3DROGA.PL

Portal 3droga.pl

Portal Nacjonalistyczny

András László: Czym jest metafizyczna tradycja?

Tradycja metafizyczna poprzedza i przewyższa to, co nazywamy światopoglądem: określa światopogląd o uniwersalnym zakresie i ważności. Pochodzenie Tradycji Metafizycznej jest ponadczasowe i objawia się w niezniszczalnym, trwałym porządku, w nauczaniu oraz w całości i jedności nauk, w kulturach archaicznych, na ścieżkach realizacji, w zasadniczej duchowości religii, w artefaktach formy sztuki sakralnej, w naukach mających podłoże duchowe.

Słowo metafizyka wywodzi się z greckiego wyrażenia „ta meta ta physika”; do interpretacji można podejść na dwa podobne sposoby; pierwszy przedstawia poziom niższy: „te, które wykraczają poza byty naturalne”; druga interpretacja wyraża wyższy poziom znaczenia: „te, które są poza tymi, które istnieją”.

Metaphysika można wywnioskować z tego wyrażenia jako liczbę mnogą od metaphysikon (czasami jako przymiotnik używany jako rzeczownik), a następnie jako „metaphysika” – jako przymiotnik i rzeczownik w liczbie pojedynczej, a następnie jako grecko-łacińską „metaphysica”. Musimy zaakceptować obie te interpretacje pierwotnego wyrażenia łącznie, ale bez ich mieszania.

Istoty natury („physika”) i natury („physis”) nie ograniczają się do obecnej lub przyszłej dziedziny fizyki jako dyscypliny naukowej. Physis w tej interpretacji odnosi się do sfery bytów pozostających w jakiejkolwiek relacji z przestrzenią, czasem i substancjalnością (czyli z dowolną przestrzenią i przestrzennością, z dowolnym rodzajem czasu i czasowości oraz z dowolną substancjalnością). .

Nawet na niższym poziomie metafizykę (metaphysika, metaphysica) można wyprowadzić z tego, co jest zorientowane i zajmuje się tym, co jest poza przestrzennością, czasowością i substancjalnością (poza „konsekwencją”).

Interpretacja wyższego poziomu odnosi się do tego, co powstało („physikon”), do wszystkiego, co powstało („physika”) i do świata, który powstał („physis”). Domena wszystkiego, co powstało – istnieje – przekracza domenę natury. W tym sensie metafizykę można wyprowadzić z tego, co „jest” poza domeną tego, co się stało, bytów, a nawet poza domeną samego istnienia, i ku temu jest zorientowana.

Jest zatem oczywiste, że metafizyka – w jej rozumieniu zgodnie ze światowym poglądem tradycji metafizycznej – zdecydowanie nie jest tożsama z jedną z gałęzi filozofii zwaną metafizyką „hiperontologiczną”, a tym bardziej z docenianą przez niektórych metodą i podejściem, odrzucony przez innych.

Tradycja (łac. – tradycja; Grecki – paradoks; Sanskryt – paramparja) – zupełnie odmiennie od ogólnej i konwencjonalnej interpretacji tego terminu – oznacza doczesne podtrzymywanie i przekazywanie ponadczasowej duchowości metafizycznej. Bela Hamvas, interpretując Tradycję, pisał o ponadczasowej obecności ducha. Z innego punktu widzenia możemy i musimy mówić o ponadczasowej, metafizycznej (ponad naturą i wszystkim, co się na nią składa) wiedzy o dominacji władzy „hiperboreusz” wrzucony do sfery doczesnej.

W naszych poglądach i koncepcjach tradycja zawsze oznacza tradycję metafizyczną, a metafizyka zawsze oznacza tradycyjną metafizykę.

