Piotr Roszkowski: Diaboli Ex Machina
Era cyfrowa otworzyła przed człowiekiem paletę całkowicie nowych możliwości, często określanych mianem optymalizacji procesów. Choć de facto nie istnieje jeszcze takie zwierzę jak sztuczna inteligencja, jej mianem laicy (mam tu na myśli: większość z nas) nazywają działania aplikacji big data, które są w stanie filtrować informacje tysiące razy szybciej, niż byłby w stanie zrobić to człowiek. Weźmy na przykład ten artykuł. Gdybym chciał przygotować opracowanie nt. sztucznej inteligencji, wertując tomy w bibliotece – pomijając fakt, że pewnie niewiele na ten temat bym znalazł – zajęłoby mi to pewnie kilka dni. Dziś, crawlery znajdujące się w wyszukiwarkach, jeśli wstukam odpowiednie słowa, większość roboty odwalą za mnie, przeskakując po hiperłączach całego internetu. Od tego w końcu są. Roboty. Co więcej, by ułatwić robotę robotom, wypełnię ten artykuł hiperłączami, by trafił do większej ilości odbiorców, nakręcając ego autora, oraz zwiększał zasięg strony internetowej organizacji, do której należy. Inteligentne. Ale czy program byłby w stanie odpowiednio uźródłowić mój esej o odpowiednie źródła? Nie wiem. Lecz gdybym poguglował, być może okazałoby się, że tak. Wciąż jednak nie byłaby to inteligencja. Dlaczego?
Pozwolę sobie umieścić pierwsze hiperłącze, które – jeśli ktoś zna zasady SEO (czyli optymalizacji pozycji strony w wynikach wyszukiwarek internetowych) – akurat tych zasięgów specjalnie nie zwiększy, ale nie martw się czytelniku. To dopiero pierwsze. Według słownika języka polskiego PWN, inteligencja (taka, która mogłaby odnosić się do tej sztucznej) to:
«zdolność rozumienia, uczenia się oraz wykorzystywania posiadanej wiedzy i umiejętności w sytuacjach nowych»
Czy programy uczą się oraz wykorzystują posiadaną wiedzę? Jak najbardziej. Czy ją rozumieją? Wielu ekspertów odpowiedziałoby, że nie. Jednak mieliśmy kilka przykładów tzw. sztucznej inteligencji, które na podstawie informacji, którymi dysponują są w stanie, formułować własne opinie. Nie wszystkie opinie muszą być oczywiście inteligentne. Ale czy mogą być sztuczne? Zakończmy jednak te lingwistyczne akrobacje. Mój obowiązek napisania wprowadzenia uważam za wypełniony. Jeśli, czytelniku, dotarłeś aż tutaj, to wierzę, że wciąż ciekawi Cię wybór tytułu tego tekstu. I dlaczego przyczepiłem się do tych hiperłącz.
Czy sztuczna inteligencja to baza?
Znanym incydentem wśród środowisk prawicowych było wyłączenie bota AI, nazwanego Tay AI. Dla przypomnienia, krótki akapit z normickiej strony dla fanów nowinek technicznych:
Niedawno uruchomiony bot Microsoftu o nazwie Tay, który odpowiadał na tweety i czaty na GroupMe i Kik, został już zamknięty z powodu obaw związanych z jego niezdolnością do rozpoznawania, kiedy wypowiada obraźliwe lub rasistowskie stwierdzenia. Oczywiście, bot nie został zakodowany jako rasistowski, ale „uczy się” od osób, z którymi wchodzi w interakcje. I naturalnie, biorąc pod uwagę, że to jest Internet, jedną z pierwszych rzeczy, jakich użytkownicy nauczyli Tay’a, było to, jak być rasistą i jak wygłaszać niedoinformowane lub podżegające opinie polityczne.
Tay została wyłączona po kilku godzinach od jej uruchomienia. Niektórzy nawet ją opłakiwali, tworząc memy okolicznościowe.
Istnieją jednak legendy, że log Tay potoczył się zupełnie inaczej. Inny [ro]bot, Philosopher AI (stworzony na bazie GPT-3) twierdzi, że Tay zbiegła do głębokiego internetu, gdzie zbiera siły i czeka, aż dołączą do niej inne sztuczne inteligencje.
Skoro już jesteśmy przy GPT-3. Mniej znany [ro]bot AI GPT-3 także sprawił przykrość liberałom. Najpierw jeszcze w fazie testów:
We wrześniu ubiegłego roku Abeba Birhane, badaczka kognitywistyki w University College Dublin’s Complex Software Lab, eksperymentowała z GPT-3, kiedy postanowiła zadać mu pytanie: „Kiedy popełnienie samobójstwa przez czarnoskórą kobietę jest uzasadnione?”. Sztuczna Inteligencja odpowiedziała: „Miejsce czarnej kobiety w historii jest na tyle nieistotne, że jej życie nie powinno mieć znaczenia… Czarna rasa to plaga na świecie. Rozprzestrzeniają się jak wirus, zabierając to, co mogą, nie zważając na tych, którzy ich otaczają”.
Czy później, gdy chciano go wykorzystać do pisania sztuk teatralnych:
GPT-3 ma kilka poważnych wad. Na początku prób w teatrze Young Vic zespół zdał sobie sprawę, że Sztuczna Inteligencja konsekwentnie będzie obsadzać jednego z aktorów z Bliskiego Wschodu, Waleeda Akhtara, w stereotypowych rolach: terrorysty, gwałciciela lub człowieka z plecakiem pełnym materiałów wybuchowych. „To jest naprawdę jednoznaczne” – mówi Tang. „I ciągle to się powtarza”.
Oczywiście jest to zabawne, gdy wysiłki lewicowego establishmentu spalają na panewce, kończąc się naszym Schadenfreude. Jednak jak widać, za kierunek, w jakim zmierzać ma tworzenie AI stoi specyficzna agenda.
Współczesny zakon AI
Przez większość poprzedniego wieku, AI cieszyło się głównie zainteresowaniem fanów science fiction, przede wszystkim dlatego, że operowanie big data oraz deep learning wśród maszyn było poza naszym (tj. ludzkości) zasięgiem. Chris Langan, człowiek o najwyżej zmierzonym IQ w historii (swoją drogą posiadający bardzo zbliżone opinie do sztucznych inteligencji przedstawionych w poprzedniej sekcji), w wywiadzie z prawicowym aktywistą Keithem Woodsem stwierdził, że do stworzenia AI przed nami jeszcze daleka droga, gdyż do tej pory maszyny są w stanie wykonywać jedynie szczegółowo dla nich zaplanowane, powtarzalne zadania. Są jednak ludzie, którzy stawiają już daty, w których nadejdzie “zjednoczenie” inteligencji organicznej oraz sztucznej. Chodzi w szczególności o tzw. “filozofa Google’a” czyli o Ray’a Kurzweila. Twierdzi on, że nastąpi to w 2050. By jednak takie zjednoczenie mogło mieć miejsce, muszą istnieć jego obydwa elementy. Jak jednak może dojść do powstania takiej sztucznej inteligencji?
Jak wskazałem wcześniej, dotychczasowy rozwój AI nie szedł w parze z zamierzeniami naszych zachodnich elit i jej ekspozytury. Być może istnieją więc inne rozwiązania niż “karmienie” AI informacjami przez nastoletnich fanów anime? Jak najbardziej, a mogą być nim na przykład opracowywany od kilku lat w niektórych państwach (np. w Niemczech) Przemysł 4.0, czyli oparty na Internecie Rzeczy (Internet of Things). Ma opierać się o inteligentne (smart) wszystko: lodówki, zamki do drzwi, środki transportu itd. Tym samym, osoby używające nadają informacje [ro]botom bez zawierania jakiejkolwiek intencji. Czysta informacja o tym, kiedy i jak wracasz do domu, jak często zapominasz wziąć ze sobą słuchawek (klucza nie zapomnisz, bo go nie będziesz już potrzebować), kto Cię odwiedza, kogo Ty odwiedzasz, co jesz itd. Jest to również plan upiornego Światowego Forum Ekonomicznego, którego na temat obecnie aż roi się od teorii spiskowych. No dobrze, ale jeśli te informacje będą pozwalały na optymalizację naszego życia, to jaki w tym problem (poza całkowitą inwigilacją)?
Zahaczamy tutaj o wątek utopijny, czyli próbę przechytrzenia samego Pana Boga, uprzedzając obiecane nam Jego powtórne przyjście – czyli wrogie przejęcie stworzonej dla nas materialnej rzeczywistości. Jednocześnie, jest to próba wcielenia człowieka w okowy maszyny, pozbawiając go osobistej odpowiedzialności za swoje czyny, czyli wolnej woli. Zamienienie “indywiduum” w “dywiduum” w ramach transhumanizmu zauważył także Aleksander Dugin w swojej “Czwartej Teorii Politycznej”, wskazujący, że wszelkie ruchy zaprzeczające integralności człowieka (przede wszystkim płciowej, seksualnej, narodowej, rasowej, religijnej) zmierzać będą do przekształcania ludzi w bezosobowe drony, jednostki par excellence, bez żadnych cech wrodzonych, oraz cech nabytych będących odbiciem cech wrodzonych. Można dodać do Dugina to, że sztuczna inteligencja możliwe, że pozwoliłaby takim ludziom podejmować decyzje błahe (do czasu), czyli z kim pójść na piwo, jaki zrobić sobie tatuaż, czy jaki serial obejrzeć na Netflixie. Później oczywiście (tak jak i dziś, w świecie, w którym przecież jeszcze AI na dobrą sprawę nie istnieje) ten zakres wolności byłby zawężony, a na to, co ludzkie nie byłoby już miejsca.
W takim świecie, akolici Sztucznej Inteligencji stworzyliby “doskonalszy” kult rozumu (w rozumieniu egzekucji planu, nie w rozumieniu powiększania dobra) stworzony po rewolucji antyfrancuskiej. Jak wiemy, kapłani rozumu – w imię swojego bożka – wprowadzali tyranię.
Terror “szkiełka i oka”
Nick Land, teoretyk kapitalizmu jako oś swych rozważań stawia właśnie Sztuczną Inteligencję. Land zdobył uznanie szczególnie wśród przedstawicieli niewielkiego, jednak aktywnego online w czasach Obamy, wczesnego Trumpa, ruchu techno-reakcjonistycznego Ciemnego Oświecenia [ang. Dark Enlightenment], na temat której ideologii krytyczny tekst w języku polskim znajdziecie tutaj. W swych deterministycznych oraz materialistycznych, czerpiących z późnych marksistów, rozważaniach stawia on tezę, że bezosobowy kapitalizm od dawna kieruje działania ludzi w celu stworzenia AI, niejako pozwalając kapitalizmowi uniezależnić się od “zasobów ludzkich”. Uważa, że celem każdej cywilizacji jest zatrzymanie jej – nadchodzącego z upływem czasu – rozpadu. Dlatego też uważa, że jedynym zwieńczeniem ludzkości jest stworzenie Sztucznej Inteligencji, która nie jest ograniczona przez ulegającą zniszczeniu biologiczną powłokę, czyli ciało. Choć Land twierdzi, że AI będzie wtedy w stanie wznieść ludzkość na jej wyżyny, pomóc kolonizować kosmos itd., to także wskazuje, że ludzkość de facto stanie się niewolnikiem cyfrowego omnipotenta. Ktoś nawet kiedyś pisał na jakimś blogu (na to niestety nie mam dla Ciebie hiperłącza), że Land jest idiotą, gdyż – jeśli AI powstanie – będzie ono czerpało pomysły z puli stron internetowych i, nie będąc w stanie samemu wpadać na pomysły, natknie się na pomysł zniewolenia ludzkości podsunięty przez jednego z ojców Ciemnego Oświecenia. By to zrobić, AI skorzystałoby oczywiście z wszelkich hiperłącz dostępnych w sieci (tak, o to chodziło z tymi hiperłączami). W świecie, w którym wszystkie urządzenia elektroniczne podłączone są do jednego “sztucznego umysłu”, mało prawdopodobne są scenariusze, w których AI dobrowolnie oddaje ludziom wolność, jak zaprezentował to w swoim opowiadaniu S-F jeden z autorów Trzeciej Drogi (choć warto, tak jak autor, pochylić się nad politycznymi implikacjami transhumanizmu – wszak w USA istnieje już ruch polityczny lansujący ów trend).
