Nicholas Jeelvy: Powrót White Boy Summer
Tekst pochodzi z 2022 roku.
Gratulacje, ludzie. Drugie lato White Boy Summer trwa już około tygodnia i już wszystko, jak lubią mawiać dzieci, nabiera tempa: ustawa Roe przeciwko Wade’owi została obalona, motyki są wściekłe, a przed nami jeszcze większość lata. Piszę te słowa i przyjemne lenistwo przenika moje ciało, wzywając mnie do bezczynności w cieniu i samozadowolenia z letniego odpoczynku.
W zeszłym roku ukazała się „oficjalna ścieżka dźwiękowa White Boy Summer”, która była bogata w rap i inne formy muzyki murzyńskiej. Chociaż White Boy Summer rzeczywiście został wymyślony przez perukę Cheta Hanksa, kryjący się za nim instynktowny impuls jest kwintesencją bieli, można by nawet powiedzieć aryjskiej. Dlatego nigdy nie wierzyłem, że letnia ścieżka dźwiękowa białego chłopca powinna składać się z czegokolwiek innego niż Kalifornia surf-rock.
Sen o lecie jest niemal powszechną obecnością w kulturze europejskiej. Europejski człowiek był wykute przez zimę, a nasze ciała i dusze są żarem buntu w królestwie Starego Człowieka Zimy. A jednak Europejczyk zawsze marzy o życiu bez tej uciążliwej pory roku. Nieobciążeni obawami o śmierć cywilizacyjną ani miękkością, jaka wyniknie z braku trudności, nasi przodkowie poszukiwali i tęsknili za łatwiejszym życiem, tęsknotą za niekończącym się latem. Europejczyk, produkt lodowatej Północy, pragnie zdobyć dla siebie kawałek Południa, kawałek lata, aby choć na chwilę zaznać wytchnienia od niekończącej się wojny z zimą.
Kiedy mówimy o Kulturze Tiki, mówimy o kulturze Amerykanów, którzy podczas drugiej wojny światowej podbili Ocean Spokojny i Polinezję. Jest wyrazem ucieczki od szarej codzienności do ciepłego, przyjaznego piasku i morza polinezyjskiej wyspy, wypicia Mai Tai w cieniu bujnej roślinności, jako tubylcze dziewczęta o brązowej skórze, nieskażone zachodnimi ideami przyzwoitości, igraszki na płyciznach. Mówimy o krainie bez zimna, bez zimy i bez potrzeby stosowania rygorów dyscypliny – o miejscu, w którym wojownik znajduje ukojenie. Mówimy o czymś w rodzaju Nieba.
W budowaniu swojego letniego kultu powojenna Europa nie patrzyła na Polinezję, ale na swoją własną, cierpiącą od dawna południową granicę: Morze Śródziemne. W tym kalejdoskopie kultur i narodów Europa szukała ukojenia po kataklizmie, który prawie zakończył naszą rasę. Najpierw była Dalida, Włoszka urodzona w Egipcie, która inspirowała się pocałunkiem słońca Włochy i Grecja, a nawet świat arabski, aby wykuć nową egzotyczną estetykę w Europie. Jej następcą była ABBA, szwedzka grupa popowa, która do dziś pozostaje najlepszym przykładem dobrze wykonanej egzotyki. ABBA, najdoskonalszy wyraz aryjskiej estetyki, nazwałem tylko w połowie żartem. Bo cóż jest bardziej aryjskiego niż bezmyślne szarpanie liry, podczas gdy rozebrana kobieta śpiewa, tęskniąc za ostatnim horyzontem – słoneczną, piaszczystą plażą z widokiem na nieskończony ocean? A skoro już przy tym jesteś, dlaczego nie wypić Mai Tai?
Kiedy piszę te słowa, setki tysięcy Europejczyków wyszukuje starożytne wybrzeża basenu Morza Śródziemnego, aby przeżyć tydzień lub dziesięć dni w niebie. Sympatyczni i otyli niemieccy pensjonariusze będą się palić na osobliwym odcieniu czerwieni i codziennie wypijać piwo trzykrotności swojej wagi w dziedzińcach piwiarni na Balearach. Tłumy Brytyjczyków przejmą wyspy greckie i po raz kolejny zademonstrują smutny los ludzi, którzy wyszli z wyżyny cywilizacji. Tysiące Rosjan zstąpią na Włochy i Turcję, mężczyźni robiący z siebie okulary swoim piciem, a kobiety swoją urodą. Człowiek aryjski ponownie przybędzie w sile na brzegi Mare Nostrum i odda hołd krwi niezliczonych milionów – Rzymian, Greków, Hiszpanów, Francuzów, Anglików i Niemców – którzy zginęli tam, kąpiąc swoje ciało w świętych wodach, wchłaniając magiczne mikstury, udział w bachanaliach na Ibizie i Krecie oraz poświęcenie swojej skóry Ojcu Słońcu.
Ale jest jedno miejsce, gdzie wysublimowany aryjski kult lata i słońca jest silniejszy niż gdziekolwiek indziej. Mówię oczywiście o krańcu świata i całej cywilizacji zachodniej — i nie, nie cały stan, tylko kultowa południowa część, w której wszyscy byliśmy (i nie mam na myśli wakacji). To jest to, co dostajesz, kiedy to robisz wyjdź na terytorium przed resztą, aby uniknąć adopcji i siwilizacji przez ciotkę Sally, na wadze. Ludzie uciekali przed uciążliwym życiem narzuconym przez cywilizację, aż nie było już dokąd uciekać i tak czy inaczej trafili do La-La Land.
Niezależnie od obecnych problemów – licznych, ale wszystkie wynikają z przesiedleń demograficznych – należy pamiętać, że Kalifornia była w pewnym momencie białym stanem; w istocie konserwatywny biały stan i centrum kochającej lato kultury Tiki, a także cenionej kultury surferów. Plażowy tyłeczek: wysoki, blondyn, wyrzeźbiony jak grecki bóg, muśnięty słońcem (ale nie jak neurotyczna i kobieca kulturystka lat 80. lub współcześnie), wyluzowany, zrelaksowany i przyjazny, z rozbawieniem pogardliwy dla burżuazyjnych norm „pracy” i „pieniędzy” – krótko mówiąc, Diogenes z pięknem Aleksandra lub Aleksander, gdyby był naprawdę Diogenesem. Niespieszne i zrelaksowane życie na plaży w SoCal było naprawdę końcem Zachodu – a w każdym razie tak powinno się zakończyć: Aryjczyk, wykuty przez lód, w końcu podbijający tę krainę niekończącego się lata i resztę swoich lat przeżył w dobrze -zapracowana błogość. Niestety, tak nie miało być, ale to historia na inny dzień.
Mówiąc White Boy Summer budzimy w przodkach tęsknotę za krainą lata. Wyobrażamy sobie stan zwycięstwa rasy białej: krainę, w której zimno nie ma już władzy. To bez wątpienia faustowski sen, ale z drugiej strony jesteśmy, kim jesteśmy. Kiedy mówimy White Boy Summer, tęsknimy za obietnicą słońca, morza, piasku, a przede wszystkim beztroskiej młodości, wytchnienia od przerażającego postępu czasu i towarzyszącego mu czaru starzenia. Kiedy mówimy Lato Białego Chłopca, zgłaszamy nasze roszczenia do ciepłych regionów planety i ogłaszamy nasz zamiar ukształtowania ich według naszej woli.
White Boy Summer to znacznie więcej niż żałosna próba inwigilacji w czerni, ale raczej odważna i bezwstydna proklamacja letniej bieli. To rękawiczka rzucona na piasek i wiadomość dla śniadych ras świata, że upał ich nie ochroni i że niczym przysłowiowe wściekłe psy i Anglicy, będziemy spacerować w południowym słońcu i będziemy pływać, łowić ryby, surfować, bawić się i budować zamki z piasku.
Nie ma ucieczki przed Aryjczykiem. Będzie miał lato, morze i piasek i, na Boga, będzie miał swoje Mai Tai.
Źródło: https://counter-currents.com/2022/06/the-return-of-white-boy-summer/