Adam Busse: Na progu kolejnej interwencji militarnej Zachodu, czyli co teraz może wydarzyć się w Syrii?
Pierwsze dwa tygodnie kwietnia br. upłynęły pod znakiem wielu wydarzeń politycznych, mających ścisły związek z wciąż trwającym konfliktem zbrojnym w Syryjskiej Republice Arabskiej. 4 kwietnia br. w Ankarze odbyło się spotkanie przywódców Iranu, Rosji i Turcji, którego rezultatem stało się porozumienie w sprawie rozwiązania trwającego już siedem lat kryzysu politycznego. Dalsza współpraca Hasana Rowhaniego, Władimira Putina oraz Recepa Tayyipa Erdogana ma polegać na wprowadzeniu trwałego zawieszenia broni i kontynuowaniu negocjacji politycznych na temat przyszłego kształtu politycznego Syrii w oparciu o rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 2254. W weekend izraelskie lotnictwo zaatakowało syryjską bazę wojskową położoną w okolicach miasta Hims w zachodniej części kraju. Pięć z ośmiu wystrzelonych rakiet udało się zestrzelić syryjskiej obronie przeciwlotniczej, jednak trzy pozostałe trafiły w miejsca znajdujące się w pobliżu bazy (zabijając i raniąc kilka osób). Atak zbiegł się w czasie z osiągnięciem porozumienia między wojskiem a ostatnimi dżihadystami walczącymi we Wschodniej Gucie, a także z doniesieniami medialnymi o ataku chemicznym na miasto Duma. Te informacje doprowadziły do wzburzenia na arenie międzynarodowej pomimo tego, że nie zbadano wszystkich meandrów tego ataku, który miał albo nie miał mieć miejsca, a który teraz wykorzystują Stany Zjednoczone Ameryki i świat zachodni jako pretekst do podjęcia ponownej próby przeprowadzenia interwencji militarnej w Syrii. Niezależnie od potencjalnych badań i prób działań na rzecz wyjaśnienia tej sprawy, jakich podjęły się władze Syrii i Federacji Rosyjskiej, został wydany jednoznaczny werdykt. To Syria i jej prezydent Baszar al-Assad ma być winny ataku chemicznego, w związku z czym rozpoczęto działania na rzecz interwencji zbrojnej. Ostatnie dni znaczone są deklaracjami polityków, wzajemnymi atakami i ostrymi wypowiedziami dyplomatycznymi na sieciach społecznościowych (vide: wypowiedź prezydenta USA, Donalda Trumpa, w której nazwał syryjskiego prezydenta zwierzęciem mordującym własny naród).
Przybliżenie ostatnich wydarzeń, jakie miały miejsce przez ten czas, należy potraktować jako wstęp do moich rozważań nad tematyką syryjską. Kolejnych rozważań, które warto podjąć w czasie, kiedy stoimy u progu kolejnej wojny na Bliskim Wschodzie. Wojny, która już budzi napięcie. Nie chcę jednak wdawać się w teorie o tym, czy wybuchnie trzecia wojna światowa właśnie na froncie syryjskim, czy nie, ponieważ to jest wtórne. Podejmiemy się tutaj rozważań szczegółowych na temat ostatnich wydarzeń, które poprzedzają napięcie powstałe wskutek tej sprawy ataku chemicznego oraz parcie Zachodu do rozpoczęcia wojny. Z pewnością warto będzie wrócić do pytań z ankiety z połowy kwietnia 2017 roku na temat syryjskiego konfliktu, na które m.in. ja udzielałem odpowiedzi, i pozostaje wobec tego aktualne pytanie o dalszy rozwój wydarzeń w Syrii i to, czy w najbliższej perspektywie czasu można oczekiwać na to, czy wojna w Syrii się zakończy, czy też nie.
***
Jak się dotychczas przedstawiała sytuacja na odcinku do Wschodniej Guty? Pod koniec lutego br. Syryjska Armia Arabska rozpoczęła walki o zajęcie terenów, z których syryjscy rebelianci prowadzili ostrzał przedmieść Damaszku. W ich wyniku zginęło 55 cywilów, którzy robili zakupy na lokalnych targach. 35 z nich zginęło, a 20 osób zostało rannych w znajdującej się na południowo-wschodnich przedmieściach Damaszku miejscowości Dżaramana. 20 osób zginęło na zatłoczone targowisko w syryjskiej stolicy. Mimo takich odpowiedzi syryjska armia nie zaprzestała działań, w wyniku których podzieliła kontrolowany przez dżihadystów obszar na trzy enklawy. 21 marca z regionu wyjechała pierwsza partia bojowników Ahrar asz-Szam, która dotarła do kontrolowanej przez rebeliantów prowincji Idlib, gdzie toczą się walki między zwaśnionymi grupami rebelianckimi. Ofensywa przyniosła spodziewane rezultaty – w kwietniu br. syryjskie siły zbrojne kontrolowały blisko 90% zajmowanych przez syryjskich rebeliantów terenów Wschodniej Guty. Obecnie syryjska armia kontroluje już cały region Wschodniej Guty – wg informacji Jurija Jewtuszenki, szefa Centrum Pojednania Stron Konfliktu w Syrii. Do wyzwolonego miasta mają zostać wysłane pododdziały rosyjskiej policji wojskowej, których zadaniem będzie przekazanie miasta Duma pod kontrolę rządu w Damaszku. Sztab Generalny poinformował: „W tej chwili dobiega końca operacja ewakuacji członków nielegalnych formacji z przedmieść Damaszku, a sytuacja w regionie prawie ustabilizowała się.”
Równolegle z ofensywą na Wschodnią Gutę przyspieszono ewakuację cywilów z tychże terenów. Było to możliwe po otwarciu trzeciego korytarza humanitarnego, przez który ludność cywilna mogła swobodnie przejść na tereny kontrolowane przez Baszara al-Assada. W ewakuacji mieszkańcom pomagali Rosjanie. Rząd zorganizował przenośne punkty medyczne w karetkach pogotowia, gdzie są prowadzone szczepienia dzieci i dorosłych, udzielanie porad lekarskich oraz zaopatrywanie cywilów w lekarstwa. Obejmują one tych mieszkańców miasta, którzy nie chcieli opuścić swoich domów i żyją do dziś w tragicznych warunkach: pośród zniszczonych budynków, niesprawnej infrastruktury oraz braku dostępu do podstawowych produktów (nie działają jeszcze szpitale w mieście). Tymczasem do początku kwietnia br. do Wschodniej Guty wróciło ok. 50 tysięcy osób, a w niektórych miejscowościach wznowiono zajęcia w szkołach. To pokazuje, że sytuacja w regionie powoli, ale sukcesywnie się stabilizuje, co jest kwestią czasu.
W jakim kierunku wyruszą wojska syryjskie celem deratyzacji swojego państwa z terrorystów w chwili obecnej? Syryjski dziennikarz Yazen Kallash piszący reportaże ze Wschodniej Guty w wywiadzie dla „Sputnika” wskazał położony wzdłuż granicy syryjsko-libańskiej Wschodni Kalamun: „Po pierwsze – Wschodni Kalamun od dawna znajduje się w rękach terrorystów, a więc będzie to ważne zwycięstwo psychologiczne. Po drugie – ten rejon ma bardzo ważne położenie strategiczne. Terroryści uruchomili transport między górskim masywem i Pustynią Syryjską, tuż przy granicy z Irakiem i Jordanią. W ten właśnie sposób zamierzali podzielić Syrię na południową i północną część. Dlatego uwolnienie tej górskiej części Syrii będzie dużym zwycięstwem armii.” Z kolei libański ekspert ds. międzynarodowych Hakam Amhaz powiedział, że operacja we Wschodnim Kalamunie jest kontynuacją i zakończeniem operacji we Wschodniej Gucie. Wg niego zadaniem syryjskiej armii będzie pokonanie działających w tym rejonie ugrupowań rebelianckich, po czym przystąpi do zaprowadzenia bezpieczeństwa na terenach przy granicach syryjsko-irackiej oraz syryjsko-jordańskiej.
***
Jak wspomniane było we wstępie, 4 kwietnia 2018 roku Hasan Rowhani, Władimir Putin oraz Recep Tayyip Erdogan spotkali się w Ankarze, celem podjęcia wspólnych działań na rzecz dialogu politycznego i wprowadzenia trwałego zawieszenia broni między wszystkimi stronami konfliktu w Syrii, oraz zagwarantowania suwerenności i integralności terytorialnej Syryjskiej Republiki Arabskiej. Wezwano również do zwiększenia pomocy humanitarnej do Syrii, która ma być kierowana m.in. przez Organizację Narodów Zjednoczonych. Premier Iranu wskazał przed wyjazdem do Turcji, że wszelka obecność militarna w Syrii bez zgody rządu tego kraju jest nielegalna i powinna być niezwłocznie wycofana. To ma związek z obawą Teheranu o wzmocnienie się wpływów Turcji, związane z trwającą od lutego br. interwencją tureckiej armii na prowincję Afrin kontrolowaną przez kurdyjskich rebeliantów, oraz wiszącą cały czas groźbą interwencji militarnej pod auspicjami Stanów Zjednoczonych Ameryki. Groźbą, która wskutek ostatnich wydarzeń, może zostać realnie wcielona w życie. Rowhani uważał, że Afrin powinna zostać w razie powodzenia tureckiej operacji zwrócona władzom w Damaszku.
Tak prowadzona polityka przez władze zainteresowanych stabilizacją sytuacji w Syrii państw stanowi kontynuowanie działań, jakie podejmuje się w zeszłym roku. Rok temu, 4 maja 2017 roku, Rosja, Turcja i Iran ogłosili w Astanie plan powstania czterech stref deeskalacji celem „stworzenia korzystnych warunków dla postępu politycznego dialogu w sprawie rozwiązania konfliktu w Syryjskiej Republice Arabskiej”. Planowano stworzyć te strefy w następujących terytoriach, które wówczas były jeszcze kontrolowane przez syryjskich rebeliantów: prowincji Idlib, niektórych terenach na północy prowincji Homs, Wschodniej Gucie oraz prowincjach Dara i Al-Quneitra (położonych przy granicach syryjsko-jordańskiej i syryjsko-izraelskiej). W tych strefach miało obowiązywać zawieszenie broni między syryjską armią a rebeliantami, które zobowiązywały się do zapewnienia odpowiednich warunków dla działania organizacji humanitarnych i pomocy międzynarodowej, podstawowej opieki medycznej i sanitarnej dla cywilów oraz umożliwienia powrotu uchodźcom do domów. Egzekwowanie porozumienia z Astany miało leżeć w gestii powołanych wojskowych punktów kontrolnych, obsadzanych przez żołnierzy państw-sygnatariuszy. Porozumienie zostało zaakceptowane przez ONZ i USA (które z kolei miało zastrzeżenia do udziału Iranu w procesie pokojowym). Opozycja syryjska z kolei sprzeciwiła się porozumieniu, nie zgadzając się na udział w nim Iranu i Rosji, co uzasadniała obawami o integralność terytorialną kraju.
Ostatnie działania operacyjne armii syryjskiej i tureckiej, przy wsparciu Rosjan, obliczone są zatem na prowadzenie „polityki deeskalacji” systematycznie uzgadnianej wskutek negocjacji w Astanie i Ankarze. Polityki, która z pewnością uderzy w dwie strony – przeciwko syryjskim rebeliantom kontrolującym wówczas tereny mające zostać objęte deeskalacją, oraz Kurdów, którzy wojnę w Syrii wykorzystali jako upragnioną szansę na autonomię, czy nawet wybicie się na niepodległość. W kwietniu 2017 roku po ostrzale rakietowym syryjskiej bazy lotniczej Shayrat przez Amerykanów czasowo zostało zawieszone memorandum ws. bezpieczeństwa przestrzeni powietrznej nad Syrią. Jednak 12 kwietnia 2017 roku Rex Tillerson, amerykański sekretarz stanu, i Putin spotkali się i przywódca Federacji Rosyjskiej oznajmił gotowość do wznowienia memorandum ws. bezpieczeństwa lotów. Szefowie sztabów generalnych wówczas potwierdzili wolę unikania konfliktów w tym regionie. To, jak i inne przykłady gry politycznej między mocarstwami na Bliskim Wschodzie, pokazuje, że Waszyngton musi się liczyć z faktem równoważenia sytuacji geopolitycznej przez Moskwę.
***
7 kwietnia 2018 roku. Tego dnia miał się odbyć atak chemiczny w Dumie, który stał się za sprawą zachodniej propagandy wydarzeniem mogącym prowadzić do dalszej eskalacji wojny w Syrii. Według terrorystów i zachodnich mediów siły rządowe miały przeprowadzić atak z użyciem gazu chlorowego na szpital w Dumie. Amerykański prezydent Donald Trump nazwał Assada „zwierzęciem” i zagroził podjęciem działań zbrojnych przeciwko Syrii. Istnieją jednak podejrzenia, że te doniesienia mogą być nieprawdziwe. Lekarze Czerwonego Półksiężyca nie znaleźli żadnych ofiar ataku, wg sił rosyjskich doniesienia te zostały sfabrykowane przez islamistów, którzy obawiali się przegranej w walkach o Wschodnią Gutę i szukających dobrego pretekstu do tego, by Zachód zastanowił się nad przeprowadzeniem interwencji militarnej w Syrii, skierowanej przeciwko rządowi. Syryjskie ministerstwo spraw zagranicznych z kolei kilka tygodni temu ostrzegało przed możliwością zainscenizowania przez terrorystów ataku chemicznego we Wschodniej Gucie. Moskwa zaś postulowała przeprowadzenie niezależnego śledztwa przez Organizację ds. Zwalczania Broni Chemicznej, jednak jej wniosek został zawetowany na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ.
Obecna sytuacja stoi na krawędzi interwencji zbrojnej. 10 kwietnia br. pojawiły się pierwsze informacje o planowanym przez Stany Zjednoczone ataku rakietowym na cele wojskowe w Syrii. W odpowiedzi rosyjski ambasador przy ONZ, Wasilij Nebenzia ostrzegł Waszyngton przed atakiem, który byłby nielegalny z punktu widzenia prawa międzynarodowego, tak jak wszelkie działania militarne bez mandatu ONZ. Natomiast rosyjski ambasador w Libanie, Aleksander Zasypkin, zapowiedział, że w razie rozpoczęcia przez USA operacji wojskowej w Syrii wesprze syryjski rząd, a rosyjskie siły zbrojne zestrzelą rakiety skierowane w Syrię i ich wyrzutnie. Dzień później, 11 kwietnia br. na Twitterze Trump opublikował agresywny wpis, w którym można przeczytać (za tłumaczeniem): „Rosja grozi, że będzie zestrzeliwać nasze rakiety. Przygotujcie się na ich nadejście, będą nowe, fajne i inteligentne. Nie powinniście być partnerami zwierząt, które gazem mordują swoich ludzi.” Na odpowiedź Moskwy nie trzeba było długo czekać. Maria Zacharowa, rzeczniczka MSZ, zapowiedziała, że jeśli rakiety są „inteligentne”, to powinny być kierowane na islamskich terrorystów, a nie syryjską armię walczącą od początku z terroryzmem. Dodała również, że planowany atak rakietowy może stać się próbą zniszczenia dowodów na prowokację islamistów w Dumie. Po tej wiadomości prezydent USA opublikował wpis, który można interpretować jako „propozycję ostatniej szansy”. Na wstępie przyznał, że obecne stosunki rosyjsko-amerykańskie są najgorsze w historii. Później zaoferował w tejże wiadomości bliżej nieokreśloną pomoc gospodarczą dla Rosji pod warunkiem wycofania poparcia dla Baszara al-Assada. Po 15:00 czasu polskiego zamieścił kolejną wiadomość, w której obarczył Partię Demokratyczną winą za pogorszenie stosunków z Rosją.
Jak zachowały się państwa Zachodu ws. ewentualnej interwencji w Syrii? Kwestia ta podzieliła kraje Paktu Północnoatlantyckiego. Mimo potępień „ataku chemicznego” Włochy i Niemcy zadeklarowały, że nie wezmą udziału w operacjach militarnych przeciwko Syrii. Francja oraz Wielka Brytania zadeklarowały możliwość ewentualnego przeprowadzenia operacji przeciwko syryjskim siłom rządowym oraz podjęły konsultacje w sprawie współpracy z Waszyngtonem w tej sprawie. Brytyjczycy wysłali już dwa okręty podwodne wyposażone w broń rakietową, które wyruszyły z Cypru. O podjęcie działań przeciwko syryjskiemu rządowi zaapelowali również lokalni sojusznicy Stanów Zjednoczonych – Izrael i Arabia Saudyjska. Turcja zaś wg tureckiego deputowanego Mehmeta Metinera nie wesprze w potencjalnej wojnie ani armii syryjskiej, ani Stanów Zjednoczonych, lecz będzie starała się prowadzić wyważoną politykę, obliczoną na własne interesy oraz dążenie do zaprowadzenia pokoju w regionie.
***
Teraz czas przejść do analizy działań Stanów Zjednoczonych Ameryki, które mimo zmiany prezydenta kontynuują swoją imperialistyczną politykę wobec Bliskiego Wschodu. Pod koniec marca br. Donald Trump zapowiedział mało szczegółowo zakończenie obecności wojsk USA w Syrii: „Będziemy opuszczać Syrię bardzo niedługo. Pozwólmy teraz innym ludziom się nią zająć. Będziemy mieli 100% kalifatu – jak go zwą, a czasami po prostu nazywają ziemią. Odzyskamy go całego.” Oświadczenie zostało wydane kilka godzin po deklaracji Pentagonu, że wojska amerykańskie pozostaną w Syrii na czas nieokreślony pomimo faktu, iż nie mają do tego mandatu ONZ ani zgody legalnych władz syryjskich. Na syryjskim terytorium obecnie stacjonuje ok. 2000 amerykańskich żołnierzy na wschodzie i kilka tysięcy na północy. Heather Nauert, rzeczniczka Departamentu Stanu USA, oświadczyła, że nie została poinformowana o podjęciu tego typu decyzji. Zamiast stacjonowania Amerykanów Donald Trump miał obiecać inwestowanie środków w tworzenie miejsc pracy i odbudowę infrastruktury.
Co mogło to oznaczać w dalszej perspektywie? Teraz, patrząc na zapowiedzi Trumpa oraz jego działania w zakresie przeprowadzenia interwencji zbrojnej, można uznać za taktyczne zagranie mające być zasłoną dymną dla podjęcia przygotowań do agresji na Syrię. Obecne stanowisko USA jest takie, że rozważa się interwencję zbrojną jako „jedną z rozważanych opcji”. Wg nieoficjalnych doniesień medialnych sekretarz obrony USA, Jim Mattis, spotkał się w środę 11 kwietnia br. z Trumpem i zaprezentował kilka wariantów reakcji militarnej. Zakłada się, że celem będą syryjskie lotniska i bazy wojskowe, więc Amerykanie mogą w tym wypadku użyć lotnictwa i floty. Szacuje się, że w Turcji, Iraku i Zatoce Perskiej łącznie może być około 100 amerykańskich samolotów i dronów. Wsparciem mogą być francuskie i brytyjskie maszyny rozmieszczone na Cyprze. Mają do dyspozycji bombowce strategiczne B-2 i myśliwce F-22, lotniskowiec USS Harry S. Truman zmierzający prosto z amerykańskich wód w rejon Bliskiego Wschodu oraz kilka niszczycieli i okrętów podwodnych uzbrojonych w rakiety manewrujące Tomahawk (których jest kilka). W północnej części Syrii, kontrolowanej przez Kurdów, mogą operować amerykańskie siły specjalne, jednak mało prawdopodobne jest ich wykorzystanie w ataku, ponieważ wiązałoby się to z ryzykiem strat osobowych.
Amerykanie mają przewidzianych kilka scenariuszy działań wojskowych. Jednym z nich może być atak rakietowo-lotniczy z użyciem rakiet dalekiego zasięgu i precyzyjnie naprowadzanych bomb. Innym, bardziej prawdopodobnym, może być odwlekanie ataku obliczone na osłabienie stanu podwyższonej gotowości wojsk syryjskich i rosyjskich. Na ten drugi scenariusz mogą wskazywać sygnały z Waszyngtonu. Trump nie sprecyzował, kiedy nastąpi atak na Syrię. Jego agresywną politykę wobec Syrii skrytykowała część środowisk amerykańskiej prawicy, na czele z prestiżowymi konserwatywnymi periodykami „The American Conservative” i „The National Interest”. Były kongresmen Ron Paul z kolei stwierdził, iż nonsensem są oskarżenia Damaszku o atak chemiczny w Dumie, a tego typu informacje mogą służyć neokonserwatystom chcącym uzasadnić potrzebę pozostania amerykańskich wojsk na terenie Syrii.
***
W chwili obecnej powstała sytuacja napięcia na arenie międzynarodowej w sprawie Syryjskiej Republiki Arabskiej. Jak dalej potoczą się wydarzenia? Czy Syria w przeciągu najbliższych kilkudziesięciu godzin zostanie zaatakowana przez Stany Zjednoczone? Jakie stanowisko wobec rodzącego się nowego konfliktu na Bliskim Wschodzie zajmie Polska? Więcej rodzi się pytań niż odpowiedzi na ten temat. Udzielą jej z pewnością najbliższe dni, gdy oczy całego świata są zwrócone na Syrię.
Adam Busse
Wybrane źródła:
Ankieta 3droga.pl: Nacjonaliści o wojnie w Syrii. Bekier, Busse, Kaczmarek, Kostyła, „Trzecia Droga”, 18 kwietnia 2017.
D. Kaczmarek, „Przymierze z Hauran” – czy tak się nazywa powód dla ogłoszenia rosyjskiego memorandum z Astany ws. Syrii?, „Trzecia Droga”, 9 maja 2017.
D. Macgregor, Trump Can’t Alter Syria’s Future, „The National Interest”, 13 kwietnia 2018.
S. Ritter, Trump’s Rush to Judgement on Syria Chemical Attack, „The American Conservative”, 11 kwietnia 2018.
https://www.almasdarnews.com/article/syrian-govt-claims-militants-preparing-chemical-weapons-provocation-in-east-ghouta/
https://www.almasdarnews.com/article/syrian-militants-preparing-chemical-weapons-provocation-to-blame-government-russian-mod/
http://www.presstv.com/Detail/2018/04/03/557337/Iran-Rouhani-Syria-Turkey-Russia
http://www.presstv.com/Detail/2018/04/12/558228/Syria-Douma-Eastern-Ghouta
Over 50,000 civilians returned to their homes in Eastern Ghouta as flow of returnees continues
Three more health centers ready for service in Eastern Ghouta
Russia vows to shoot down any and all missiles fired at Syria. Get ready Russia, because they will be coming, nice and new and “smart!” You shouldn’t be partners with a Gas Killing Animal who kills his people and enjoys it!
— Donald J. Trump (@realDonaldTrump) April 11, 2018
Our relationship with Russia is worse now than it has ever been, and that includes the Cold War. There is no reason for this. Russia needs us to help with their economy, something that would be very easy to do, and we need all nations to work together. Stop the arms race?
— Donald J. Trump (@realDonaldTrump) April 11, 2018
https://twitter.com/realDonaldTrump/status/984053549742067712