Greg Johnson: Frank Herbert, nasz prorok
Ta rozmowa została dostarczona w niedzielę, 8 października, podczas zebrania Counter-Currents w obszarze Dallas, Fort Worth. Chcę tylko podziękować wszystkim, którzy pomogli zorganizować to wydarzenie oraz wszystkim, którzy na nie przyszli. Kocham Texas i jestem zdziwiony jego jednogwiazdkową oceną.
To jest tylko przypadek, że dzisiejsze zebranie wypada w urodziny Franka Herberta, autora utworu „Diuna”, który jest największym bestsellerem i najbardziej wpływowym dziełem gatunku science fiction w ponadczasowym wymiarze. Bez „Diuny” nie byłoby „Gwiezdnych Wojen”. Bez „Diuny” nie byłoby „Warhammera 40K”. „Diuna” łączy motywy z literatury science fiction i fantastycznej oraz eksploruje głębokie problemy w politycznej filozofii i politycznej teologii. Zatem witam okazję do porozmawiania na temat Herberta, który jest prawdziwym artystą prawej strony i głębokim wpływem na mój polityczny i metapolityczny sposób myślenia. Jednakże bądź ostrzeżony: Herbert miał dziką wyobraźnię. Więc weź głęboki oddech, zrelaksuj się i pozwól swojej wyobraźni zabawić się.
Ludzkość narodziła się na Ziemi. Jednakże to byłby tragiczny koniec, gdybyśmy tutaj wyginęli. Jest głęboka prawda w charakterystyce Oswalda Spenglera na temat zachodniego człowieka jako „Fausta”: zawsze pożądającego nieskończoności. Nie ma lepszej areny dla Faustyjskiej duszy niż eksploracja i kolonizacja galaktyki. Jednakże kosmiczna eksploracja została teraz wstrzymana na dekady. Ludzkość nie kroczyła po Księżycu przez ponad 50 lat, tym bardziej po Marsie i poza nim. Frank Herbert jest w stanie zaoferować wyjaśnienie, dlaczego ludzkość spędziła ostatnie pół stulecia na tarzaniu się w błocie, aniżeli sięgając ku gwiazdom. Bazując na „Diunie”, myślę że obwiniliby za to głównie liberalną demokrację i kapitalizm, które są dotknięte przez zwiększającą się krótkowzroczność i przyziemny sposób myślenia. Rzeczywiście, jedynym powodem dla którego opuściliśmy planetę na pierwszym miejscu, był mniej związany z Faustyjskim dążeniem, a bardziej zimnowojenna konkurencja ze Związkiem Radzieckim, która się opierała na dominacji Ziemi przez liberalną demokrację lub komunizm.
Zimno wojenna konkurencja była ogromnym silnikiem napędowym dla technologicznych odkryć, szczególnie na Zachodzie. Zmusiła ona liberalne demokracje do, przypominającego dalekowzroczne strategiczne działanie, myślenia. Dodatkowo zmusiło to kapitalistów do lepszego traktowania pracowników. Wynikiem była złota era dla zachodnich pracowników, których wynagrodzenia były podtrzymywane przez niezwykłe technologiczne innowacje, które wiele z nich były suto dofinansowywane przez państwo.
Jednakże wygrana Zachodu w Zimnej Wojnie przerodziła się w naszą porażkę, z dwóch powodów. Po pierwsze, zmniejszenie rywalizacji pomiędzy supermocarstwami wyeliminowało główny popęd do technologicznego rozwoju. Po drugie, kapitalizm stał się globalny i zamiast zwiększającej się produktywności poprzez technologiczny rozwój, nagle szaleństwem stały się cięcia kosztów wykonywane poprzez produkcję zamorską i import taniej siły roboczej, których korzyści stały się przytłaczająco jasne dla oligarchów.
Zwiększająca się lewicowa kontrola nad kulturą doprowadziła do oczernienia kosmicznej eksploracji jako białej, samczej i kolonialistycznej. Zamiast wprowadzać ludzkość w dwudziesty pierwszy wiek, celem stało się wzniesieniem czarnych na poziom dwudziestego wieku, prawdziwie nieskończone zadanie, ale ciężkie do uznania za heroiczne.
Więc jaki rodzaj cywilizacji mógłby nas wznieść ku gwiazdom? Herbert daje nam odpowiedź w historii „Diuny”. Cywilizacja galaktyczna musi przekroczyć znaczne dystanse, które wymagają olbrzymich nakładów czasu. Musi też ona poświęcić olbrzymie ilości dzisiejszego bogactwa dla korzyści pokoleń dalekiej przyszłości. Wymagałoby to planowania daleko wybiegającego w przyszłość. Forma jej rządów musiałaby być odtwarzalna na szeroko odseparowanych światach pomiędzy, którymi podróże i komunikacja byłyby ekstremalnie powolne oraz kosztowne. To wymagałoby, w skrócie, wielkiej decentralizacji.
Liberalne demokracje i kapitalistyczne przedsiębiorstwa są niezdolne do podjęcia się tak wielkich przedsięwzięć. Myślą one tylko o następnych wyborach lub następnym kwartale. Bogactwo i władza płynie do tych, którzy lepiej służą kaprysom wyniesionym na piedestał kretynom teraźniejszości, nie potrzebom przyszłych odległych pokoleń. Mimo wszystko: Co przyszłe pokolenia zrobiły dla nas?
Herbert wierzył, że to Feudalizm, nie liberalna demokracja, jest społeczną formą konieczną do wzniesienia ludzkości ku gwiazdom. Zatem w „Diunie”, planety są zarządzane przez dziedzicznych książąt i baronów, którzy są posłuszni odległemu imperatorowi. Feudalizm jest hierarchiczny, ale zdecentralizowany, odpowiadający światom, do których podróż i komunikacja są powolne oraz kosztowne. Feudalne instytucje także wspierały długo-terminowe planowanie plus szerokie koszty i międzypokoleniowe wysiłki w sprawach, które były dalekie od przyziemnych, takie jak budowanie katedr i walka przez stulecia z Islamem.
Dziedziczne monarchie i arystokracje zachęcały długoterminowe zarządzanie. Ponad to, inicjujące instytucje duchowe, takie jak Kościół Katolicki i jego różne klasztorne i rycerskie zakony – lub w świecie muzułmańskim zakony sufickie – zapewniały instytucjonalną ciągłość konieczną do podążania za planami odkrywającymi się na przestrzeni stuleci.
W uniwersum „Diuny”, trzy takowe zakony pojawiły się w historii Herberta jako „Dżihad Butleriański”: święta wojna przeciwko sztucznej inteligencji. W pogoni za bezpieczeństwem i komfortem, ludzkość została zniewolona przez maszyny i jedyną siłą będąca w stanie je pokonać, było religijne odrodzenie. Jedynie religijni są na tyle silni, żeby pokonać utylitarystów i wygodnych. W następstwie dżihadu, ludzkość musiała sobie poradzić bez sztucznej inteligencji, która zmuszona przez te warunki rozwinęła własne wewnętrzne przewagi.
Zakon Bene Tleilax stworzył „mentatów”, ludzkie istoty, które poszerzyły swoje umiejętności zapamiętywania i analizy do tego stopnia, że mogli funkcjonować jako ludzkie komputery. Tleilaxu dodatkowo praktykował klonowanie i genetyczną inżynierię. Poprzez proces nazywany „jogą prana-bindu” wyprodukowali „face dancers”, ludzkie istoty, które naśladowały wyglądy i osobowości innych. W piątej powieści „Diuny”, „Heretycy Diuny”, dowiadujemy się, że Tleilaxu są muzułmanami sufickimi, którzy biorą islamską mizoginię do odrzucających ekstremów.