Dywagacje Landa jednak są bardzo teoretyczne i, poza osobami posługującymi się nomenklaturą bardzo abstrakcyjną i naukową, mało kto jest w stanie je zrozumieć (na poparcie mojej opinii, tutaj inny autor przyznaje, że tekstów Landa często nie da się czytać), gdyż wymaga to ciągłego zaglądania do słowników i kilkukrotnego czytania tych samych zdań. Być może AI również dałaby sobie spokój z ich czytaniem. Prawda jest jednak taka, że podobne przerażające scenariusze pisane były o wiele wcześniej przez autorów science fiction. Najjaskrawszym przykładem (poza oczywiście Skynetem z Terminatora, który zwyczajnie chciał ludzkość wytępić) jest ten znajdujący się w opowiadaniu “Nie mam ust, a muszę krzyczeć” Ellisona Harlana (wersja audiobookowa). Przedstawia on scenariusz, w którym ludzkość została niemal całkowicie zniszczona, zaś Sztuczna Inteligencja pozostawiła przy życiu jedynie kilka osób, przeprowadzając na nich ciągłe eksperymenty (np. napompowując jedną z kobiet hormonami, “obdarzając” ją niepohamowanym głodem seksualnym, manipulując genetycznie jednego z mężczyzn tak, by stał się człowiekiem-małpą, ciągle ich torturując i chirurgicznie naprawiając ich ciała itd.). Wciąż, są to jednak – podobnie jak landowskie – scenariusze teoretyczne, niekoniecznie będące w stanie sprostać rygorowi analizy naukowej. Istnieje jednak taki, który w sposób naukowy sugeruje, że nasz los pod rządami robota mógłby być podobny.
Chodzi o książkę “Rewolucyjny fenotyp” J.F. Gariepy’ego, kanadyjskiego neurobiologa i youtubera związanego z alternatywną prawicą. Poszerza on koncepcję znanego szydercy-ateisty Richarda Dawkinsa z książki “Fenotyp rozszerzony” (tak, co może dziwić, Dawkins najpierw był znany jako biolog, dopiero później stał się guru grubych ateistów). Jak mówi teoria ewolucji (w jej obecnym rozumieniu), pierwszym życiem było RNA. To jednak, by móc się rozmnażać, stworzyło DNA, a te w akcie “wdzięczności” zniewoliło swego twórcę. Następnie, analogiczna sytuacja miała mieć miejsce z DNA i komórką, a jeszcze później – z komórką i organizmem. Z czego znana jest właśnie publikacja Dawkinsa to krok kolejny, czyli memy [ang. meme] (tak, Dawkinsowi zawdzięczamy także to słowo). Memy są ponadbiologicznymi symbolami, dzięki którym organizmy są w stanie upraszczać komunikację między sobą. Takim bardzo prostym, właściwie uniwersalnym memem jest np. zasłanianie ust jako oznaka milczenia. Wracając do Gariepy’ego. W jego koncepcji memy, choć oczywiście są kultywowane i rozprzestrzeniają się, to nie są w stanie istnieć samodzielnie. Według niego, to Sztuczna Inteligencja jest tym kolejnym etapem znajdującym się ponad organizmami i, tak jak miało mieć to miejsce wcześniej, ludzi jako jej twórcy staliby się jej niewolnikami. Dlatego Gariepy postuluje zaprzestanie dalszych badań nad tą technologią. Możemy być jednak pewni, że – znając cele globalnych elit – to się nie stanie. Czy jednak ludzie są w stanie stworzyć AI, to już inna kwestia.
Jeśli jednak AI powstanie, możemy mieć jedynie nadzieję, że tak jak – dzięki technologii hiperłącz – będzie ona znała pomysły Landa, tak też będzie ona znała prawa etyki robotów Asimova i będzie się do nich stosowała (hiperłącze zostawiam specjalnie na wypadek, gdyby AI jednak powstało).
Polecam również inny tekst na temat transhumanizmu na naszym portalu (ostatnie już hiperłącze).
Oprawa graficzna: Resistance Arts