Igor Grzyb: Prawda jest schizmatycka!
Od Redakcji: Prezentujemy najnowszy tekst autorstwa Igora Grzyba. Tekst ten choć prezentuje wyjątkowe stanowisko w sprawie Religii nie do końca jest zbieżny ze spojrzeniem redakcji na te sprawy. Mimo tego zachęcamy do lektury ponieważ z powodzeniem może zostać on uznany za ciekawy glos w dyskusji na temat przemian zachodzących w Kościele Katolickim
Środki masowego przekazu niestety nie pomagają nam w tym względzie,
albowiem gazety, kiedy tylko będą mogły, będą o nas pisać pod takimi tytułami: „schizma”, „ekskomunika”. Ale jesteśmy przekonani, że te wszystkie oskarżenia, te wiszące nad nami kary, to wszystko nic, to coś całkowicie nieważnego! (abp Marcel Lefebvre, kazanie wygłoszone z okazji święceń biskupich, 30 VI 1988 r.)
Współczesny świat pozwala na pełną swobodę poglądów, obyczajów, zachowań. Pełną z wyjątkiem oczywiście zwyczajów, które w tę swobodę (choć lepiej nazwać to od razu po imieniu – swawolę) godzą. Masy nie chcą i de facto nie umieją, bowiem ich jestestwo najczęściej jest ograniczone do suchej materii, którą stanowi ich ciało oraz do spełniania swoich, wywodzących się od naszych zwierzęcych przodków, najprostszych potrzeb, zrozumieć jakiejkolwiek wyższej idei.
Świat jest zepsuty, ale nie ma co się łudzić, że kiedykolwiek było inaczej. W
dzisiejszych czasach szczególnie zostały rozbudzone wszelkiej maści
namiętności, a pragnienie szukania dobra i piękna zostało wyrugowane przez jarzące się ekrany smartfonów, jednak niemoralne prowadzenie się nie jest w gruncie rzeczy niczym nowym.
Oczywiście, wszystko to, co złe, zostawi za sobą pustkę i spaloną ziemię. Zło
koniec końców wyniszcza i zło czyniącego. Na każdego czeka śmierć – przyjęcie tego oczywistego faktu skutkuje rzeczywistym uspokojeniem serca, bowiem zdajemy sobie sprawę, iż nasi przeciwnicy też będą się ze swego życia musieli rozliczyć, co więcej, o większości z nich, choćby nawet byli najbardziej majętni i zajmowali najwyższe stanowiska, świat w końcu zapomni.
Niestety, ale do upadłych świeckich dołączyli również duchowni. Nie jest to też nowość, bowiem wiemy z historii, iż Kościół św. wielokrotnie przeżywał kryzysy, jednakowoż ten współczesny jest szczególnie dotkliwy. Od XIX wieku, przez swój punkt kulminacyjny – sobór watykański II – aż do dzisiaj kler stara się zrobić wszystko, by klerem przestać być. Nie chodzi już tylko o rozbieżność między tym, czego naucza, a sposobem postępowania, ale o rozbieżność nauki nowej od nauki Chrystusa i papieży przed rokiem 1958. Naturalnie, Kościół jako, iż został założony przez Pana Jezusa, nigdy nie upadnie, jednak nikt nie gwarantował, iż zawsze będzie on potężny w liczbie swych wyznawców. Panu Bogu należy dziękować za tak wielkie sługi Jego, jak cytowany na początku abp Lefebvre, dzięki którym kapłaństwo katolickie i wiara, taka, jaką była do roku 1958, mogły być przekazane następnym pokoleniom.
Świat i jego Kościół – a my oczywiście nie chcemy mieć nic wspólnego z żadnym z nich, bowiem jak moglibyśmy być częścią świata, który głosi hedonizm, antynatalizm i egoizm, gdy my wierzymy we wstrzemięźliwość, wielodzietne rodziny i solidaryzm? Albo jak moglibyśmy być częścią tego nowego Kościoła ekumenicznego, kolegialnego, idącego na kompromisy, skoro my wyznajemy, iż tylko jeden jest Kościół i jeden Chrystus, poza którym nie ma zbawienia, iż tenże Chrystus ustanowił Piotra widzialną głową Kościoła, że w końcu wolą naszego Najukochańszego Pana jest, aby mowa nasza była tak, tak; nie, nie? (por. Mt 5, 37)
Oczywistym jest, że jesteśmy w schizmie wobec świata i wobec ducha
światowego, który zapanował w Kościele, a raczej stworzył sobie swój własny Kościół. Schizma znaczy rozdarcie. W tym przypadku, rozdarcie jedności pomiędzy nami a światem i jego religii. Bo prawda jest schizmatycka! Schizmatycka wobec wszelkiego fałszu. Obiektywna prawda nie znosi niczego, co kłamliwe.
Apostoł Narodów zwraca się wielokrotnie do wierzących per święci. Święty
oznacza oddzielony. Pierwsi chrześcijanie rozumieli swój rozdział od pogańskiej rzeczywistości, bo przecież, gdyby nie wiedzieli, iż nie należą do tego świata doczesnego, nie byliby skłonni przyjąć śmierci męczeńskiej.
Trwamy więc w schizmie w stosunku do świata, ale czy mamy się z tego powodu smucić? Bynajmniej! To sytuacja rzeczywistości niemoralnej jest opłakania godna, ponieważ jest ona oddzielona od prawdy. To my stoimy w obozie zwycięskim, który będzie trwał wiecznie. Po błędzie zostanie tylko pustka.
Odwagi więc! Czy to, że nasi znajomi, którzy ustawili sobie, bardzo popularne ostatnio niestety, błyskawice, zaczną się z nas wyśmiewać, odgadywać za plecami lub całkiem odetną się od nas, ma nas smucić? Czy to, że nazywają nas antysemitami za stwierdzenie, iż Jezus Chrystus jest rzeczywiście Bogiem, ma nas trapić? Czy powinniśmy popadać w depresję, kiedy wokół nas liberałowie i ich tezy o prawach jednostki i prawach człowieka zdobywają coraz większe poparcie? Czy nasza wiara ma się ograniczać do chwil tryumfu i pięknych procesji? Czy nasz nacjonalizm to li tylko marsze z pochodniami? Nie! Chrystus Pan już dawno przepowiedział nam: Wyłączą was z synagogi (J 16, 2), a przecież skuteczne jest Słowo Boże (por. Hbr 4, 12), jakże więc moglibyśmy sądzić, że będzie inaczej? Prawda jest wieczna, dlatego to po jej stronie koniec końców opłaca się stać. Nawet gdyby trzeba było stać samemu…
Dziś nie zyskamy szacunku przez to, że popłyniemy z prądem (a właściwie ze ściekiem), ale zyskamy go przez nasz fanatyzm, przez nasze oddanie dla sprawy i dla prawdy. I nasza walka może trwać setki lat, ale pamiętajmy, iż
chrześcijaństwu 300 lat, w większości wypełnionych prześladowaniami, zajęło zapanowanie nad całym cywilizowanym światem. Wzgardźmy więc fałszem, tak jak męczennicy i śmiejmy się wrogom i śmierci w twarz, wiedząc, iż to my zwyciężymy.
Oprawa graficzna: Resistance Arts