Gildia kosmiczna skupiła się na rozwoju mocy proroczych. Żeby wyprodukować takowe moce, Gildyjni Nawigatorzy używali ogromnych ilości jednej z najcenniejszych substancji w uniwersum: silnie uzależniający i rozszerzający świadomość narkotyk nazywany „przyprawą”, znajdująca się wyłącznie na planecie Arrakis, znana dla tubylców jako Diuna. Przyprawa zmutowała Gildyjnych Nawigatorów dziwne rybo-podobne stworzenia, które potrafiły przewidzieć przyszłość lub inne ewentualne przyszłości. Użyli tej mocy do wykonania szybszej niż światło metody podróży możliwej poprzez gwintowanie tuneli czasoprzestrzennych w kosmosie.
Trzecim duchowym zakonem jest zakon żeński „Bene Gesserit”, zainspirowane przez groźne zakonnice i staruchy, które młody Frank Herbert poznał dzięki swojej irlandzkiej katolickiej babci. Nazwa „Bene Gesserit” ma za zadanie przywołać Jezuitów do rozsądku i znaczy to mniej więcej „Dobrze urodzeni”, nawiązując do skupienia się tego zakonu żeńskiego na eugenice. „Bene Gesserit” także używa przyprawy do do przedłużenia ich żyć i do rozwinięcia ich umysłowych umiejętności. Używają „Wody Życia” , która nawiązuje do przyprawy, dla uzyskania dostępu do wspomnień swoich kobiecych przodków. Przez jogę prana-bindu rozwinęły umiejętność do kontrolowania chemicznych procesów i mimowolnych mięśni ich własnych ciał przez samą siłę woli. Rozwinęły także inne jogiczne supermoce, zawierające także sztukę walki znaną jako udziwniającą ścieżką.
Poprzez kultywowanie umiejętności hiper-obserwacji i rozumowania abdukcyjnego, siostry mają niepokojące zdolności do odczytywania ludzi, które nazywają „Truthsense”. Będąc kobietami z super mocami, „Bene Gesserit” były często nazywane pogardliwie jako „wiedźmy”.
Głównym zajęciem tego zakonu żeńskiego jest eugenika. Ich bezpośrednim celem jest wyhodowanie nadczłowieka, który będzie w stanie transmutować trującą Wodę Życia i uzyska dostęp do męskich wspomnień przodków i także zajrzy w przyszłość. Nazywają tą postać Janusa „Kwisatz Haderach”, co oznacza „skracacz drogi”. Ich ostateczny cel jest mroczny, ale wygląda na to, że chcą zapewnić przetrwanie i wzniosły rozwój ludzkiej rasie z dala od jakiegokolwiek niebezpieczeństwa. Są jednocześnie strażnikami i przewodnią inteligencją ludzkości.
Herbert nie był naiwny myśląc, że cała historia może być przewidziana i zaplanowana. Pewne wydarzenia się nieprzewidywalne. Jednakże „Ben Gesserit” zabezpieczył się na wypadek takich zdarzeń przez pozyskiwanie ogromnej władzy i także najdelikatniejszy pragmatyzm, więc mogą szybko się zaadaptować do jakiejkolwiek niespodzianki i skontrować jakąkolwiek opozycję.
Historia i stworzony świat „Diuny”, są niejednymi rzeczami zainteresowania dla politycznej filozofii. Historie same w sobie także oferują wiele lekcji. Sześć dzieł „Diuny” dzielą się na trzy pary.
Pierwsze dwie, „Diuna” i „Mesjasz Diuny”, opowiadają historię powstania i upadku Paula Atreidesa, dziedzic księstwa, który staję się Kwisatz Haderach i podczas gonienia wstrząsającym światem, ale nadal drobiazgowych, wendett jego kasty, wywołuje świętą wojnę, która dewastuje galaktykę i czyni go Bogiem Imperatorem sprawującego władzę nad ruinami. Herbert wyraźnie oznaczył „Diunę” i „Mesjasza Diuny” jako opowieści ostrzegające przed niebezpieczeństwami charyzmatycznego przywództwa i mieszania religijnego ferworu z polityką. To są otrzeźwiające lekcje jakie nasz ruch powinien wziąć do serca.
