3DROGA.PL

Portal 3droga.pl

Portal Nacjonalistyczny

Piotr Roszkowski: Bogactwo zbudowane na strachu i oszustwie

węgiel, spekulacja

Nie bez powodu w arcykatolickiej erze, jaką było Średniowiecze, na handel – spośród wszystkich dziedzin gospodarczej aktywności człowieka – spoglądano z niechęcią. Jest tak dlatego, że pomimo niskiej wartości dodanej, zbiera często większe narzuty od produkcji. “Pośrednik”, “klasa średnia” (w obecnej gospodarce “usługowej” bardzo często oparta jedynie na przekazywaniu towaru z jednej ręki do drugiej), “średniactwo” (czyli cwaniactwo na zasadzie “lepszy mały handelek niż duży szpachelek”, korzystające na niedoskonałościach systemu, jednak niedostatecznie błyskotliwe, żeby ten system optymalizować) – wszystkie te wywodzą się z tego samego trzonu1. Nie umniejszając nikomu, gdyż takie są realia naszej rzeczywistości, obecnie większość gospodarki to handel. Wciąż istnieje wielu handlarzy, którzy nie tylko “obracają towarem”, ale są w stanie także służyć klientowi ekspertyzą, choć niestety jest to już gatunek na wymarciu.

W tryby systemu wciągnięta jest także masa ludzi, która wykonuje ciężką pracę fizyczną, otrzymując niewielką – w porównaniu do kosztów zdrowotnych – zapłatę (chodzi mi tu szczególnie o osoby zatrudnione w transporcie). System ten jednak – szczególnie w ostatnich “covidowych” latach – raz za razem udowadnia, że nie jest “antykruchy”, jak to określił wybitny znawca rynków Nassim Nicholas Taleb. Międzynarodowy handel coraz bardziej zdaje się “wisieć na słowie honoru”, co jest dość ryzykowne, ponieważ honor to cecha żołnierska, a nie handlarska. Przejawia się to szczególnie w tym, jakim relacjom ten system ułatwia rozwój.

Nie jest tak, jak wydaje się liberałom, że na wolnym rynku funkcjonuje (parafrazując Hobbes’a) “handel wszystkich ze wszystkimi”. W większości branż istnieją koneksje i kolesiostwo, których nie można usprawiedliwić argumentem, że wymiana rynkowa jest jedynie funkcją ceny i jakości. Odbiorca często kupuje dany produkt, ponieważ nie tylko ma już “wyrobione” kontakty z danym handlarzem, ale ów handlarz nie śmiałby zapomnieć wysłać swym klientom na Święta wysłać butelkę drogiego wina w drewnianej skrzynce, z ręcznie wykaligrafowanymi przez stażystę życzeniami. Oczywiście, stworzenie nowych kontaktów to jest również koszty, i nie zawsze przedsiębiorstwa decydują się na ich poniesienie, dlatego wolą pozostać przy sprawdzonych dostawcach. Chodzi tu jednak o to, że rynek oparty na zimnych relacjach to fikcja. Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi.

Podobnie jest z państwami. Spójrzmy na kilka jakże absurdalnych przykładów. Kilka lat temu, po tym, jak Rosja nałożyła embargo na niektóre polskie produkty, okazało się, że nie posiadająca dostępu do morza Białoruś stała się producentem… owoców morza! Sytuacji nie trzeba wyjaśniać, jednak warto dodać, że ze względu na narzuty pośrednika nie tylko za białoruskie ryby z Polski zapłacili rosyjscy konsumenci (co akurat nie jest polskim problemem), ale sprawiło to także, że polskie ryby (z Białorusi) straciły na swojej konkurencyjności.

W historii pojawiały się także o wiele mniej komiczne przykłady. Słynny brytyjski dziennikarz śledczy Tom Bower w swojej książce “Krwawe pieniądze” ujawnił jak położony w Alpach, maleńki kraj produkujący zegarki2 powiększył swój majątek na najbardziej ponurym konflikcie, jaki kiedykolwiek nawiedził nasz kontynent. Jasna rzecz, w czasie II Wojny Światowej Anglia i Niemcy były przeciwnikami. Nie przeszkodziło to jednak Brytyjczykom w sprzedaży stali państwom Osi. Wygodnym pośrednikiem stała się właśnie Szwajcaria, która sprzedawała Niemcom… stalowe garnki, które w Rzeszy przetapiane były na samoloty. Krwiopijcom nie można jednak odmówić sprytu, gdyż (dla oszczędności przestrzeni transportowej) garnki układane były na zasadzie “babuszki” (mniejsze garnki wkładane były w te większe itd.).

