Bartłomiej Tatar: Diuna – jak być człowiekiem?
Strach zabija duszę. Strach to mała śmierć, która niesie całkowite unicestwienie.
~„Diuna” Frank Herbert
Świat Diuny autorstwa Franka Herberta to istna skarbnica motywów, wątków i wydarzeń, które na stałe odcisnęły ślad w zbiorowej świadomości. Diuna była, jest i bez wątpienia przez wiele następnych lat będzie wartościową inspiracją dla popkulturowych tworów. Pustynna planeta rozpala wyobraźnię wielu twórców, będąc jednocześnie obiektem analizy niezliczonej ilości prac. Tym trudniejsze wydaje się stworzenia wartościowego filmu, który byłby w stanie rzetelnie przedstawić piękno Arrakis oraz ukazać szerokiej widowni, choć odrobinę głębi utworów Herbata. W całkiem zręczny sposób udało się to nowej adaptacji z 2021 roku. Produkcja w reżyserii Denisa Villeneuve okazała się wiernym przełożeniem kultowej historii SF z kart książek na ekrany kin. Co za tym idzie, nowy film sam w sobie posiada wiele ciekawych aspektów.
W ten sposób widz staje przed wyzwaniem. Na czym powinien się skupić, co szczegółowo omówić, jakie kwestie wyciągnąć z plątaniny motywów? Film jest bowiem nie tylko ciekawy ze względu na swoją treść, ale również z racji dziejących się wokół niego zawirowań. Podczas promocji filmu bardzo mocno wybrzmiewał temat poprawności politycznej. Aktorka Rebecca Ferguson grająca rolę Lady Jessiki w jednym z wywiadów otwarcie stwierdzała, że film całe szczęście odrzuca przestarzały obraz kobiety ujęty przez białego heteroseksualnego autora książek i skupia się na bardziej nowoczesnym przedstawieniu silnej, niezależnej postaci kobiecej. Na większości plakatów promocyjnych występowała piosenkarka i aktorka Zendaya, co pozwalało sądzić, że będzie grała jedną z głównych ról. Natomiast pierwotnie męską postać ekologa Liet-Kynes zamieniono na czarnoskórą kobietę. Wszystkie zabiegi budziły oczywiste niepokoje fanów serii. Mimo wszystko po premierze produkcja okazał się wierną adaptacją bez śladów wypaczonej poprawności politycznej. Postać Lady Jessiki jest niemal żywcem wyciągnięta z powieści. To inteligentna i stanowcza kobieta, która jednocześnie odznacza się troskliwością względem syna i przywiązaniem do swojego mężczyzny. Nie rozwiązuje spraw za pomocą przemocy fizycznej, lecz opierając się na swoim autorytecie. Gdy jest na to miejsce, ukazuje emocje, a większość podejmowanych przez nią działań wynika z jej obowiązków względem księcia i syna. Widniejąca na wszystkich plakatach Zendaya nie pojawia się praktycznie wcale w ciągu trwania filmu identycznie jak jej książkowa odpowiedniczka w pierwszej księdze kronik Diuny. Liet-Kynes z kolei jest wyłącznie trzecioplanową mało istotną dla przebiegu fabuły postacią. Szybko zaczęło to rodzić oburzenie zdegenerowanego środowiska LGBT+. Artykuły ich autorstwa rozpoczęły kampanię oskarżeń względem produkcji, jakoby miała być zbyt mało tęczowa i poprawna politycznie. Całe szczęście nie miało to już żadnego znaczenia dla dalszych losów dzieła. Sprytne zabiegi ekipy twórców przełożyły się na spokojną promocję filmu. Natomiast pozytywne recenzje i opinie widowni pozwoliły na jego dalsze sukcesy. Cały ta sytuacja ukazuje przerażający system zależności między wpasowywaniem się w klucz pewnych skrajnie lewicowych środowisk a udaną reklamą. Smutnym jest fakt, że wielkie blockbustery praktycznie nie mają szans na spokojny proces twórczy, jeśli nie zawierają w sobie elementów tęczowej ideologii. Czasy takich filmów jak „Gwiezdne Wojny: Nowa nadzieja” czy „Diuna” z 1984 roku, z całkowicie białą obsadą niestety już nie wrócą.
Jeśli chodzi o samą fabułę doszukiwać się tu można wielu ciekawych aspektów. Na pierwszy plan wysuwa się akcentowana przez piękne elementy wizualne pustynna planeta. Ród Atrydów z żyznej, pełnej wody planety musi, przenieś się na usiane niebezpieczeństwami zniszczone ekologiczne pustkowie. Biorąc pod uwagę, że zdatnej do picia wody słodkiej mamy jedynie 2,5%, a według ONZ do 2030 roku z powodu suszy stałej lub chwilowej ¼ populacji na świecie będzie dotknięta niedoborem wody, perspektywa Diuny nie jest aż tak odległa naszej rzeczywistości. Kolejno wybija się tutaj brutalna walka między rodami Atrydów i Harkonnenów. Za sznurki polityczne pociąga wielkie imperium, stawiające interesy ekonomiczne ponad konserwatywny układ rodowy. Atrydzi pełni szacunku dla tradycyjnych wartościach muszą stoczyć walkę z drapieżnymi, łaknącymi jedynie zysku Harkonnenami. W przedstawionym świece również ważną rolę odgrywa duchowość. Mimo znaczącego rozwoju technologicznego religia nie umarła. Wszystko otacza pewna specyficzna forma mistycyzmu. Fremeni (prawowici mieszkańcy Diuny) są w stanie przetrwać między innymi dzięki profetycznej wizji wyzwolenia przez przybysza mesjasza. Praktyki religijne to ważny element ich życia. Religia tego świata wydaje się zlepkiem współczesnych nam kościołów. Znacznie mocnej rozwija ten motyw książka, wspominając choćby temat Biblii protestancko-katolickiej. Rodzi to ciekawy sposób postrzegania istoty ludzkiej. Mamy bowiem do czynienia z uniwersum, które przetrwało wojnę człowieka i sztucznej inteligencji. Dlatego wszelkie technologie zawarte w filmie mają charakter analogowy, natomiast najwyższym cudem świata jest nic innego jak homo sapiens. To on jako w pełni świadoma istota ma sprawować władzę nad materią. Doprowadza to do manipulacji genetycznych oraz rozwoju ludzkich zdolności intelektualnych na niespotykaną dotąd skalę. Przykładem są Mentaci, czyli kasta w imperium przeznaczona do głębokiego przetwarzania faktów z większą dokładnością niż komputer oraz zakon sióstr Bene Gesserit, cechujących się zdolnościami parapsychologicznymi.
Ponad wszelkimi motywami wybija się jednak jeden szczególnie znaczący. Ma on związek z głównym bohaterem Paulem synem księcia Artydów i dotyczy próby, zdefiniowano pojęcia człowieczeństwa. Według koncepcji behawiorystycznej człowiek jest układem reaktywnym, jego zachowanie jest całkowicie sterowane przez zewnętrzny system nagród i kar. W takim ujęciu człowiek to nic innego jak chodzące na dwóch nogach zwierzę. Naukowcy dokonywali szeregu wątpliwych etycznie eksperymentów, aby udowodnić zasadność takiego podejścia. Początkowo na zwierzętach, tak jak w przypadku badania „wyuczonej bezradność”, gdzie badacze traktowali psy nieregularnymi wstrząsami elektrycznymi, a z czasem również na ludziach. Przywołać można choćby przypadek małego Alberta. Eksperyment polegał na pokazaniu chłopcu białego szczura i jednoczesnym uderzeniu młotkiem w metalowy pręt w celu wywołania u niego warunkowej reakcji emocjonalnej. Bardzo szybko u Alberta wytworzyła się taka właśnie reakcja emocjonalna, oznaczając natychmiastowy strach na widok zwierzęcia. Paul zostaje poddany rytualnie próbie stanowiącej odwrotność eksperymentów behawioralnych. Młody arystokrata na rozkaz matki wielebnej ma włożyć rękę do pudełka, będzie to bardzo bolesne, ale nie może przerwać próby, musi przezwyciężyć ból, pozostawiając rękę w pudełku, inaczej okażą się zwierzęciem, a matka wielebna odbierze mu życie za pomocą zatrutej igły. Gdy zwierzę dostanie się w sidła, odgryzie sobie łapę celem ratowania życia, człowiek ma świadomość, że istnieje cierpienie i popędy, które musi pokonać. Wynika to ze świadomości, że nie wszystkie targające nami pierwotne odruchy nam służą. Zatem emocje nie są elementem naszej świadomości, to osobny byt będący pod panowaniem świadomości. Natomiast zdyscyplinowana, pełna siły świadomość stanowi klucz do osiągnięcia pełni człowieczeństwa. Jeśli poddamy się popędom, zatracimy to, co w nas ludzkie stając się takimi jak hedonistyczni Harkonneni. Opanowanie jako wyraz najwyższego przejawu człowieczeństwa pozwoliło Fremeną na przetrwanie, a Paulowi na osiągnięcie dorosłości. Mentalny trening nauczył go wyzwolenia spod kajdan słabości. Dzięki niemu młodzieniec nie cofa się nawet przed trudnymi wyborami, dokonując ciężkich decyzji łącznie z odebraniem drugiej osobie życia.
Postępująca sekularyzacja, fala otyłości, rozprzestrzenianie nihilizmu jajko współczesnej religii. Otaczającą nas rzeczywistość skłania do zastanowienia czy cywilizowany świat nie podążył drogą prymitywnych przyjemności. Badanie Pentagonu wykazało, że 77 proc. Młodych Amerykanów nie kwalifikuje się do służby wojskowej. Głównie powody to otyłość, występowanie chorób fizycznych lub psychicznych i zażywanie narkotyków. Tym samym, zaledwie jedna czwarta osób w wieku 17 do 24 lat jest w stanie podjąć służbę wojskową. Miejmy nadzieję, że statystyki Europejskiej nie miałby jeszcze tak zatrważających wyników. Akceptacja własnego ciała i słabości osiągnęła rozmiary skrajnej niedorzeczności. Człowiek współczesny to człowiek wyzbyty wartości, skupiony na swym indywidualizmie oraz najprostszych potrzebach ciała. W obliczu tak licznych kryzysów pozostaje nam zadać sobie pytanie, czy bylibyśmy w stanie przejść test na człowieczeństwo.