Igor Grzyb: Józef Pelczar – prawdziwy Rzymianin
Rzym – stolica chrześcijaństwa – słusznie nazywany jest wiecznym. Tak jak nasza święta katolicka religia zginąć nie może, tak również i jej stolica nie zostanie nigdy przez wrogie jej siły zdobyta. Ojca Świętego można owszem z Wiecznego Miasta wygnać, ale nikt i nic nie może mu odebrać przywileju bycia biskupem Rzymu. Poganie i heretycy mogą zająć tamtejsze kościoły, ale sama ich architektura zawsze przypominać będzie o ich prawowitych właścicielach. To właśnie niezbywalne przywiązanie do Katedry Piotrowej czyni Rzym wiecznym. Nasza Matka – Kościół – od zawsze pragnęła napełnić swe dzieci duchem tego miasta, uczynić z nich prawdziwych Rzymian. Rzymian, w znaczeniu mieszkańców Rzymu Wiecznego, nie zaś Rzymu pogańskiego. Dlatego tak wielki nacisk święta hierarchia kładła zawsze na pielgrzymki do grobu Księcia Apostołów oraz wykształcenie przyszłych prałatów właśnie w papieskich kolegiach.
W obliczu wielkiego kryzysu, który miota Kościołem, musimy jeszcze bardziej przylgnąć do Stolicy Piotra i prawego Magisterium. Musimy tak napełnić się duchem integryzmu i ultramontanizmu, jak nasz wielki rodak – św. Józef Sebastian Pelczar. Wpierw jednak musimy wytłumaczyć, czym one pojęcia są.
Integryzm pochodzi od łacińskiego słowa integer co znaczy cały. W odniesieniu do religii mówimy właśnie o katolicyzmie integralnym, czyli takim, jakim był on zawsze, bez żadnych uszczerbków, przyjmowanym całościowo i bez modernistycznych zastrzeżeń. Nurt ten jest XIX i XX wieczną odpowiedzią na coraz bardziej szerzący się katolicyzm liberalny oraz herezję modernizmu. Od pewnego czasu zaczyna się utożsamiać tradycjonalizm z integryzmem, i choć pojęcia te idą najczęściej w parze, tak pod pojęcie tradycjonalizm możemy zaliczać zarówno nurt konserwatystów Novus Ordo, zwolenników abpa Lefebvra, czy sedewakantystów, a więc jest to pojęcie bardzo rozległe, jak i w przeciwieństwie do integryzmu, nieprecyzyjne.
Ultramontanizm pochodzi od słów ultra montes, czyli za górami. Powstał on we Francji, a jego założeniami była szczególna wierność i miłość do Namiestnika Chrystusowego, którego władzę nad francuskim Kościołem antykatolickie rządy starały się coraz bardziej zmniejszać. Stolica Apostolska znajduje się za Alpami, stąd nazwa tego pojęcia.
Tym rzymskim duchem, na który składają się przede wszystkim dwa wymienione pojęcia, żył, wspomniany już, św. Józef Sebastian Pelczar. Podczas swoich studiów w Wiecznym Mieście, często uczestniczył w kaplicach papieskich. Wielokrotnie spotykał się z Ojcem Świętym Piusem IX, który często odwiedzał polskie kolegium. Już w tym czasie widać miłość i ufność ks. Pelczara w stosunku do Najwyższego Pasterza, bowiem nie czuł trwogi przed zawierzaniem się z bolączek, jakie trapią Naród polski właśnie temu, który, jak mówi modlitwa przy nałożeniu papieskiej tiary, jest „ojcem królów i książąt”. Pius IX rzeczywiście troskał się o losy Polaków, szczególnie o losy duchowe i bardzo cenił sobie młodego podówczas studenta. Późniejszy biskup Pelczar tak bardzo ukochał sobie Piusa IX, iż poświęcił mu wiele publikacji. Oczywiście miłość ks. Józefa nie ograniczała się li tylko do osoby, ale do urzędu jako takiego, wszak z wielką radością przyjął ks. Pelczar i z niezrównaną gorliwością promował i w życie wprowadzał nauczanie społeczne Leona XIII.
Katolicka integralna wiara naszego wielkiego rodaka wyrażała się przede wszystkim w sposobie jego życia, prowadzenia diecezji przemyskiej, której został ordynariuszem oraz nauczania. Jako Rzymianin, widzący, iż wielki kryzys kleru zaczyna pukać do drzwi Oblubienicy Chrystusa, bardzo dużą wagę przykładał do wykształcenia kapłanów oraz pozyskania do stanu duchownego również przedstawicieli niższych warstw społecznych, których niejednokrotnie nie było stać, mimo odczuwanego powołania, na wstąpienie do seminarium. Widział również wielką potrzebę zaangażowania wiernych w różne pobożne i charytatywne inicjatywy. Biskup Pelczar widział w liberalizmie, podobnie jak Pius IX, wielkie niebezpieczeństwo dla dusz nieśmiertelnych, pisał o nim tak: „Falangą ateizmu są zwolennicy materializmu, czyli bałwochwalcy ciała i złota. Materializm chce dziś panować we wszystkich dziedzinach ludzkich – w filozofii jako monizm, uznający tylko materię i zaliczający Boga, duszę, religię do starych baśni; w naukach przyrodniczych jako darwinizm, tłumaczący powstanie stworzeń bez Stwórcy, teorią ewolucji i samorództwa; w świecie etycznym jako moralność wyzwolona i zwycięstwo sensualizmu nad idealizmem; w polityce jako górowanie siły nad prawem […] w sztuce i literaturze jako skrajny realizm, szukanie „nagiej duszy” i apoteoza namiętności; w życiu jednostek jako kult ciała i żądza wzbogacenia się w celu używania”. Odpowiedź na te wszystkie błędy, na liberalizm, na modernizm, na materializm widzi święty biskup w nieskażonej katolickiej doktrynie, jest to więc stanowisko zupełnie odmienne od liberalno-katolickiego, bowiem liberalni katolicy chcą się układać i jednać ze światem tych ciemności, odrzucają całkowicie prawdę o tym, iż to Kościół Rzymski jest Matką i Nauczycielką Prawdy. Św. Józef Pelczar dla zobrazowania swego stanowiska używa w jednej ze swych wielu publikacji cytatu Teofila Lenartowicza, który tak pisał z okazji jednego z jubileuszy Piusa IX:
„Wierzym, choćby nikt w świecie nie wierzył;
Wierzym, chociażby srożej Pan uderzył;
Wierzym, chociażby zamknął matek łona;
I będziemy wierzyć, póki ostatni nie skona.”
Trafnie słowa te pokazują siłę wiary biskupa Pelczara, wiary nie w byleco lub niezdefiniowany byt, lub też miłego dziadka siedzącego na chmurce i cieszącego się ze wszystkiego, ale prawdziwej, katolickiej, integralnej wiary.
Prawdziwie, św. Józef Sebastian Pelczar był Rzymianinem, mieszkańcem i obywatelem Rzymu Wiecznego.
Oprawa graficzna: Resistance Arts