Dawid Kaczmarek: Europy nie ma
Od Redakcji: Prezentowany przez nas poniżej artykuł jednego z naszych redaktorów został pierwotnie opublikowany w najnowszym numerze internetowego czasopisma Szturm. Zachęcamy do jego lektury!
Gdzie jak gdzie, ale wśród czytelników Szturmu, nie znajdę chyba tego specyficznego rodzaju „nacjonalistów”, tych spod znaku sejmu, ślimaków i pewnego rockowego muzyka, którzy europejski burdel chcą reformować i zmieniać na lepsze. Którzy są na tyle naiwni, bo sądzą, że mogą go używać do swoich celów. Mam nadzieję, że się nie pomyliłem w ocenie nastrojów. W każdym razie to wiadoma sprawa: Unia to nasz wróg numer jeden. To bardzo oczywiste stwierdzenie i każdy kto twierdzi inaczej jest idiotą ( i to będzie bardzo lekkie określenie). Przecież wystarczy mieć oczy i mózg żeby dostrzec, że coś tu nie gra. Że ta instytucja, o której piszę, poszła stanowczo za daleko. Banda starych, zasiadających za zamkniętymi drzwiami i kontrolujących wszystkie rządy na Starym Kontynencie dziadków w drogich garniturach i wożących się w luksusowych samochodach. Gdy Komisja Europejska coś powie, statystyczny „polityk” w podskokach wykonuje jej polecenia. Gdy kanclerz Merkel kichnie, wszystkie ludzkie wycieraczki w promieniu paru tysięcy kilometrów, stają do wyścigu by na kolanach podać jej chusteczkę i odebrać gratulacje, albo choć jedno dobre słowo. Oprócz tego wiadomo: administracyjny chaos i idiotyczne regulacje gospodarcze służące tylko interesom najsilniejszych. „Zjednoczeni w różnorodności”, ale tylko pod warunkiem, że ta różnorodność rozwija się pod francuskim, niemieckim albo angielskim butem. „Europa dla wszystkich”, ale najbardziej dla pedałów, czarnych i korzystających ze świadczeń socjalnych uchodźców. „Świecka i liberalna” ale z wyłączeniem katolików i innych nieprawomyślnych, którym coś może zacząć nie pasować. W sumie warto w tym miejscu postawić sobie pytanie, które powinno uciąć wszelkie dalsze dywagacje: jak dorosły i myślący człowiek, może zaufać instytucji, której funkcjonowanie opiera się tylko i wyłącznie na kłamstwie i to podanym w najbardziej obrzydliwej i perfidnej postaci: wszechobecnej propagandy, dostarczanej statystycznemu „Europejczykowi” już od najmłodszych, często nawet przedszkolnych lat. W każdym razie jak widzimy, mamy pełne prawo krytykować Unię. Mamy obowiązek z nią walczyć na każdym możliwym polu i w każdej możliwej, sprzyjającej nam czy też niesprzyjającej sytuacji. Jednakże nigdy w żadnym wypadku i w żadnym momencie dziejowym, nacjonalistyczne podejście do tego tematu, nie zawierało w sobie negacji znaczenia Europy. Tej katolickiej Europy, ze wspólnymi korzeniami w Cywilizacji Łacińskiej i chrześcijaństwie. Europy jako ojczyzny podróżników i odkrywców, zdobywców i wojowników. Europy Białych, której dziedzictwo nas określało i z którego zawsze byliśmy dumni. Dlatego oddzieliliśmy naszą Europę od ich Europy. Dlatego działaliśmy w sposób lokalny, myśląc jednocześnie o tym co nas otacza w kategoriach globalnych. Pamiętam jak kiedyś, bodajże na okoliczność dziesiątej rocznicy wchłonięcia Polski przez euro kołchoz zwany Unią Europejską, popełniłem mały tekścik, który zatytułowałem: „Europa gnije”. Chodziło o to, by pokazać czytelników, że bez względu na to jak bardzo beznadziejny był skład Parlamentu Europejskiego i jak bardzo nieracjonalna byłaby polityka Komisji Europejskiej, to rdzeń problemu leży w przegniłych fundamentach brukselskiego systemu. Systemu, który ciągnie na dół, każdego kto w nim jest, także Polskę. Jednak nie patrząc na to, może ze względu na naiwność czy wrodzony optymizm, należałem do grupy tych osób, którzy twierdzili, że da się odbudować dawną Europę z tego co teraz mamy, że da się zatrzymać gnicie i złożyć ze zdrowych fragmentów na nowo sprawny i dobrze działający mechanizm. Teraz, po ostatnich wydarzeniach, straciłem wszelkie złudzenia. Panie i Panowie: Europy już nie ma. Nadwyrężyło ją masońskie oświecenie, przegrała w Libii i w Syrii, po to by ostatecznie wyzionąć ducha na paryskich ulicach pod kulami importowanych dżihadystów.
BANKRUCTWO IDEI
Tak jak zaznaczyłem wcześniej, kiedyś Europa była czymś, czego w żadnym wypadku nie mogliśmy się wstydzić. Silna i potężna, zjednoczona w jednej idei i kulturze, ze wspólną tradycją i historią szybko stała się harmonijnym domem dla jej mieszkańców i schronieniem dla tych, którzy go potrzebowali i byli jednocześnie w stanie zaakceptować jej zasady. Tak było kiedyś, ten błogosławiony stan trwał do momentu epoki oświecenia, które przyniosło ze sobą skażony produkt, a w zasadzie całą masę produktów, które nazwano liberałami. Powiedzieć, że liberałowie to podludzie, to za mało by scharakteryzować istotę ich istnienia i prowadzonych przez nie działań. Lepiej zacytować tu Thomasa Storcka, który w swoim tekście pod tytułem: „Trzy ataki liberalizmu” pisze:
„Liberalizm jest ruchem powszechnym w zachodniej cywilizacji, który poszukiwał wolności od ograniczeń nałożonych na ludzi przez naukę chrześcijańską, a swoją działalność rozpoczął od zaatakowania katolickiej kultury: najpierw na poziomie chrześcijańskiej moralności gospodarczej, potem na poziomie politycznych praw Boga i wreszcie na poziomie samego człowieka. Odpowiednio do tych trzech ataków: obalono cechy i ustanowiono indywidualistyczny kapitalizm (pierwszy), obalono tradycyjne systemy katolickie (drugi) i zaatakowano ludzkość takimi rzeczami jak rozwód, antykoncepcja, eutanazja czy poprzez próbę obalenia naturalnego i komplementarnego podziału ludzkości na dwie płcie. To właśnie ten liberalizm, odpowiedzialny jest za taki kształt nowoczesnego świata, za jego wszechobecny sekularyzm […]”
Wyrywając z Europy Boga, wspólnotowość i solidaryzm, a także tożsamą dla wszystkich moralność i zasady, liberalizm doprowadził do de facto zdekonstruowania Cywilizacji Łacińskiej. Na jej miejsce postawił skleconą naprędce „Europę Laicką”. Ta pozbawiona jakichkolwiek nienaruszalnych podstaw i zakorzenienia w świecie, zdemoralizowała ludzi uczyniła ich słabymi i nieprzygotowanymi na jakiekolwiek zagrożenie. Dlatego cokolwiek co zostało zbudowane na takich fundamentach, nie ma szansy na przetrwanie i musi przegrać w starciu z czymś choć odrobinę lepiej zorganizowanym i zakorzenionym w rzeczywistości. Idea „europejskości” w wydaniu unijnym zbankrutowała, bo nie miała ona żadnych szans nadążyć za wyzwaniami rzeczywistości i co pewnie ważniejsze: sprostać im.
