Łukasz Grower: Bogu co boskie, a cesarzowi co cesarskie
Nie raz krytykowałem na łamach „Drogi Legionisty” papieża Franciszka, a powodem były słynne słowa o imigrantach (linię przeszedł dla mnie w kwestii granicy Meksyk – USA, o którą sprzeczał się z Trumpem). Wcześniej wyrażałem do Argentyńczyka sympatię, bo wydawał się pierwszym od lat, który mówi o tak potrzebnej skromności kapłanów i o wyjściu do szarego człowieka. To współgrało z nacjonalizmem, a pierwsze reakcje nacjonalistów były Franciszkowi bardzo przychylne. Czar prysł. Ja zaś stale próbuję ogarnąć się ze złego wrażenia, odrzucić od siebie falę niechęci. Umówiłem się z kapłanami, rozmawiałem o podejściu do głowy Kościoła, próbowałem sobie wytłumaczyć. Do końca się nie udało. Ale…
Wyobraźmy sobie, gdybyśmy mieli uciekać od każdego kto „gada po swojemu”. Przecież prócz Ducha Świętego, musimy brać pod uwagę również specyfikę człowieka oraz jego pochodzenie. Nie dziwiłem się, że Franciszek wychodzi do ludzi, bo czytałem biografię „Evity” Peron – od czasu tej lektury, argentyńskich aktywistów kojarzę właśnie z podobnym wyjściem do biednych tłumów. Franciszek zachowuje się bardzo podobnie jak swego czasu „Evita”, może coś w tym jest, że to specyficzna mentalność? Wchodząc do knajpy w państwie X z niepozornym u nas zachowaniem/tekstem Y można narazić się na kłopoty. Franciszek też co chwilę się naraża. Czytając krytykę języka Franciszka, miałem wrażenie, że Polska leży od Argentyny zbyt daleko byśmy we wszystkim się zrozumieli, po prostu. Ale piękno Ewangelii polega na tym, że przyjąć ją może każdy i opowiadać zgodnie z kulturą, z jakiej się wywodzi, tak by Ewangelia pozostała Ewangelią i osoba pozostała sobą w swoim kraju. Rzecz jasna, mówimy o Biblii, więc istnieją granice. Ale czy Franciszek je przekroczył? To w kwestii luzu.
A imigranci? Inną kwestią jest zaufanie do Bożego Planu. Różnych mieliśmy papieży oraz władze kościelne na przełomie wieków. Co gdybyśmy wzniecali bunt i robili nowe wyłamy po każdym nieudanym? Czy nie lepiej przeczekać w pokorze, modlić się i stale trwać przy jedynym Kościele? Przecież to szpital dla grzeszników, nie miejsce dla świętych krów. Kto był idealny? Sam Jezus, bo czytając o Apostołach nie można rzec, że byli nadludźmi. Po prostu – papież mniej leżący nam politycznie przeminie, a Bóg będzie wiecznie, wraz ze swoim Kościołem. Wraz z Kościołem, w którym będzie masa słabych ludzi – podobnie jak słabi byli Apostołowie, o Judaszu nie wspominając. Przecież oni wypierali się Chrystusa, a wcześniej spali, gdy Zbawiciel toczył swe ostatnie walki.
Franciszek kieruje się w kwestii imigrantów słowami samego Jezusa: Byłem przybyszem, a przyjęliście mnie (Mt 25, 35). Chodzi mu o miłosierdzie dla uchodźców, wyraźnie mówił o prześladowanych w swoich krajach. Problemem jest więc pewna naiwność, brak kalkulacji w związku ze skutkiem otwartych granic – w tym Meksyku i Stanów Zjednoczonych. Trump z Franciszkiem dyskutuje, cóż – może politycy z innych krajów też nie będą bezkrytyczni w stosunku do imigrantów? Wszak miłość nie polega na naiwności. Czy kochający ojciec nie zabrania pewnych rzeczy swemu dziecku? Czy patriota nie może mieć poglądów pozwalających na uniknięcie krwawych błędów innych krajów, na które to błędy istnieje cała masa przykładów? Cóż… Franciszek nie jest idealny, tak jak idealni nie byli sami Apostołowie. Tak jak i my nie jesteśmy.
Oddaję Bogu co Boskie… Będę w Krakowie na Światowych Dniach Młodzieży, będę się modlił razem z papieżem Franciszkiem – pokornie. Oddaję cesarzowi co cesarskie, a raczej narodowi co narodowe – uważam, że musimy pomagać, ale na swoich zasadach. By nasi najbliżsi byli bezpieczni. Z mojej strony – Amen.
Łukasz Grower/drogalegionisty.pl