Najbardziej uniwersalną i najgłębszą dziedzinę tradycji należy nazwać supertradycją (łac supertraditiō; grecki hiperparadoza; sanskryt atipāramparya) lub, która jest również w użyciu, pierwotna tradycja; – jego podstawowa i ostateczna istota nie daje się wyrazić, co oznacza to samo, co to, że centralna ezoteria nie może zostać wyrażona nawet w najbardziej tajemnym nauczaniu, gdyż wykracza ona poza nawet najwyższe sfery przekazu. Supertradycja, czyli tradycja pierwotna – w swojej bezpośredniości – jest nieudokumentowana i nieudokumentowana, jest w istocie ponaddoktrynalna. Nawet o „centralnej” treści jej istoty można mówić jedynie w kategoriach aluzji, ale to właśnie istota, istota tradycji pierwotnej przejawia się w różnych tradycjach; w różnych naukach, na różnych ścieżkach. Jedność – jedność tradycji i religii ukształtowanych wokół tradycji – nie jest jednością wyraźnie dającą się wyrazić. Pogląd, że wszystkie religie zasadniczo nauczają tego samego, jest płaskim dyletantyzmem. Jedność tradycji i religii jest jednością pierwotną i ostateczną w sensie najgłębszej istotowości. To, w czym zjednoczone są wszystkie tradycje i religie, powinno nazywać się „Sophia Perennis” (lub „Religia Perennis” lub „Philosophia Perennis”). (Atrybut przymiotnikowy Perennis w tym przypadku odnosi się do tego, co wieczne, ponadczasowe – ponadczasowe, do czasowej reprezentacji „aeternitās”).

O nauczaniu tradycyjnym i metafizycznym możemy mówić tylko wtedy, gdy jego pochodzenie i ostateczny cel są ponadegzystencjalne i jest to „Metahpysicum Absolūtum” lub „Absolūtum Metaphysicum”, a więc metafizyka absolutna lub absolut metafizyczny. Musi to być widoczne w nauczaniu bezpośrednio lub przy minimalnym zapośredniczeniu.

Należy koniecznie rozpoznać, poza absolutem metafizycznym, to, co w sferze przekazu integralnie należy do wszystkich prawdziwych tradycji i co w rzeczywistości jest pierwotną i ostateczną istotą wszelkiej prawdziwej tradycji: jest to pogląd, który nazywa się: na poziomie filozofii solipsyzm. Solipsyzm, jako słowo i terminologia filozoficzna, można wyprowadzić z syntezy przymiotnika „sōlus, sōla, sōlum”, oznaczającego jedyny, liczba pojedyncza, oraz od przysłówka sōlō oznaczającego „sam” i zaimka „ipse, ipsa, ipsum ”, czyli „ja”. Można to przetłumaczyć niezręcznie, jako „tylko-ja”. Znaczenie tego jest takie, że Istnienie i Świadomość pokrywają się, istnienie ma tylko jeden podmiot i tym pojedynczym podmiotem jestem ja sam, działania świadomości są moje własne (Ich-Selbst), obiektywności, przedmioty i świat obiektywny – są moim własnym obiektywnym światem , mój świat, świat mojej własnej Jaźni.

Według solipsyzmu filozoficznego i ponadfilozoficznego istnieje wiele bytów, wiele osób i ludzi – ale jest tylko jeden Podmiot. Ja – podobnie jak osoba – jestem jednym wśród osób, ludzi i bytów, ale jako Podmiot (jak temat, tak jak 'samochód’, tak jak ,Samego siebie’, – tak jak ,Ja sam’, tak jak atma  i jak „aham-atma”), jestem sam w całości świadomej egzystencji. Jestem (właściwa jest tu tylko pierwsza osoba liczby pojedynczej) jednocześnie osobą i podmiotem. Mogę jedynie sprowadzić siebie z powrotem do siebie jako Podmiotu od siebie jako osoby – jak z pozycji wyjściowej osobistej identyfikacji. Podmiotu zredukowanego do Podmiotu nie można już nazwać nawet Podmiotem: jest to już absolutum metafizyczne, absolut jako metaphisicum.

Podmiot jest ponadegzystencjalnym władcą Istnienia. Jako król w magiczny sposób panuje nad sobą i nad identycznym z nim Wszechświatem. Tradycyjny pogląd opiera się na magicznym solipsyzmie.

Światopogląd wywodzący się z tradycyjnych podstaw metafizycznych jest światopoglądem ponadfilozoficznym. Używając terminologii filozoficznej, terminy absolutyzm metafizyczny, solipsyzm magiczny, absolutny transidealizm, magiczny transidealizm, idealizm magiczny, absolutny transcendentalizm, transcendentalizm immanentny i immanentalizm transcendentalny mogą wskazywać na to, co mogłoby w sensie filozoficznym odpowiadać temu, co jest naszym stanowiskiem ponadfilozoficznym.

Jeśli chodzi o terminologię doktrynalną, możemy poczynić pewne ustępstwa, ale tylko werbalnie. Ostateczną granicą takich ustępstw, w sensie filozoficznym, wyrażoną językiem filozoficznym, jest linia demarkacyjna między idealizmem subiektywnym i obiektywnym.

Koncepcja Boga i Bóstwa w światopoglądzie opartym na tradycji metafizycznej i z niej wywodzącym się jest uniwersalna na kilku poziomach. Ponieważ super zasada bycia poza bogami, nawet poza Bogiem, również należy do całości tradycji, musimy mówić o takim poglądzie na Boga, który zawiera, a jednocześnie przekracza i zastępuje wszelkie poglądy teistyczne. Właściwe określenie: metateopantyzm (metateopantyzm). Metateopantyzm przekracza i zawiera swój własny wersje: teopantyzm (lub panteizm transcendentalny), ogólnie rozumiany (immanentny) panteizm, synteza panteizmu i monoteizmu – panenteizm, różne formy monoteizmu (unitarny, binitarny, tryniaryczny itp.), henoteizm (czyli pogląd oparty na istnieniu jednego, ale nie pojedynczego Boga-Bóstwa), dio- i trioteizm, politeizm (zrozumienie, że nigdy nie było „prawdziwego” i „jasnego” politeizmu: wielość bogów miała na myśli/oznacza wielość objawionych twarzy jednego Boga lub Bóstwo), ale może obejmować także pozytywny (nie oparty na negacji) transcendentalny nieteizm.

Jeśli chodzi o potwierdzenie lub zaprzeczenie osobowej natury bogów, Boga lub Boskości, różne tradycje reprezentowały różne stanowiska, oparte na doświadczeniach transcendentalnych i bezpośrednich. Pogląd korespondujący z tradycją metafizyczną reprezentuje – bazując na nich – przede wszystkim transpersonalizm, manifestację ponadosobowego Boga i ponadboskości. To, przed i poza, obejmuje afirmację boskiej osobowości – osobowej boskości, teistycznego personalizmu, ale także postawowe unikanie osobowego Boga – Boskości.

Zgodnie ze światopoglądem wywodzącym się z uniwersalnej i integralnej tradycji duchowo-metafizycznej, wszystkie wymienione wcześniej interpretacje Boga – pierwotnie zakorzenione w bezpośredniej transempiryczności – są w istocie PRAWDĄ.

Pierwotnie preferowanie któregokolwiek miało niezwykle złożone przyczyny i warunki (którego traktat zasługuje na osobne studium); dziś to interpretacja – a w idealnych okolicznościach realizacja – decyduje, która forma widzenia powinna wysunąć się na pierwszy plan.

Kiedyś tradycja determinowała życie jako całość – była więc czymś więcej niż tylko podstawą najbardziej spójnego światopoglądu najwyższego rzędu. Ten tradycyjny świat był przesiąknięty transcendentalnością i życiem poza życiem. Archaiczny Złoty Wiek Hēsiodosa i grecka tradycja mitologiczna (Krta- lub Satya-Yuga w hinduskiej tradycji mito-kosmologicznej, podobnie jak wczesne przedstawienie pierwszego i promieniującego stworzenia) oznaczały całkowite panowanie tradycji. Nawet w epoce srebra (w Trētā Yuga) i epoce brązu (Dvāpara Yuga), choć w coraz mniejszym stopniu, nadal dominowała tradycja metafizyczna. Wiek żelaza, wiek ciemności (Kali Yuga) (niektórzy nazywają go wiekiem ołowiu) rozpoczął się w 3102 roku przed Chrystusem – w ścisłej korelacji z rozwojem historii. Dominująca rola tradycji osłabła, ale aż do VII-V. Wiek p.n.e. nadal miał znaczną wagę. Następnie jasność ta zaczęła zanikać i mniej więcej w IV-V wieku po Chrystusie całkowicie ustała. Niemniej jednak tradycja miała ogromne znaczenie w starożytności, przez całe średniowiecze, a nawet na początku nowożytności, choć wpływ antytradycyjny – który od początku Kali Yugi nabierał znacznego i zauważalnego rozmachu – stawał się coraz silniejszy. a wraz z pierwszą tercją XVIII wieku stał się dominujący.

Tradycja aż do XIX wieku nie była światopoglądem, ale czymś, co działało jako uduchowiona siła i czynnik stojący za światopoglądami w niektórych obszarach życia. W XX wieku (być może z półwiecznym opóźnieniem) konieczne stało się stworzenie dobrze określonego tradycyjnego światopoglądu. Podwaliny pod to dzieło położono w pierwszej tercji stulecia. Dzieło życia Titusa Burckhardta, Anandy Kentish Coomaraswamy, Juliusa Evoli, René Guénona, Marco Pallisa, Rudolfa Pannwitza, hrabiego Alberta de Pouvourville (Matgioi), Leo Schayi, Frithjofa Schuona i Leopolda Zieglera ma w tym względzie fundamentalne znaczenie.

Jeśli chodzi o tworzenie światopoglądu na bazie tradycji duchowo-metafizycznej, z punktem widzenia ponad światopoglądami, osobowość i dzieło życiowe Juliusa Evoli, René Guénona i Frithjofa Schuona są najbardziej znaczące i najbardziej uniwersalne pod względem zakresu i perspektywy . Według naszego stanowiska – choć nie zależy nam na rankingach pod tym względem – najwybitniejszym z nich był Julius Evola. Chociaż istnieją obszary, w których poglądy René Guénona lub Frithjofa Schuona były najbardziej jasne i najgłębsze, naszym zdaniem tam, gdzie między tymi trzema tradycjonalistycznymi myślicielami pojawiły się pewne różnice w odniesieniu do częściowych problemów, punkty widzenia Evoli były prawie zawsze najwyższe i jego sądy były najbardziej pouczające.

….

Po schematycznym zarysowaniu tego wszystkiego pozostaje nam teraz określić tezy filozoficzno-hiperfilozoficzne, których przyjęcie lub odrzucenie ma decydującą i ostateczną ważność w ocenie, czy dane stanowisko jest tradycyjne, czy nie. Żaden ściśle określony dogmat-dogmatologia nie jest w tym czasie powiązany ze światopoglądem odpowiadającym uniwersalnej i integralnej tradycji duchowo-metafizycznej. Oczywiste jest też, że tradycjonalizm jest rozpoznawalny i choć jego podstawowe wartości doktrynalne o ważności dogmatycznej – choć ostateczne i nieprzejednane, sięgające radykalnych poziomów – nie mogą być sztywne. Biorąc to wszystko pod uwagę, trzeba stwierdzić, że pogląd tradycjonalistyczny ma pewną tezę doktrynalną, w stosunku do której i tak już silna bezkompromisowość staje się zdecydowanie skrajna. Najważniejsze z nich:

  • Radykalna afirmacja „Absolūtum Metaphysicum” i „Metaphysicum Absolūtum”.
  • Wyraźne stwierdzenie, że Istnienie (w najszerszym możliwym sensie) i Świadomość są jednym.
  • Rozróżnienie osoby i podmiotu. Stwierdzenie, że Podmiot – ĀTMĀ – jest centrum Świadomości i Istnienia.
  • Najbardziej skrajna afirmacja absolutnego magicznego solipsyzmu.
  • Afirmacja osiągalności „Absolūtum Metaphysicum”. „Exvigilātiō Metaphysica Absoluta” – innymi słowy absolutne metafizyczne Przebudzenie (w sanskrycie: Samyak-Sam-Bōdhi) jest ostatecznym i głównym celem tradycji metafizycznej.
  • „Absolutna realizacja Siebie” – „całkowite sprowadzenie siebie z powrotem od mojego osobistego ja przez siebie do mojego absolutnego ja jako Podmiotu” – odpowiada absolutnemu i „doskonale doskonałemu” Przebudzeniu, które „jest” poza Zbawieniem.
  • Odrzucenie heteroteizmu – dopuszczalnego na poziomie religii – z punktu widzenia realizacji metafizycznej. (Bóg lub Bóstwo jest ostatecznie potencjalnością mojego bycia Podmiotem: „moim potencjałem mocy do urzeczywistnienia siebie jako Boga”).
  • Afirmacja transaktywności (wei-wu-wei w chińskim taoizmie) – zatem adekwatna jest zarówno aktywność (aktywność), jak i bezczynność (bierność); głównie jedność tych, które można sprowadzić z powrotem do transaktywności-transakcyjności.  Bierność – z tradycyjnego punktu widzenia – jest postawą duchową budzącą zastrzeżenia.
  • Postulując, że kontemplatywna, gnostycka, heroiczna akcja i jako ich synteza, teurgomagiczne ścieżki duchowe są równie ważne.
  • Odrzucenie „Mystica Passiva”. Uznawanie „mistycznego rozpuszczenia” za fałszywy cel.
  • W Istnieniu istnieje Jedność, ale nie ma równości, a istoty nie mają równej wartości. Postulowanie hierarchicznej stopniowości (Graduālitās Hierarchica) i porządku rankingowego oraz odniesienie go do wszystkich obszarów; do stanów świadomości, do wspólnot i kolektywów ludzkich oraz do poszczególnych ludzi; lub do światów duchowych, tak jak do istot duchowych.
  • Wyraźne odrzucenie ewolucji historycznej, biologicznej, kulturowej i wszelkiego rodzaju.  Radykalne odrzucenie wszelkich form ewolucjonizmu. (Na przykład w biologii synteza organizmu inwolucyjnego i stopniowo-proporcjonalnego kreacjonizmu najlepiej koresponduje z tradycyjnym światopoglądem, odrzucającym wszelkie „łody” i „gałęzie” – nawet odwrotne „gałęzie”, ale także odrzucając nadmierne upraszczanie i zasadniczo anty -hierarchiczny – koncepcja „wulgarnego kreacjonizmu”. Odrzucenie jest oczywiście najbardziej skrajne wobec darwinizmu – nurtów neodarwinistycznych i wszystkich tych nurtów – na przykład antydarwinistycznych, które mimo wszystko reprezentują darwinizm – które są z nimi powiązane, nie ograniczając na przykład ich zakresu. przez pseudoduchowe, istotne kryptomaterialistyczne poglądy P. Teilharda de Chardina.)
  • Stanowisko tradycji metafizycznej w odniesieniu do domen historycznych, społecznych i politycznych jest afirmacją monarchii i imperiów. Kiedyś te formy państwowe cieszyły się pierwotną racją istnienia i gdyby istniała choćby najmniejsza szansa, te formy państwowe byłyby nawet dzisiaj najwłaściwsze, najlepiej reprezentujące i zapewniające rzeczywistość duchową.

Wulgarny niwelujący, indyferencjalny i subintegracyjny – nacjonalizm, a także nieskończenie niwelujący internacjonalizm – niczym formacje antytradycyjne – nie mogą być zaakceptowane z tradycyjnego punktu widzenia.  Jednakże nacjonalizm antyniwelacyjny, różnicujący i integrujący uważa się za możliwy i słuszny w tradycyjnym poglądzie, który wstrzymując się od internacjonalizmu, poprzez konnacjonalizm – pamiętając o zasadzie wspólnoty zamiast internacjonalizmu – jest w stanie otworzyć się nawet na zakończyć się transnacjonalizmem (poza nacjonalizmem) lub ponadnacjonalizmem (ponad nacjonalizmem). Jedynie ponadnarodowe – ponadnarodowe „Imperium Monarchicum” jest akceptowalne dla tradycyjnego spojrzenia, zarówno retrospektywnie, jak i prospektywnie.

Tradycyjna orientacja uważa konwencjonalnie rozumiane konserwatywne formacje polityczne i społeczne za reprezentację anemicznej, kompromisowej i tchórzliwej linii orientacji. Z tradycyjnego punktu widzenia akceptowalny jest tylko taki radykalny konserwatyzm, który chce i potrafi konserwować w sposób „rewolucyjny” – „kontrrewolucyjny”; a to, co chce zachować, nie może być inne niż rzeczywistość materialna, strukturalna, funkcjonalna lub – przede wszystkim – duchowa, uznawana za wartościową do zachowania przez tradycję metafizyczną.

  • Pogląd wywodzący się z tradycji duchowej i metafizycznej w szczególny sposób interpretuje „nowoczesność” i „współczesny świat”. Nowoczesność, zgodnie z tym poglądem, wiąże się z zaawansowanym etapem antytradycji, z postępującym rozwojem sił Ciemnego Wieku. Jego korzenie sięgają VII-VI-V-IV wieku przed Chrystusem – to wtedy nastąpił szczególny przejaw nowoczesności, która od początku XVIII wieku stawała się coraz bardziej niszczycielska, a w XX wieku rozpoczęła niszczycielską ofensywę przeciwko rozpoczęły się ostatnie resztki wartości.

W odniesieniu do nowoczesności i modernizmu tradycjonalizm – gdyż stoi w opozycji do antytradycjonalizmu – jest skrajnie odrzucający, a w razie potrzeby także bojowym radykalizmem.  Naturalnie, antymodernizm może przybierać także formy wulgarne, wręcz rażąco wulgarne – ci, którzy orientują się na tradycję, nie mają z tym nic wspólnego. Na przykład antymodernizm nie jest zasadniczo przeciwny technologii; przeciwstawia się siłom, które kierują kulturę duchowości w stronę cywilizacji technicznej, niszcząc ją i degradując. Na przykład tradycyjny antymodernizm nie chce mieć nic wspólnego z jakąkolwiek rousseauowską orientacją „powrotu do natury”.

Podążając za schematycznym wprowadzeniem podstawowych tez o akceptacji-afirmacji i odrzuceniu-zaprzeczeniu, trzeba także w kilku słowach wskazać, w jakich zasadniczych obszarach chce się z jednej strony przejawiać orientacja oparta na tradycji metafizycznej, a jakie obszary rozważa być nadal do pokonania z drugiej strony.

Przede wszystkim uniwersalny i integralny tradycjonalizm duchowo-metafizyczny ma na celu zmianę – zgodnie z wewnętrznym duchem prawdziwych tradycyjnych doktryn – koncepcji tradycji. Jej pogląd na tradycję musi opierać się – pod każdym względem – na całości i jedności tradycji – jest to niezachwiana podstawowa zasada.

Imperatywem tradycji-interpretacji jest to, że oprócz odrzucenia tradycji historycznej, socjologicznej i psychologicznej (która w ciągu ostatnich sześćdziesięciu lat stała się dość modna) – oraz inicjatyw rozszyfrowania doktryn, głównie rozszyfrowania interpretacji doktryn mitologicznych wyłącznie przez Freuda, Junga – a Fromma należy bezlitośnie i bezkompromisowo odnieść do poziomu o marginalnym znaczeniu. Nie tylko dlatego, że słuszność tych interpretacji można uznać za niemal zerową, ale przede wszystkim dlatego, że nawet optymalna supersynteza wszystkich działów psychologii świata jest całkowicie niekompetentna, aby – od psychologiczno-psychologicznej, nie daj Boże psycho- aspekt patologiczny i psychiatryczny – kwalifikują się do interpretacji wszelkiego rodzaju doktryn duchowo-metafizycznych pochodzenia niepsychicznego, które manifestują się doskonale wolne od jakichkolwiek zanieczyszczeń psychicznych, pochodzących z niemal nieskończonej wysokości ponad sferą psychiki. Doktryny mają duchowe i ponadludzkie pochodzenie, w swej najbardziej zasadniczej istocie wywodzą się spoza natury i bytów naturalnych i zmierzają poza to, co naturalne i byt. Nie da się tego nawet dotknąć z punktu widzenia fizjologicznego, psychofizjologicznego i psychologicznego – nawet z punktu widzenia maksymalnie „uduchowionej” psychologii – nie mówiąc już o „rozszyfrowaniu”, „osądzeniu” czy „interpretacji”.

Tradycjonalizm metafizyczny, jako punkt orientacyjny, jest w stanie rozszerzyć swoją ważność na wszystkie istniejące i możliwe nauki oraz ich gałęzie – przede wszystkim w zakresie interpretacji i reinterpretacji, ale także w zakresie intelektualnego zapłodnienia – choć (i to zawsze musi być świadomie rozważane) metafizyka nie jest zorientowana na naturę i nie zajmuje się nią, a nawet tak tradycyjna nauka jak kosmologia nie jest metafizyką. Metafizyka może zajmować się tym, co fizyczne – i nie można tego nawet wyobrazić na odwrót.

Najbardziej decydującym zadaniem metafizyki jest zapewnienie wskazówek dotyczących fizycznego, mentalno-duchowego przygotowania i samokorekty, dla przedinicjacji i ostatecznej inicjacji, a ostatecznie dla realizacji metafizycznej.

Człowiek współczesny – i trzeba to w duchu tradycji podkreślić – nie podlega inicjacji i jest niemal całkowicie niezdolny do realizacji metafizycznej. Istnieje pewna możliwość – bardzo niewielka i tylko dla nielicznych – że archaikując się [osiągając stan archaiczny] – przestaną być nowoczesnymi ludźmi i w ten sposób mogą wejść na ścieżkę wtajemniczenia. Reprezentowanie tradycji metafizycznej oznacza afirmację inicjacji i realizacji – ale nie bez zastrzeżeń. Ścieżka do tego, co nieuwarunkowane, jest wybrukowana wieloma rygorystycznymi uwarunkowaniami, nawet poprzez przyjęcie nowych warunków. Niewielu ludzi jest w stanie świadomie dokonać jakiejkolwiek odpowiedniej samokorekty o przygotowawczym znaczeniu dla ich funkcji umysłowych i dotyczącej pewnych mentalno-dobrowolnych postaw w pozytywnym sensie, z orientacją na wyższość. Znacznie mniej z nich może osiągnąć preinicjację (lub prodinicjację), która skutkuje archaifikacją, nie mówiąc już o samej inicjacji i realizacji. Przedstawiciele tradycji metafizycznej nie chcą nikomu przeszkadzać w tych ścieżkach, ale nie chcą też, aby ktokolwiek z skądinąd pozytywnych ludzi, mających prawdziwe motywacje, wkroczył na drogę – bez odpowiednich możliwości i ochrony psychicznej – wiodącą do ich najgłębszego upadku.

Choć leczenie antytradycjonalizmu i powiązanych z nim ścieżek będzie tematem przyszłych badań, musimy tu wspomnieć – chociaż krótko – że istnieją nurty antyduchowe (obecnie pojawiają się one tysiącami), których cel (który możemy nazwać szatański bez przesady) ma na celu doprowadzenie ludzkiego umysłu do mentalnej dezintegracji poprzez oferowanie pseudoduchowych i przeciwduchowych ścieżek osobom o pewnym duchowym pokrewieństwie i wywołanie w ten sposób kosmicznej „infekcji”, która wpływa na inne, okultystyczne sfery egzystencji. Popęd ten jest głęboko subinteligentny, ale gdy się pojawi, może wpływać na instynkty, emocje, a częściowo nawet na inteligencję, często w znacznym stopniu. Należą tu nie tylko sekty i „kongregacje” niosące mroczne tendencje, które nazywa się chrześcijańskimi, ale także pewne linie, które „otwierają” ścieżkę inicjacji lub ścieżkę jogi dla osób z duchowymi inspiracjami, które zasługują na coś lepszego i które na pewnym poziomie posiadają jeszcze wyższe możliwości, chociaż ich świadomość duchowa nie jest jeszcze (lub już nie jest) odpowiednia do ich rozpoznania i odrzucenia.