Kolejne dwie książki „Diuny”, „Dzieci Diuny” i „Bóg Imperator Diuny”, stały się moimi ulubionymi. (Zobaczcie mój esej o nich , „Złota Ścieżka”). Opowiadają one historię syna Paula, Leto, który odziedzicza po swoim ojcu wspomnienia przodków, moce przewidywania i tron, ale nie staje się anty-bohaterem narzekającym na swoje przytłoczenie spowodowane jego ogromną wiedzą i mocą. Zamiast tego, Leto zagląda w przyszłość, widzi wyginięcie ludzkości przez jej jeden z własnych wynalazków (SI jeszcze raz) i zamierza to powstrzymać. To zadanie wymagało 3500 lat planowania i wykonania. Jednakże zamiast zaufać jednemu z inicjujących zakonów takiemu jak na przykład Bene Gesserit, Leto znalazł sposób na złączenie swojego śmiertelnego ciała z larwami piaskowych robaków z Arrakis, które wytwarzają przyprawę, stając się potworną kolonią organizmów, która jest praktycznie niezniszczalna i nieśmiertelna.
Największą słabością ludzkości jest polityczna jedność imperium Leta. Ludzkość potrafi być rządzona, bo jak można zauważyć, nie tylko jako wszystko widzący Bóg Imperator, że wszystkie formy komunikacji czynią nas podatnymi na manipulacje wielkich sił. Zatem dlatego Leto zamierza wyhodować odmianę ludzkich istot niewidzialnych dla przewidywania dostępnego dzięki przyprawie. Wynajduje także nowe technologie: maszynę nawigującą, która jest w stanie zastąpić gildyjnych nawigatorów opierających się na przyprawie oraz „No-globe”, który jest niewidzialny dla przewidywania i każdej innej formy monitorowania. „No-globe” można połączyć ze statkiem kosmicznym, żeby stworzyć „No-ship”, skryty statek, który może podróżować wszędzie niezauważony i nienamierzalny. Celem Leto było zaprojektowanie rozszerzenia się ludzkiej rasy poza władzę jakiegokolwiek politycznego porządku, który monitoruje i kontroluje nas, przez co zabezpieczając nas od każdego punktu porażki. Śmierć Leto – którą Herbert wymodelował na bazie rozczłonkowanych i wskrzeszonych bogach takich jak Ozyrys i Dionizos – inicjuje upadek jego imperium i rozproszenie ludzkości, przez co zabezpieczając naszą przyszłość.
To jest jedna z najbardziej dźwięcznych i kreatywnych historii całej literatury światowej.
Więc w jaki sposób Fran Herbert jest prorokiem Nowej Prawicy? W „Diunie”, przepowiadanie jest prawdziwe, przez to proroctwo też. Jednakże Herbert był bardzo cyniczny wobec proroctw. „Bene Gesserit” wytwarza proroctwa jako sposób na pozbawianie ludzi ich wolności. Wiele rzeczy nie jest nieuniknione. Wiele wydarzeń jest zakorzenione i narzucone na nas przez knujące elity. Takowe plany zawsze mogą być udaremnione i odparte. Jednakże jeśli wierzysz, że pewne wydarzenia są nieuniknione, nie będziesz się opierał tym, którzy chcą takowe na ciebie narzucić. Rzeczywiście możesz nawet im w tym pomóc. Nie ma nic nieuniknionego w wizji przyszłości Herberta. Jednakże możemy go uczynić naszym prorokiem urzeczywistniając pewne jego idee.
Po pierwsze, jest Dżihad Butleriański. Musimy wziąć zagrożenie ze strony sztucznej inteligencji bardzo poważnie. SI nie jest narzędziem. SI jest nowym drapieżnym gatunkiem, który nasi naukowcy chcą stworzyć i przekazać jemu dominację nad naszą planetą. Wtedy, oni zapewniając nas, nasze marzenia zostaną spełnione. Jest to jedna z najgłupszych rzeczy do wyobrażenia sobie. Żeby pojąć szaleństwo dotyczące SI, wyobraźcie sobie kurczaki pracując wytrwale, żeby stworzyć nowe stworzenie nazywane „człowiekiem” posiadające nowe ogromne zdolności i niesamowicie rozwiniętą świadomość, którego one nie potrafią pojąć, zakładając, że to nowe stworzenie będzie im bezinteresownie służyć (i nie mam tutaj na myśli służby im poprzez przyprawianie ich przed posiłkiem). Skończenie na fermie fabrycznej jest najlepszym scenariuszem. Jest bardziej prawdopodobne, że SI wyeksterminuje nas jako jedyne zagrożenie dla jej przeżycia i zadecyduje o tym, wykluczając wszystkie środki zapobiegawcze, wdroży swoje plany w 15 minut od wejścia do internetu, kiedy ludzie są nadal zajęci chwaleniem własnej błyskotliwości. Musimy zmobilizować każdy możliwy zasób do zwalczania tego szaleństwa. Religijni zawsze pokonują przyziemnych utylitarystów. Zatem potrzebujemy dzisiaj prawdziwego Dzihadu Butleriańskiego, zanim SI dostanie się do internetu. Herbert był zbyt optymistyczny myśląc, że będzie można powstrzymać SI, kiedy ona zdobędzie władzę.
Po drugie musimy zastąpić liberalną demokrację, pełną krótkoterminowego myślenia i przyziemnych wartości, społecznym systemem, który planuje o odległą przyszłość, zawierając ludzką biologiczną i technologiczną autoapoteozę, eksplorację oraz kolonizację innych światów. Wszystko czego politycznie chcę biały nacjonalista jest zgodne z tą ambicją, co rozważam w moim eseju „Technological Utiopianism and Ethnic Nationalism”. Nie, nie jestem podekscytowany wszystkimi aspektami imperium Herberta, których część oczywiście zaoferowana jako dystopijne. Na przykład, zdecydowanie odrzucam monarchię dziedziczną i arystokrację. Jednakże jeśli nie przyjmiemy alternatywy Herberta do liberalnej demokracji będziemy musieli nadal poszukiwać innej alternatywy.
Po trzecie, zanim zdobędziemy władzę do powstrzymania SI, zatrzymania demograficznego i kulturowego kryzysu naszej rasy, zwracając ją ku wzniosłemu oraz chwalebnemu kierunkowi i planować odległą przyszłość, musimy dzisiaj zbudować instytucje, które będą zdolne do pięcia się ku takim celom. Tak jak stwierdzam w moim eseju „Metapolitics and Occult Warfare” i tak jak Herbert przedstawia w swoich dziełach „Diuny”, najlepszym motorem dla takich światowych i czasowych ambicji jest inicjujący duchowy zakon taki jak Bene Geserit – lub prawdziwi Jezuici – lub Różokrzyżowcy, masoni lub sufici, którzy zainspirowali tradycjonalistyczne pisma René Guénona i Juliusza Ewoli.
W moim eseju „Lessing’s Ideal Conservative Freemasonry”, wyjaśniam krytykę masonerii niemieckiego oświeceniowego myśliciela Gottholda Ephraima Lessinga w jego czasach. Lessing był sceptyczny wobec globalizmu. Wierzył on, że naturalna polityczną jednostką był państwowy naród.
Jednak wierzył, że narody, klasy i religie mogą wpaść w bezużyteczne oraz destrukcyjne konflikty z powodu czystego drobiazgowego poplecznictwa. Żeby służyć dla dobra ogółu, koniecznym jest znajdowanie wszystkich narodów, klas i religii, które oczywiście mogą być ściśle związane z własnymi celami i interesami, mające otwarte umysły i dalekowzroczność konieczną do osiągnięcia oraz znalezienia wspólnego dobra wykluczające wcześniej wymienione podziały. Znajdowanie takich ludzi, zbieranie ich razem i wzmacnianie ich dla poprowadzenia ludzkości było dla Lessinga rdzeniem prawdy i dobra w Masonerii.
Gdzie znajdziemy takich ludzi? Część z nich może siedzieć obok ciebie w pokoju z tobą. Jak ich zorganizujemy? Co z nimi zrobimy? Jako materiał do przemyśleń, proponuje dla was próbkę bardzo uzależniającego i rozwijającego świadomość pisma Franka Herberta.
Źródło: https://counter-currents.com/2023/10/frank-herbert-our-prophet/