BANKRUCTWO ELIT
Jest 13 listopada. Zaznaczam, że nie jestem przesądny. W każdym razie piątek wieczór, możecie mi wierzyć lub nie ale akurat rozmawiałem z kolegą z Francji. Rozmowa przebiegała dość spokojnie. Nic niezwykłego. Ten w pewnym momencie mówi mi, pozwólcie że zacytuje: „Włącz telewizor! Wojna we Francji!”. To było zanim informacja o tym wszystkim doszła do polskojęzycznych portali internetowych, a stacje telewizyjne dopiero dostały wieści zza granicy. Chyba nie muszę tego opisywać, bo wszyscy doskonale wiemy co stało się w Paryżu. Wszyscy widzieliśmy tą panikę w oczach Francuzów, widzieliśmy ten szok i niedowierzanie. Czuliśmy smutek i to nie ze względu na nich samych, tylko ze względu na to, że na naszą piękną ziemię wpuszczono takie wielkie i niekontrolowane zagrożenie. Ale do sedna: mamy sytuację, w której grupa ludzi, mając za nic prawo i zasady, występuje przeciwko prawowitym mieszkańcom kraju. To najprawdziwszy akt wypowiedzenia wojny. Wojny wypowiedzianej Białym mieszkańcom tego kraju. I teraz w normalnej, zdrowej rzeczywistości- sytuacja gdy grupa uzbrojonych ludzi, bez problemu bierze na cel bezbronnych ludzi, ludzi których państwo przyrzekło chronić, wywołała by jakąś reakcję. Zaraz, w sumie nie „jakąś” lecz poważną i surową reakcję. Co było? Najpierw oczywiście słowa. Słowa są zawsze, to stały i nieodłączny element w takich sytuacjach. Hollande poważnie i dość zimnym głosem mówi: „Będziemy bezlitośni”. To naprawdę zabrzmiało poważnie, szkoda tylko że wypowiedział je tuż po tym jak uciekł jak pies z podkulonym ogonem, a terrorystom groził z bezpiecznego miejsca za pośrednictwem szklanego ekranu. Panie Prezydencie, pewnie zmartwię pana i niejednego polityka z tej półki. Zadarliście z czymś czego nie rozumiecie. Terroryści mają gdzieś wasze zdobycze i postęp, oni nie oglądają telewizji i nie obchodzą ich wasze programy. Z całą pewnością nie zrobili sobie przerwy w zabijaniu pańskich rodaków tylko po to by posłuchać pańskich słów i upomnień. No ale dobra, żeby nie było że się tylko czepiam. Hollande wyprowadza wojsko i służby na ulice. Wprowadza stan wyjątkowy i zamyka granice. Pierwsze działania przyszły za późno, bo czego by nie wyprowadził na ulice to i tak będzie to za mała siła. Jeśli chodzi o zamknięcie granic to ograniczono przepływ ludzi tylko wewnątrz kraju, na zewnątrz nadal można było wyjechać bez przeszkód. Ktoś powie: politycy nigdy się nie sprawdzają. Dobra, więc co zrobiły elity. Oglądam wywiady i rozmowy: w pierwszych godzinach szok i niedowierzanie, jakieś „dzikusy” dosięgnęły ich po raz kolejny, gdzieś gdzie czuli się całkowicie bezpieczni. W następnych wielu zastanawia się (!) gdzie popełniono błąd (!). Wystarczył dzień. Tak jeden dzień i to wystarczyło by pojawiły się głosy, że w sumie nic się nie stało, że nie wszyscy muzułmanie są źli i że to w sumie wina Francuzów i złego społeczeństwa, które nie jest wystarczająco tolerancyjne. Banda pajaców, która została tak wytresowana, że nawet boi się myśleć inaczej niż inni. Tak więc opadł szok i wszystko wróciło do punktu wyjścia. I tu pokazuje nam się kolejna sprawa: Europy już nie ma, bo zabrakło elit, które powinny jej bronić. Tylko w jaki sposób miały to zrobić skoro same stworzyły się na bazie egoizmu i braku odpowiedzialności za resztę społeczeństwa?
BANKRUCTWO SPOŁECZEŃSTW
Opisując kwestie związane z ludźmi i społeczeństwami, w dalszym ciągu będę się posługiwał przykładem ostatnich wydarzeń w Paryżu. Więc idąc dalej: politycy i elity nie dały rady właściwie zareagować na sytuacje. Trudno się dziwić, w końcu to by było sprzeczne z sensem ich istnienia. Można by powiedzieć, że to by było nienaturalne, gdyby jakiś profesor powiedział to co naprawdę myśli na głos albo jakaś głowa państwa zarządziła zdecydowane kroki. Jednak co z ludźmi? Ci zgodnie z zasadami najprostszej logiki, czy ujmując inaczej najprostszych instynktów, powinni wziąć sprawy w swoje ręce. To już drugi raz, kiedy wspomnę w tym tekście o swojej naiwności: sądziłem, że taki wstrząs będzie dla Francji wystarczający. Sądziłem, że będzie ich stać na coś odrobinę większego niż znane już #jesuischarlie. Jak bardzo się pomyliłem? Pierwsze pojawiły się kwiaty i znicze, co na dłuższą metę jest oczywiście normalne i nie ma nic w tym złego. Później było jednak gorzej: dzień po zamachach, tłum ludzi atakuje kilkunastu młodych Francuzów (związanych z Frontem Narodowym), którzy pikietowali podczas innej manifestacji przeciwko islamistom. Wiecie, tam nie było żadnego rasizmu czy radykalizmu, który znamy z własnego podwórka. Mieli parę rac i transparent z (o ile mogę liczyć na mój bardzo szczątkowy francuski) bardzo grzecznym hasłem. Co robi policja? Pomaga tłumowi, wypychając narodowców z placu. Szok czy naturalna konsekwencja stanu rzeczy? Nawet w sytuacji tak ogromnego zagrożenia, Francuzi są bardziej w stanie chronić innych muzułmanów niż własnych współziomków. Jak reagują inni „Europejczycy”? Uderzają w Państwo Islamskie za pośrednictwem Internetu! Tak Panie i Panowie: lajki, udostepnienia, tweety, głupawe hasła i grafiki: wszystko to wycelowane w złych terrorystów. Europejskie społeczeństwa zbankrutowały, ponieważ zabrakło spajających ich idei i elit zdolnych do ich poprowadzenia zwykłych i wskazania im celu. Z dumnych niegdyś ludzi, zostały tchórzliwe pizdy, biali murzyni dla których nawet żałoba musi być medialna, a spełnienie zwykłego ludzkiego obowiązku ogranicza się do zmiany zdjęcia profilowego na Facebooku.
Europy nie ma. Trzeba się wreszcie zbudzić ze snu i przyjąć to do wiadomości. Najpierw, w imię własnych interesów i chorych idei, zdekonstruowano Cywilizacje Łacińską i chrześcijański porządek społeczny. Chaos który wtedy, powstał stworzył „Europę Laicką”, wykreował jej elity, przyczyniając się w końcu do jej upadku. Brukselska flaga, niegdyś będąca symbolem siły, rozwoju i potęgi, dziś jest tylko nędznym znakiem niekompetencji i nieudolnej okupacji europejskich Narodów. Nasze zadanie jest proste: jeśli oni nie są w stanie tego zrobić to my sami musimy wziąć odpowiedzialność za naszych ludzi. Razem, ramię w ramię czas zlikwidować ostatnie fragmenty dogorywającego trupa jakim jest „Europa” liberałów, żydów i banksterów. To co z niej zostanie, bez problemu możemy oddać islamistom, którymi zajmiemy się zaraz potem. Jeśli cokolwiek powstanie na jej zgliszczach to tylko Europa Wolnych Narodów. Europejska Rekonkwista! Walka aż do zwycięstwa!