Dziś bez wyjątku wszystkie nurty jogi, wszystkie „tajne stowarzyszenia” przyjmujące wszystkich, wszystkie zakony i organizacje działające pod uzurpowanymi nazwami, zapewniające inicjację, „transfigurację”, „medytację transcendentalną” (właściwie rozumianą: kontra-transcendentalna kontra-medytacja), „ ćwiczenia hermetyczne”, które dają „sen jogi” jako „pomoc” dla „towarzyszy potykających się w gorszym świetle”; szatańsko mroczne trendy lub organizacje kontrarealizacji i transcendencji w dół, w demonicznej ofensywie przeciwko wszelkim nadludzkim, nawet przeciwko wszelkim ludzkim wartościom, przede wszystkim przeciwko i tak już prawie nienaruszonym obszarom ludzkiej świadomości.

Trzeba przyznać, że nie tylko zasadniczo ciemne ćwiczenia pierwotnie mrocznych nurtów są niezwykle niebezpieczne dla ducha, duszy i ciała, ale także pierwotnie doskonałe i w pełni ważne ćwiczenia, jeśli są wykonywane przez współczesnego człowieka – człowieka, któremu brakuje właśnie te zdolności i mocne strony, których obecność o dużej intensywności byłaby warunkiem prawidłowego wykonania ćwiczeń.

Świat jest coraz bardziej zalewany różnymi wschodnimi tradycjami i tradycyjnymi religiami, przede wszystkim eksportowo – importowymi wersjami buddyzmu – głównie poprzez całkowitą dewaluację samego buddyzmu. Buddyzm i inne tradycyjne religie są przesiąknięte tak skrajnie antytradycyjnymi pseudoideologiami, jak lewicowość, demokratyzm, liberalizm, a nawet lewicowy socjalizm, marksizm, komunizm, a przynajmniej humanizm, pacyfizm i tolerancjonizm. Prawdziwy tradycjonalizm – a zatem i prawdziwy buddyzm – jest ludzki, ale nie humanistyczny i nie opowiada się za humanitaryzmem, ponieważ nie uważa, że ​​niewola człowieka jest możliwa do złamania ludzkimi środkami i na ludzkie sposoby. Prawdziwy tradycjonalizm, podobnie jak prawdziwy buddyzm – jak twierdzi Frithjof Schuon – jest pokojowy, ale nie pacyfistyczny; interpretacja: człowiek tradycji dąży do urzeczywistnienia pokoju, ale nie za wszelką cenę. Pragnie jedynie pokoju, który zostanie osiągnięty po zwycięstwie duchowego Światła („pāx post victōriam lūcis Spirituālis”) i odrzuca pokój, który pojawia się po zwycięstwie antyduchowej ciemności („pāx post victōriam tenebrārum antispirituālium”). Tradycja – i zawarty w niej buddyzm – jest tolerancyjna, ale nie opowiada się za tolerancją, ponieważ nie chce popadać w skrajności, aby być tolerancyjnym wobec ciemności – wobec jawnych lub ukrytych, ale coraz bardziej niszczycielskich ataków sił antyduchowych i przeciwduchowych.

Ci, którzy przemycają lub otwarcie przynoszą ścieżki jogi powiązane z buddyzmem do świata zachodniego – i które są coraz bardziej niezrozumiałe, zwłaszcza dla człowieka Zachodu – celowo łączą się – mylą duchowe i nastawienia dewiacje i aberracje ze schodzącymi w dół ćwiczeniami anty- joga (tj. lewicowość, liberalno-demokratyzm, „materializm duchowy”, egalitaryzm, pacyfizm i tolerancjonizm, z praktyczną aktywacją sił niosących okultystyczne zniszczenie i śmierć). Uniwersalny i integralny tradycjonalizm duchowo-metafizyczny nigdy nie stworzył i nigdy nie uczyni jakiegokolwiek kompromisu wobec jakichkolwiek przejawów antytradycjonalizmu, a zwłaszcza żadnego kompromisu, jeśli pojawią się one w duchowym, czy nawet tradycyjnym przebraniu.

Uniwersalna i integralna tradycja duchowo-metafizyczna oraz odpowiadający jej tradycjonalizm i świat – pogląd, który jest w nich zakorzeniony, to przestrzeganie ponadczasowego, wiecznego Światła – światopogląd (czyli ponad światopoglądami) siły i pewności, które rozpoznają ciemność i fałszywe światło i odrzuć je.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *