3DROGA.PL

Portal 3droga.pl

Portal Nacjonalistyczny

Herr Akïmov-Derikuliš: Postdemokracja

Jeśli będziemy rozumować adekwatnie, z pewnym naukowym zacięciem, jakie jest prawdopodobieństwo przejścia od postdemokracji z powrotem do demokracji w krajach, które przekroczyły Rubikon autorytaryzmu? W chwili obecnej nie ma ani jednego precedensu we współczesnej historii takiego przejścia: zauważalna jest odwrotna tendencja – przy zachowaniu demokratycznych instytucji i ustawodawstwa, ich przekształcenie w użyteczny ślad przeszłości, integralną część marketingowej technologii politycznej do inżynierii społecznej niezbędnych nastrojów w masach. Istnieją znane przypadki przejścia od klasycznego autorytaryzmu bądź totalitaryzmu do demokracji, jednak moim skromnym zdaniem niewłaściwe jest wykorzystywanie ich w argumentacji dotyczącej procesów zachodzących obecnie w społeczeństwach postindustrialnych. Otwarcie „puszki Pandory”: technik PR-u, polittechnologii, marketingu i psychoanalizy, doprowadziło do szybkiego rozwoju kapitalizmu i transformacji demokracji jako takiej. Co więcej, inżynieria społeczna i PR same w sobie mają charakter nie tyle demokratyczny, ale merytokratyczny, ponieważ tego rodzaju specjaliści istnieją jako wymóg systemu kapitalistycznego dla bezwarunkowego zwycięstwa akceptowalnych kandydatów nad niepożądanymi. W środowisku intelektualnym liberalna demokracja już dawno przestała być postrzegana jako skuteczne narzędzie do realizacji głosu społeczeństwa obywatelskiego, co dało początek wielu socjalistycznym postmodernistycznym filozofom, których idee są naprawdę mainstreamowe. Demokratyczne ustawodawstwo jest kanwą dla eksperymentów społecznych i testowania nowych strategii marketingowych, co samo implikuje ich wykorzystanie w kierunku antydemokratycznym. Demokratyczne reżimy pozwoliły ponadnarodowym korporacjom i wielkiemu biznesowi funkcjonować i budować kapitał, czyniąc z nich lobbystów na rzecz ich własnych interesów z oczywistą przewagą nad społeczeństwem obywatelskim, a tym samym pozwalając im inicjować i zatwierdzać te projekty ustaw, które przynoszą korzyści wąskiej kategorii ludzi.

Z tego możemy wywnioskować, że kryzys demokracji ma naturalne podłoże i, przynajmniej na razie, nie prowadzi do jej uzdrowienia, a jedynie do samozniszczenia i powrotu do bardziej elitarnych form rządów i dystrybucji władzy.

Z geopolitycznego punktu widzenia demokracja zachowuje pozory globalnej i popularnej ideologii tak długo, jak długo wiodące kraje świata (niektóre z nich) postrzegają ją jako działający schemat rządzenia społeczeństwem i światem, podczas gdy prestiż jej samej zależy od politycznej woli niewielkiej liczby krajów. Zakładając, że USA lub Wielka Brytania, Francja, Niemcy zdecydują się powtórzyć ścieżkę Federacji Rosyjskiej z 1993 roku [Chodzi o tzw. Kryzys Konstytucyjny, gdzie prezydent Borys Jelcyn pod hasłem „obrony demokracji” rozkazał wojsku wdarcie się do bronionej przez demonstrantów siedziby rządu – przyp. tłum.], ale z bardziej radykalnym wynikiem, wartości demokratyczne stracą jakąkolwiek siłę i wkrótce staną się marginalnym marzeniem utopistów na poziomie wiary fanów Jacquesa Fresco w Projekt Venus.

Działalność ponadnarodowych korporacji można by skutecznie ograniczyć tylko wtedy, gdyby zaistniał silny rząd światowy i jego instytucje, a także gdyby promowano wszelkie inicjatywy o znaczeniu globalnym, takie jak ochrona środowiska czy regulacja emisji gazów cieplarnianych.  Dopóki jednak istnieją bieguny polityczne o równej sile, konkurujące ze sobą, dopóki istnieje konkurencja jako taka, dopóty mechanizmy tłumienia tendencji postdemokratycznych nie będą mogły w pełni funkcjonować. Z tym, że: „rząd światowy”, niszczenie konkurencji… brzmi znajomo, prawda? Wystarczy dodać likwidację instytucji własności prywatnej jako warunek konieczny do zniszczenia reakcjonistów, autorytarystów, ponadnarodowych korporacji i wszystkich złych ludzi, którzy uniemożliwiają triumf demokracji, a wtedy będziemy mogli powiedzieć, że doktryna trockistowska jest wiecznie żywa.

Więc może lepiej wzmocnić społeczeństwo obywatelskie, wykształcić w masach inicjatywę obywatelską i szczere oddanie ideałom demokracji? Byłoby to możliwe przy bezwzględnym zainteresowaniu silnym społeczeństwem ze strony indywidualnych właścicieli kapitału i nie traktowaniu tego jako kolejnej polittechnologii. Jednakże w naszej rzeczywistości nie żyją oni w próżni i zwalczają przeciwników realnej politycznej inkluzywności. Wzmocnienie takie wymagałoby, ponownie, światowej rewolucji, która się nie wydarzy – wiąże się ze zbyt wieloma niekontrolowanymi zagrożeniami, a władza ma zbyt wiele do stracenia, aby się do niej uciec. Dlatego właśnie widzimy, jak intelektualna strona demokracji szybko skręca w lewo i będzie to robić nadal, podczas gdy liberalna praktyka, przeżywając liberalizm sam w sobie, skręca w prawo.

W rzeczywistości jesteśmy otoczeni walką między socjalizmem a merytokracją, w której sztandary nie mają znaczenia: ChRL, będąc wysoce merytokratycznym państwem, wykorzystuje narracje socjalistyczne i komunistyczne na tym samym poziomie, co postdemokracje wykorzystują demokratyczne wartości i ustawodawstwo. Nie powinno to nikogo wprowadzać w błąd.

A co z Federacją Rosyjską? Federacja Rosyjska jest najbardziej jaskrawym i charakterystycznym przykładem postdemokracji w czasach współczesnych, z nieobecnym społeczeństwem obywatelskim, ze słabą opozycją obywatelską, z silną pozycją elit (głównie gospodarczo-finansowych) i brakiem jakiejkolwiek realnej możliwości zmiany biegu rzeczy ze strony tej strony opozycji liberalno-demokratycznej, która rości sobie prawo do władzy. Oni nie umieją i nie chcą grać według reguł. W ich obecnym stadium reguły te, które sami stworzyli i wspierają. nie tylko nie przyczyniają się do wzrostu władzy ludu, ale w każdy możliwy sposób jej przeciwdziałają.

Jako reakcjonista mam tylko jedno pytanie: jeśli ta walka jest bezcelowa, to dlaczego w ogóle jest potrzebna w przyrodzie? Dlaczego nie skierować zasobów na redystrybucję własności przez nowe kontrelity, albo przekonać obecne elity do realizacji ważnych dla nas projektów? Dlaczego nie poddać się oczywistemu trendowi i zacząć współtworzyć politykę zamiast tylko się w nią bawić?

Wniosek z tej obserwacji jest taki, że z całej możliwej listy ideologii coraz trudniej będzie za każdym razem wybierać demokrację. Nie można też ufać „obiektywizmowi” liberalnych demokratów, którzy nadal wieszczą pewien „demokratyczny zwrot” w XXI wieku. Dlaczego? Ponieważ ani nauki społeczne, ani ścisłe nie zatrzymają się w swoim rozwoju; ponieważ kapitał nie będzie się samoograniczał się w przypadku braku fizycznej redystrybucji własności; ponieważ żaden z liberalnych demokratów nie jest i nie będzie gotowy polegać na brutalnej sile w radzeniu sobie z kwestiami politycznymi; ponieważ nikt nie jest gotowy ręczyć za integralność społeczeństwa obywatelskiego, zwłaszcza na peryferiach zachodniej cywilizacji; ponieważ żaden z rządzących nie jest gotów, by w rewolucyjnym zrywie wznieść sztandar socjalistycznego rządu światowego. Można jedynie przyglądać się samolikwidacji Lewiatana.

Tekst oryginalny: https://telegra.ph/Postdemokratiya–vzglyad-reakcionera-02-06 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *