MRO: Krótkowzorczność antyimigrantów
Jako nacjonaliści wielokrotnie sygnalizowaliśmy, że projekt tzw. multikulturalizmu jest szkodliwy dla wszystkich stron, a zwłaszcza dla narodów „goszczących” imigrantów. Wiele razy zwracaliśmy uwagę na wzrost przestępczości w krajach przyjmujących setki tysięcy przybyszów z Afryki czy Bliskiego Wschodu. Nie baliśmy się alarmować społeczeństwa czym kończy się polityka nurtu lewicowego, jednakże w trakcie kryzysu przed jakim stanęła Europa, a jest nim bez wątpienia napływ setek tysięcy imigrantów, uaktywniły się w społeczeństwach europejskich całkiem naturalne instynkty samoobronne. Niestety, działając pod wpływem emocji i obrazów jakimi karmią nas media, często zapominamy o przyczynach problemu, a skupiamy się na zwalczaniu objawów.
Te same media czy politycy, którzy tak ciepło wypowiadali się o działaniach USA i państw zachodnich na Bliskim Wschodzie czy w Afryce, a mam na myśli bombardowanie Libii w 2011 roku czy wojnę w Iraku i Afganistanie, dzisiaj cynicznie stają się obrońcami Polaków przed imigracją. Politycy, którzy w zręczny sposób tłumaczą nam sens pozostawania Polski w UE, nagle deklarują brak zgody dla polityki UE „rozdzielania” pomiędzy kraje członkowskie dziesiątek tysięcy imigrantów w ramach „solidarności” paneuropejskiej. Te same media chwalące politykę międzynarodową USA, Izraela czy twardego Sarkozy’ego, teraz nagle ze zdziwieniem spoglądają na tysiące Syryjczyków, Libijczyków, Irakijczyków płynących na łodziach w stronę brzegów Europy. Gdzie się podziali publicyści i entuzjaści tzw. „arabskiej wiosny”, mającej zaszczepić demokrację w świecie islamskim?
Tylko osoba krótkowzroczna nie jest w stanie dostrzec prostackich metod manipulacji jakimi posługują się media i politycy. Przyroda nie znosi próżni, a każda akcja niesie za sobą reakcję. Lata postkolonialnej polityki w krajach afrykańskich i na Bliskim Wschodzie, państw Zachodu, USA, Izraela oraz ich międzynarodowych koncernów doprowadziła do pogłębienia biedy i wzmocnienia grup terrorystycznych. To właśnie drenaż gospodarek państw trzeciego świata, wpływanie na rządy tychże krajów, finansowanie grup ekstremistów czy terrorystów vel rebeliantów, prowadzi do dzisiejszej sytuacji. To hojne wsparcie tzw. państw „Zachodu”, doprowadziło do przekształcenia się grup rebeliantów w świetnie zorganizowane „Państwo Islamskie”. To petrodolary szejków arabskich budowały dzisiejszy dżihad i miały obalić m.in. Bashara al Assada. Globalna finansjera i międzynarodowe koncerny pod protektoratem militarnym m.in. USA, rozgrywają karty w bogatych w surowce krajach macierzystych dzisiejszych imigrantów. Oto kilka z przyczyn wzrostu migracji z krajów islamskich do Europy. To są problemy, które należy rozwiązywać oraz głośno o nich mówić. To globalny kapitalizm, pogoń za pieniądzem i surowcami doprowadziły wiele krajów do bankructwa, bądź wojny a europejczyków stawiają przed problemem imigracji.
Warto abyśmy sobie uświadomili, że imigranci jak i europejczycy wbrew pozorom stoją w jednym szeregu, poszkodowanych przez globalne rozgrywki. Rozwiązaniem oczywiście nie jest przyjmowanie w już nieodległej przyszłości sięgającej kilka milionów migracji do krajów europejskich, ale walka z polityką postkolonialną, wsparcie dla m.in. Prezydenta Assada, pomoc humanitarna w krajach dotkniętych wojną czy wreszcie wyjście Polski i innych krajów z międzynarodowych tworów wpierających drenaż gospodarek narodowych jakim jest Unia Europejska. Chciałbym również zauważyć, że analogiczny proces polityki neokolonialnej dokonuje się w Polsce, a miliony naszych rodaków zmuszonych do emigracji są jego ofiarą. Oczywiście jest to proces inaczej zabarwiony, ładniej ubrany i mocno zatuszowany, ale o oparty na analogicznych procesach, wykupu gospodarki, wyprowadzania dziesiątek miliardów złotych i zrobienia z Polaków posłusznych prekariuszy.
Naszymi wrogami nie są imigranci, a globalizm. Pamiętajmy o tym nim udostępnimy kolejną grafikę obwiniającą za całe zło imigrację. Nie zapominajmy przy tym, że naszym celem nie są społeczeństwa multikulturowe, a wolne i niepodległe narody, w Europie, Afryce czy na Bliskim Wschodzie. Bo wolność i możliwość samostanowienia o swojej Ojczyźnie, jest prawem i obowiązkiem każdego Narodu.