Fikcja neutralności handlu objawia się także w skali globalnej, będąc projekcją siły politycznej. PRL, znajdujący się w strefie wpływów ZSRS, musiał handlować nie z tymi, których produktów potrzebował, lecz z tymi, którzy wspierali “nieuchronne zwycięstwo rewolucji robotniczej”. Tym samym, za produkowany w Polsce węgiel – w ramach barteru – otrzymywaliśmy olejek palmowy z Kuby, którego mało kto potrzebował.

Ropa, od dekad nierozłącznie związana z dolarem3, jest szczególnie niebezpieczną bronią. Warto tu również zwrócić uwagę na kilka przykładów. Kryzys ropy lat 70. jest uznawany za jeden z głównych powodów stanu gospodarczego, z którym prawdopodobnie już niebawem będziemy musieli się zmierzyć, czyli ze stagflacją. Był on nie tyle konsekwencją problemu wydobycia surowca, ale rosnących napięć między USA a Iranem. Kilka lat temu, po rozpoczęciu się konfliktu rosyjsko-ukraińskiego, USA poprosiły swojego saudyjskiego pupila o zwiększenie wydobycia, by obniżyć globalne ceny ropy, uderzając tym samym w Rosję. Za to bieda Wenezueli nie wynika z jej “strasznego socjalizmu” (ten kraj jest na tyle bogaty w złoża naturalne, że spokojnie mógłby wprowadzać “norweski socjalizm”), ale z embarga handlowego nałożonego na to państwo. Obecnie jednak, gdy Rosja stała się znów wrogiem numer jeden okazało się, że nie było problemem dla prezydenta Bidena zniesienia zakazu wydobycia ropy w Wenezueli dla amerykańskich koncernów.

Nie oszukujmy się jednak, handel tak jak istniał, tak istnieć będzie. Nawet w najstarszych pracach na temat ekonomii, np. w pracach Richarda Cantillona z XVIII wieku, handel był istotnym elementem dystrybucji produktów. Bez handlu, każdy z nas musiałby być rolnikiem, kowalem, szewcem i budowniczym, nigdy nie osiągając mistrzostwa w żadnym z nich. Z różnicą taką, że większość handlarzy przynajmniej częściowo zakorzeniona była w społeczności, w której działali, i choćby ze strachu przed ostracyzmem, nie mogli sobie pozwolić na żerowanie na lokalnych mieszkańcach. Jednak era Internetu wprowadziła do naszych relacji gospodarczych kolejne komplikacje.

Kamień węgielny obecnej sytuacji

Jak starałem się dowieść w poprzedniej sekcji, surowce są łakomym kąskiem gospodarczym. Nie można ich po prostu wydobyć gdziekolwiek. Mogą być eksploatowane jedynie tam, gdzie są ich złoża, a to może często zmuszać rządy do naginania swoich własnych zasad, by odpowiedni surowiec pozyskać. Podobnie pisze się nas scenariusz węglowy. Jak widać na wykresie 1, obecnie ceny węgla w największych portach węglowych są 3-5 krotnie wyższe niż w przeciętnie, licząc od rekordów czasu kryzysu roku 2008.

Wykres 1. Ceny węgla, porty Richards Bay w RPA (RB) i Amsterdam-Rotterdam-Antwerpia w Holandii (ARA).


Źródło: https://www.wnp.pl/gornictwo/notowania/ceny_wegla/

Co zabawne (a może raczej tragiczne), jeszcze w zeszłym roku Polski Instytut Ekonomiczny przewidywał, że do 2030 roku ogrzewanie węglem może miesięcznie kosztować polskie gospodarstwa domowe nawet 60 zł więcej (co miało być “czarnym scenariuszem”). Już ten rok jednak postawił przed wieloma polskimi rodzinami scenariusz czarniejszy niż węgiel i otchłań biedaszybów. Jeszcze niedawno, przeciętne polskie domostwo miało wydawać na roczne ogrzewanie węglem ok. 1500 złotych (tj. średnio 125 zł miesięcznie). Obecnie mówi się swobodnie o 3000 złotych rocznie (tj. średnio 250 zł miesięcznie). Dla niektórych to więcej niż miesięczna pensja netto.

W raporcie Zużycie energii w gospodarstwach domowych w 2018 r. Głównego Urzędu Statystycznego można wyczytać, że niemal połowa Polaków ogrzewa swoje gospodarstwa domowe węglem i drewnem opałowym, które zazwyczaj używane są “jednocześnie (…) lub zamiennie”. Choć ze statystyk przedstawionych przez GUS wynika, że konsumpcja węgla kamiennego przez gospodarstwa domowe w ostatnich latach spadała (z 42,7% w 2009 roku do 36,5% w 2018 roku), to warto wziąć pod uwagę, że ogrzewanie węglem jest w pewnym sensie archaiczną metodą, używaną przede wszystkim przez mniej zamożnych, których nie stać na zmianę metody ogrzewania na inną. Po pierwsze, węgiel jest najtańszą metodą ogrzewania. Po drugie, zmiana metody ogrzewania również wiąże się z kosztami, których nie są w stanie ponieść najgorzej sytuowane rodziny.

Tragedia goni tragedię

W jednej z wielu słynnych scen z filmu “Miś”, do wiejskiej izby wbiegła kobieta ze szczęściem w głosie, wołając “Wyngiel! Wingiel je wy wiosce!”, na co starsza dama odpowiedziała “Wojna bedzie. Psyd wujnom tyz był”, zaś siedzący obok starszy jegomość pokiwał głową z aprobatą na jej słowa. Tymczasem wojna wybuchła, a wyngla ni ma. Dla nikogo tajemnicą nie jest, że Polska jest w dużej mierze uzależniona energetycznie od swojego arcywroga Rosji. Polityka ma bardzo często odzwierciedlenie w gospodarce, dlatego jasne opowiedzenie się po stronie Ukrainy musiało spotkać się z reakcją Putina, który znany jest z ignorowania konwenansów wielkiej polityki. Jaka jednak była Polska alternatywa wobec energii ze wschodu?

Polska wciąż jest państwem intensywnie eksploatującym węgiel. Spadek podaży surowca energetycznego z Rosji mógł z pewnością przyprawić rządzących o zimne poty. Jaką decyzję podjąć? Najłatwiej oczywiście zintensyfikować produkcję krajową, szczególnie że problem z surowcami energetycznymi (a żeby tylko!) to już temat globalny. Tutaj możemy tylko domniemywać, czy rządzący wywierali naciski na kopalnie, by zwiększać wydobycie, ale ostatnie wybuchy metanu są poszlaką wskazującą, że tak właśnie mogło być. W końcu jak często ma miejsce kilka wybuchów w różnych miejscach, w ledwie kilkudniowych odstępach4? Jak mówi stare przysłowie (a przecież przysłowia są mądrością narodów), “gdzie się człowiek spieszy, tam się diabeł cieszy”. Chaos na europejskich rynkach energetycznych oczywiście mógł przyprzeć rządzących do muru, co mogło skutkować naciskami na kopalnie. Standardy bezpieczeństwa mogły być łamane po to, by zaspokoić krajową konsumpcję, co mogło być powodem tragedii i śmierci górników, a także ekip ratunkowych, które miały ich uratować5. Zniszczenie złóż i śmierć osób, które na tych złóż eksploatowaniu się znają z pewnością, nie polepszą obecnej sytuacji. To jednak nie koniec złych wieści.

Clue problemu

Pod koniec maja bieżącego roku, związek zawodowy Sierpień ‘80 zakomunikował, że istnieją kolejne powody wzrostów cen węgla. Tu przechodzimy do clue problemu, który chcemy zakomunikować. Nie dość, że ceny węgla rosną globalnie, to katastrofy w naszych krajowych kopalniach i zatrzymanie wydobycia stały się dodatkowym gwoździem do ogrzewanej węglem trumny. Ceny będą również wzrastać dzięki staraniom globalistycznych upiększaczy świata wprowadzającym opłaty węglowe, a Ursula von der Leyen już korzysta z sytuacji, naciskając na polski rząd, by ten jak najszybciej rezygnował z energetyki węglowej. Do tego, na kryzysie zarabiają także nieuczciwi handlarze.

W poniedziałek (23 maja) związkowcy z Sierpnia 80 przez kilka godzin protestowali w siedzibie Polskiej Grupy Górniczej domagając się „natychmiastowych działań eliminujących z rynku węgla nieuczciwych pośredników oraz zintensyfikowania poczynań umożliwiających zakup węgla bezpośrednio w sklepie PGG po przystępnych cenach przez każdego Polaka”. Ostatecznie doszli z władzami spółki do porozumienia, na mocy którego zarząd PGG ma w ciągu 2-3 tygodni załatwić sprawę pośredników w handlu węglem. W tym czasie powinny zostać ustalone maksymalne marże dla dilerów albo spółka zacznie sprzedawać 100 procent węgla dla klientów indywidualnych w swoim sklepie internetowym.

Jak się okazuje, pośrednicy kupujący węgiel bezpośrednio od PGG nakładają na produkt marże rzędu 150-200%. Co więcej, ceny w sklepie online PGG nie odbiegają od cen przedkryzysowych, co oznacza, że Polacy byliby w stanie być chronieni przed globalnymi skokami cen węgla właśnie dzięki temu, że wciąż posiadamy krajowe kopalnie. Produktu jednak w sklepie online już po prostu nie ma. Choć produkt oferowany na stronie PGG nie może być dalej odsprzedawany, handlarze nie robią sobie nic z tych regulacji.

Zrzut ekranu ze strony sklepu PGG. Ceny nie przerażają, ale produktu w ogóle nie ma. To tylko część z produktów węglowych na stronie.


Źródło: https://sklep.pgg.pl/

Podsumowanie

Handel sam nie wytwarza niczego. Zapewnia, co prawda, usługę transportową, ale w świecie, w którym produkcja byłaby lokalna (a tym samym antykrucha), nie byłoby potrzeby przekładania produktu przez tyle par rąk, z których każda chce uszczknąć dla siebie część utargu. Jak wiele przemysłów udowadnia, handel i wszelkiego rodzaju pośrednicy zarabiają więcej niż producenci.

Nie inaczej jest w obecnej sytuacji. Choć w skali globalnej skupienie się wielu katastrof doprowadziło do skoków cen węgla (jak i energii w ogóle), to dzięki krajowej produkcji polskie gospodarstwa domowe mogły uniknąć kryzysu energetycznego. Nie stało się tak dzięki nieuczciwym handlarzom. Co stało się w wykupionym węglem? Kto wie. Być może już trafił na rynki w innych państwach. Możemy być jednak pewni, że ze względu na ceny, może nie trafić do wielu Polaków.

Tymczasem, Polski rząd proponuje zbieranie chrustu w lesie oraz dość bezpieczną deregulację eksploatacji ekosystemu na własny użytek. Jest to rozwiązanie oczywiście dobre, i powinno było być wprowadzone już lata temu. Przypomnijmy sobie choćby sprawę ubogiego, starszego małżeństwa, które zostało obłożone ogromnymi karami za to, że robiło to, co teraz w końcu ma być legalne. Jest to oczywiście ruch jedynie doraźny. Priorytetem powinno być uderzenie w centrum problemu, jakim jest nielegalne skupowanie węgla.

Bardzo często wysuwa się taki argument: dzisiaj ceny węgla są niewysokie, mamy do czynienia z okresem zdarzającym się w dziejach gospodarki, gdy ceny węglowodanów są niskie, więc niektórzy twierdzą, że nie opłaca się wydobywać węgla. (…) Odrzucamy ten sposób myślenia – wiemy, że węgiel jest potrzebny, bo jest naszym jedynym – obok węgla brunatnego – poważnym zasobem energetycznym. Musimy mieć węgiel i elektrownie węglowe. Naszym celem jest rozwój, a zużycie energii elektrycznej na jednego mieszkańca na Zachodzie Europy jest dwukrotnie wyższe niż w Polsce.


Jarosław Kaczyński

1 Ernst Jünger zwykł mawiać, że interesują jedynie ludzie prości oraz geniusze, a nie “średniaki”.

2 „W Szwajcarii panowała miłość braterska, 500 lat demokracji i pokoju. I co z tego wynikło? Zegar z kukułką”. Z klasycznego filmu Orsona Wellesa

3 tzw. petrodolar

4 Raczej wykluczam sabotaż, chociaż w dzisiejszych czasach trudno już cokolwiek wykluczyć

5 Nikogo nie oskarżam, a jedynie spekuluję

Oprawa graficzna: Resistance Arts

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *