zarzut do każdej ze stron, że wszyscy jesteście winni tej sytuacji. Bo nikt nie wyjdzie ze swojej strefy komfortu. Wojna ta będzie trwać jeszcze długo. Nie będzie w niej zwycięzców. Wszyscy przegracie a z wami naród.
Tak o to skończyliśmy omawiać akcje które miały realny wpływ na życie nacjonalistów.
Skupmy się teraz na czymś przyjemniejszym. Przeanalizujmy wszystkie akcje, które zachęcały do pomocy Polskim przedsiębiorcom, Młodzież Wszechpolska 14 lutego wypuściła plakaty zachęcające do wspierania rodzimych prywaciarzy.
Cel słuszny, bo jako nacjonaliści nie chcemy, by Polacy głodowali ani żeby byli pozbawieni środków do życia. Lecz czy naprawdę chcemy pomagać w przeżyciu Januszowi dającemu umowy o dzieło?
Nie.
Niestety nie zostało jasno określone, jakich przedsiębiorców wspierać a jakimi gardzić. Jednak głupie społeczeństwo nie będzie patrzyć czy pracodawca jest uczciwy, czy zapewnia swoim pracownikom godziwe warunki pracy. Po prostu jak te pelikany będą chodzić i kupować u kogoś, kto na to nie zasłużył i kto powinien wylądować w kopalni uranu.
Społeczeństwo, które nie piętnuje zachowania typowego Janusza biznesu, jest upośledzone. Nie to żeby nasze społeczeństwo nie było upośledzone w innych kwestiach. Więc akcja też na plus, ale jednak nie do końca.
Mimo że tekst jest fatalistyczny i trąci niechęcią do ludzi, jest to tylko i wyłącznie moje odczucie.
Nacjonaliści jako ludzie każdego dnia starają się uczynić ten kraj bardziej zdatnym do życia nawet w tak małych kwestiach jak pomoc sąsiedzka (nic to nie daje). Ich działania na dłuższą ani na krótszą metę nie przyniosą nic, ale jednak warto podążać za celem w życiu, który daje nam nadzieje i zmusza nas do wstania z łóżka. I nawet jak już wszyscy umrzemy i nie zostanie na tym łez padole, nikt z nas będziemy mogli zbić sobie piątkę gdzieś tam i jednogłośnie stwierdzić że nie było warto, ale świetnie się bawiliśmy.
I jak wydaliśmy masę pieniędzy z własnej kieszeni na akcje, które nic nie dały to zawsze warto to robić, żeby widzieć grymas na twarzy innych. A ci inni tak jak i my skończą na śmietniku historii w końcu ludzie stwierdzą, że nie warto. Ich działacze też umrą, stracą pieniądze, które wyżulili od ludzi na różnych zbiórkach np. wsparcia Karola na hormony etc. Nie uważam, że działania nasze jak i liberałów i lewicy coś znaczą. Gardzę jedną i drugą stroną. Jednak mówię wam niczym nawiedzony kaznodzieja, idźcie i czyńcie ciągle to samo. Bo i tak się nie zmienicie na lepsze.
To, co napisałem wyżej, jest tylko i wyłącznie ku pokrzepieniu waszych serc byście mniej boleśnie zrozumieli, że to wszystko dobra zabawa, działalność i kłótnie to tylko i wyłącznie wasza obrona przed tym, że po śmierci wasze działania pójdą w piach historii.
Więc na koniec podsumujmy
- Sytuacja w kraju i na świecie jest zła. Nie będzie już lepsza.
- Ludzie są głupcami, ale temu zaprzeczają.
- Są bańki, które wstrzymują poznanie drugiej strony.
- Nie ma nadziei
- Zabawa jest przednia
- Świat z kartonu
W końcu upadniemy i to będzie nasz najlepszy moment w życiu.
Oprawa graficzna: Resistance Arts
Napiszę raz jeszcze bo mam nadzieję że jakieś środowiska to zainspiruje lub chociaż wywoła dyskusję nad realizacją chociaż części poniższych pomysłów:
Sytuacja jest coraz gorsza – zarówno ze względu na nadchodzącą ofensywę prawną, finansową i kulturową na której czele stanie Biden (a Polska została przez rządzących zdrajców póki co nieodwracalnie poddana dominacji USA). Już teraz część młodzieży, ale też wiele instytucji np. Uniwersytet Warszawski całkowicie wypadło z polskiej tradycji kulturowej, stając się wyznawcami i rozsadnikami zgniłych nurtów postrmodernistycznego liberalizmu i jawnymi wrogami polskości. Wkrótce dojdzie do tego wspomniana ofensywa z USA wspierająca czynniki rozkładowe.
Musimy myśleć strategicznie. Postawić na zarówno obronę jak i potencjalną możliwość naszej kontrofensywy.
BAZOWE OBSZARY TRADYCJI
Trzeba stworzyć płaszczyznę do przetrwania i rozwoju nie tylko jednostek, ale też rodzin a następnie całych wspólnot żyjących tradycyjnie. Przestrzeń autentycznej autonomii w ramach liberalnej degeneracji. Własne miejsca pracy (firmy, spółdzielnie, kooperatywy, gildie), domy kultury (tu rzeczywiście dobry przykład: Włochy), szkoły, itd. słowem – niezależne wspólnoty.
Trzeba też stety czy niestety, tworzyć konkretne obszary autonomii. Dosłownie: terytorialnej. Nie ma co ukrywać, podział na Polskę A (pro-zachodnia) i B (biedniejsza, tradycyjna) jest faktem.
Trzeba wytworzyć rodzaj bazowych obszarów NR/tradycjonalizmu.
Generalnie Polska Południowa i Wschodnia to bazowe obszary tradycjonalizmu. (Małopolska, Podkarpacie, Lubelskie, Podlasie. Nie ukrywajmy też, podział dotyczy również miast. Miasta takie jak np. Białystok, Lublin, a nawet Kraków pozostają całkiem tradycyjnymi ośrodkami lub przynajmniej względnie konserwatywnymi (inna rzecz np. Wrocław – jedno z najaktywniejszych miejsc NR choć duża liberalizacja za pieniądze miasta i lewacki UW).
Natomiast chcemy czy nie Warszawa to miejsce koncentracji degeneracji, a chociażby Poznań się miejscem aktywności lewactwa (to właśnie lata pracy u podstaw tzw. rozbratu przyniosły ten efekt! – nauczka i przykład dla nas!) it. itp. Oczywiście wielki szacunek dla narodowców z tych pełnych degeneracji miast miast/obszarów za walkę! Nie można odpuścić – ale trzeba mieć też własne obszary strategicznej obrony i potencjalnej kontrofensywy.
AUTONOMIA STRATEGICZNA W OBRONIE I OFENSYWIE
Nie chodzi o oddawanie walkowerem czegokolwiek, tylko o tworzenie obszarów strategicznej dominacji – jako zabezpieczenia na każdą okazję.
Analogicznie: trzeba zwalczać ideologię gender w szkołach. Ale tworzyć też na wszelki wypadek zabezpieczenie w postaci sieci szkół i innych form edukacji/kształcenia na wypadek gdyby po kolejnych zmianach rządów zaczęto promować liberalizm przymusowo – jak ma to miejsce na zachodzie.
I o to samo chodzi w każdym wypadku. Nie chodzi o odpuszczenie. Tylko przygotowanie „bazy” – zarówno prawnej, ideowej, społecznej, finansowej, medialnej itd. jak i wprost: terytorialnej i logistycznej: budynki, lokale, obszary wiejskie i całe powiaty/województwa wyznaczone jako strategiczne obszary działań NR.
To pozwoli zabezpieczyć się na wszelką ewentualność. Niezależnie od tego czy System wciąż będzie umacniał swój totalitarny reżim czy też będą nim wstrząsały problemy (ekonomiczne, migracyjne, ekologiczne). Niezależnie od tego strategiczna autonomia pozwoli przetrwać nie tylko jednostkom lecz całym wspólnotom NR/tradycji. Bronić przez lata – w odpowiednich chwilach przechodzić do ofensywy.
CO TO JEST PRACA U PODSTAW
Lata gadania o „pracy u podstaw”. Tymczasem to co po 89 roku nazywano wśród „narodowców” „pracą u podstaw” nie miało z nią nic wspólnego. Cała „praca u podstaw” przeciwstawiana „rewolucyjności” w istocie sprowadzała się do skupienia się na kampaniach wyborczych. A praca u podstaw to nie wybory tylko akcja wśród ludzi: akcja prospołeczna (pomoc ubogim, ale też tworzenie związków zawodowych), działalność kulturalna tworzenie lokali, bibliotek, spotkań z autorami… a nie partyjniactwo. W istocie praca u podstaw i rewolucyjność uzupełniają się. Natomiast partyjniactwo i działalność pod kampanie wyborcze to w w 90% strata środków. To jest smutne, ale w przeciągu ostatnich 30 lat (licząc od 89 roku) zmarnowano miliony złotych na najróżniejsze „kampanie wyborcze narodowców” – czego efekt jest dokładnie zerowy (no jest sobie Konfederacja w Sejmie – i co z tego? LPR też było – dziś jest jutro nie ma). Chodzi o to by środki finansowe i zaangażowanie szły przede wszystkim na coś trwałego.
Gdyby choć połowę tych środków (i zaangażowania działaczy) przeznaczono np. na budowę regionalnych sieci własnych lokali – mielibyśmy dzisiaj zupełnie inną sytuację. Istniała by baza i zaplecze pod rozwój ruchu. Coś czego nie dałoby się „zakazać”, coś trwałego, własnego. Ale nie mowa o lokalach partyjnych w stylu biura kolejnego posła tylko autentycznej sieci narodowych centrów społecznych – otwartych miejsc spotkań centrów kultury i działalności społecznej
O ile w Polsce skłotowanie może być ciężka rzecz ze względu na opresję demoliberalnego Systemu (natychmiastowe wyrzucenie nacjonalistów z zajętego budynku – choć spróbować – można) o tyle tworzenie własnych kawiarni, bibliotek, salek sportowych jest jak najbardziej realne.
CENTRA SPOŁECZNO-KULTUROWE
Powtarzam – gdyby choć połowę zmarnowanych przez „narodowców” środków przeznaczyć na budowę czegoś trwałego – to w kilku miastach mielibyśmy własne polskie CasaPound zamiast kolejnych „iluś tam procent poniżej/powyżej progu wyborczego”.
Myślę że to mógłby być klucz do rozwoju polskiego nacjonalizmu.
Zauważmy że liczba „miejscówek” ruchu NR we Włoszech idzie w setki.
Kawiarnie, bary, biblioteki, siłownie… oraz całe budynki – Centra społeczne – zarówno zajęte (zaskłotowane) jak i wykupione i będące własnością ruchu.… Zresztą niekoniecznie to jest jedyna alternatywa: skłotowanie albo wynajem/zakup – często samorządy udzielają miejsc na działalność różnych fundacjom stowarzyszeniom itd. Można wynajmować za niskie pieniądze, lub otrzymać lokal od urzędu miasta jeżeli rządzi sprzyjający narodowcom burmistrz/prezydent
W takich Włoszech ale też Francji i innych krajach nacjonaliści mają setki miejsc wokół których autentycznie żyje i rośnie ruch NR… Że nie przekłada się to na mityczne „wyniki wyborów” tu i teraz? A co z tego? Przecież mówimy o pracy u podstaw prawda? O pracy obliczonej na lata a nie na tymczasowy „sukces” procentowy”.
Ile takich miejsc mamy w Polsce? Pytanie retoryczne. Często nawet organizatorzy mają problem by wynająć salkę na konferencję czy koncert… a co dopiero mówić o stałej działalności… Żenada…
Myślę że inspiracji dla działalności polskiego ruchu NR powinniśmy szukać w istniejącej w we Włoszech sieci centrów społecznych (squotowanych oraz własnościowych), klubów, kawiarni, bibliotek – słowem sieci miejsc zaplecza logistycznego i jednocześnie żywej społeczności alternatywnej.
To jest prawdziwa praca u podstaw, stworzenie lokalnego centrum z salą konferencyjną, biblioteką, siłownią, mini-barem, salą koncertową i innymi rzeczami + ewentualnie miejscem mieszkania dla całych rodzin lub w formie narodowego akademika dla studentów
Jedno centrum tego typu byłoby gigantycznym postępem dla NR w Polsce. Ze względów prawnych i represji systemu ciężko wyobrazić sobie nielegalne funkcjonowanie takiego ośrodka (lewactwo ma nieoficjalne przyzwolenie samorządów) ale kto wie?! w sprzyjających okolicznościach wszystko może się udać. Bądźmy realistami – żądajmy niemożliwego!
Praca u podstaw to działanie na lata! To coś kompletnie innego niż kampania wyborcza raz na dwa lata.
Brać przykład z CasaPound i innych sensownych ruchów w tym w czym ich działania dają dobre efekty!
NARODOWE STREFY AUTONOMICZNE
warto pomyśleć też o tworzeniu własnych narodowych stref autonomicznych w miastach– obszarów intensywnej propagandy i działalności NR w danym mieście, konkretna dzielnica jako strefa bazowa (narodowa analogia lewackiej Exarchii w Atenach czy Kreuzbergu w Berlinie oraz islamskich stref szariackich “no go zones” we Francji i Szwecji), niekoniecznie jedna dzielnica jeśli macie środki i aktywną ekipę stwórzcie kilka stref narodowych. Ale generalnie chodzić powinno o koncentrację działań na konkretnych wybranych obszarach w celu osiągnięcia dominacji, a nie rozpraszanie wszystkiego wszędzie (mówimy oczywiście o wielkich miastach, w obszarach wiejskich i małych miasteczkach cały powiat/miasto może być taką strefą). Zmasowana propaganda (plakaty, graffiti, murale) na danej dzielnicy / miasteczku studenckim + siedziba lokalnych nacjonalistów w takiej dzielnicy, jakaś prawicowa księgarnia i inne miejscówki + żywy kontakt z mieszkańcami danej dzielnicy i reagowanie na problemy mieszkaniowe i ekologiczne lokalnych mieszkańców (lub studentów w miasteczku/akademiku) u pozwoli na opanowanie danego obszaru. Później mogłoby się to przełożyć też na wybory lokalne – ale nigdy nie należy zapominać że to dodatek – wartością samą w sobie jest żywa i aktywna lokalna społeczność na danym obszarze!!!
STRATEGIA NA LATA – PRZETRWAĆ BY ZWYCIĘŻYĆ!
Kolejny raz wypada tylko zaapelować: bądźmy mądrzy przed szkodą. Już teraz zacznijmy wykorzystywać koncepcje i rozwiązania stosowane przez nacjonalistów/tradycjonalistów/antysystemowców na Zachodzie – zanim sytuacja w Polsce stanie się taka jak tam i będziemy do tego po prostu zmuszeni. Widzimy co się tam dzieje – widzimy jakie formy oporu stosuje tamtejsza opozycja narodowa – zacznijmy korzystać z tych doświadczeń już dziś. Mamy jeszcze trochę czasu na przygotowania się do obrony – nie zmarnujmy tego czasu bo nie ma go też jakoś bardzo długo!
Co więcej wykorzystując skutecznie (w dostosowaniu do warunków Polskich) tamtejsze rozwiązania możemy tylko zyskać! Nawet gdyby sytuacja nie stałą się tak zła jak na Zachodzie: po prostu nastąpi wzmocnienie ruchu oraz o prostu żywych sił naszego Narodu zapleczem logistycznym, kulturowym i społecznym. Nic nie możemy stracić mając lokale, szkoły, centra społeczne, biblioteki, świetlice, i strategiczne obszary dominacji politycznej. Możemy tylko zyskać. W niczym to nie przeszkodzi – a jedynie pomoże – wszelkim możliwym drogom walki: wyborczej, marszu przez instytucje a także drodze walki bezpośredniej i rewolucyjnej. Posiadanie szeroko rozumianego zaplecza pomaga – co więcej jest konieczne w każdym wypadku. A jeżeli zacznie dziać się to co na zachodzie (wyrzucanie z pracy, wyrzucanie z uczelni, powszechna cenzura, propaganda lgbtq w szkołach itd. zakaz działań itd.) – będziemy zawczasu przygotowani do długofalowej strategicznej obrony naszych wspólnot/grup/ruchów/ludzi – i zatem do przetrwania narodu polskiego.
PRZYKŁADY
Wklejam linki wideo pokazujące jak może to wyglądać w praktyce:
POLECAM OGLĄDNĄĆ TE FILMIKI BY ZROZUMIEĆ O CZYM MÓWIĘ:
WŁOCHY
CasaPound, Casa d’Italia, Foro 753 i inne centra społeczne
https://www.youtube.com/watch?v=lvZtoVIECuo
https://www.youtube.com/watch?v=s1ywsgnNXcM
https://www.youtube.com/watch?v=Jwzrf5bT7fY
https://www.youtube.com/watch?v=eEBrmw3TcSQ
https://www.youtube.com/watch?v=IO24GWt9s9I
https://www.youtube.com/watch?v=Rx592wYjj6Y
https://www.youtube.com/watch?v=brGk2LFnND8
UKRAINA
Dom Kozacki
https://www.youtube.com/watch?v=d9mXbTvKv-E
https://www.youtube.com/watch?v=YehACm6oTis
HISZPANIA
Hogar Social Madrid
https://www.youtube.com/watch?v=IGyugbhgn3k
https://www.youtube.com/watch?v=_9-dDi98PMk
FRANCJA
Bastion Social oraz L’Alvarium
https://www.youtube.com/watch?v=txfXQqV03e4
https://www.youtube.com/watch?v=DjAxZMhiRpw
https://www.youtube.com/watch?v=P8ysVjnY8c8
https://www.youtube.com/watch?v=_wjhqP9gjFk
CIEKAWY WYWIAD:
Europejskie sqouty -Bardzo ciekawy wywiad o centrach społecznych w Europie, obiektywny bo widać zwrócenie uwagi na nacjonalistyczne centra społeczne i to czym różnią się od melin lewackich:
https://www.youtube.com/watch?v=GthxgWZ2kws
JESZCZE WŁOCHY – tym razem legal:
Jedno z własnościowych centrów społecznych / kulturalnych to istniejące w mieście Firenze “prawicowe centrum społeczne Casaggi”
https://casaggi.blogspot.com/p/chi-siamo.html
w środku mieści się między innymi “biblioteka Sherwood”
https://casaggi.blogspot.com/p/vesti-ribelle.html
Casaggi to miejsce otwarte na lokalną społeczność i młodych ludzi. To nie jest po prostu lokal partyjny służący tylko członkom do działalności wyborczej i konferencji prasowych “prawicowych” politykierów. Wręcz przeciwnie w Casaggi odbywają się spotkania autorskie, wieczorki poetyckie, wykłady, centrum jest otwarte dla lokalnej młodzieży. Młodzi ludzie mogą o prostu przyjść wypić herbatę, kawę, rozmawiać spotkać się, posłuchać poezji, pograć na gitarze albo w karty. To lokal społeczno-kulturowy, wyraźnie określony ideowo – ale nie biuro jakiejś partyjki.
HISTORIA:
Artykuł sprzed kilku lat o historii włoskich centrów NR, lata pracy, prób i błędów – uwieńczone sukcesem – powstaniem najbarwniejszego ruchu społeczno-politycznego we Włoszech, który zachwycił dużą część młodzieży w tym kraju i zainspirował europejskich nacjonalistów do podobnych działań:
http://autonom.pl/?p=1413
Reportaż dokumentujący różnorodność działań ruchu NR we Włoszech: tworzenie centrów społeczno-kulturalnych (z najbardziej znanym, ale nie jedynym CasaPound), spotkania z ludźmi, niezależna kultura, praca na ubogich dzielnicach (wsparcie biednych i aktywizacja, ale też zobaczcie: własne darmowe punkty medyczne!)
https://www.youtube.com/watch?v=I3x-ge4w46E
Na koniec jeszcze:
Przeglądowy artykuł na angielskiej wikipedii poświęcony “prawicowym centrom społecznym”
https://en.wikipedia.org/wiki/Far-right_social_centre
POLSKA – CZĘŚCIOWY PRZYKŁAD
To jak może wyglądać tworzenie i późniejsza działalność narodowych centrów kulturalno-społecznych pokazujedo pewnego stopnia np. funkcjonowanie podobnego ośrodka tradycjonalistycznego/tożsamościowego w Rzeszowie i Krakowie. Tzw. „Królestwo Bez Końca”. Tutaj bardzo ciekawy filmik z wartościowym komentarzem w tle:
https://www.youtube.com/watch?v=qqo_bXTF1hw
Retoryczne pozostaje pytanie: dlaczego tego typu inicjatywy pozostają bez jakiegokolwiek wsparcia ze strony mających dostęp do funduszy „parlamentarnych narodowców”? Dlaczego zamiast działać długofalowo marnuje się miliony na walkę o słupki sondaży? Czy jest to wynik krótkowzrocznych błędnych strategii – czy też zwykłej prywaty i egoizmu – wszak wygodnie jest danemu „narodowemu posłowi” zainwestować we własny samochód czy wycieczkę zagraniczną… – i to jest raczej główna odpowiedź, bezideowość, krótkowzroczność, karierowiczowstwo…