„Kapitalizm przeniknął każdy aspekt naszego życia”- archiwalny wywiad z Alanem de Benoist
Od Redakcji: Dziś prezentujemy Wam króciutki, archiwalny wywiad przeprowadzony ze znanym w naszym środowisku klasykiem: Alanem de Benoist. Autorem tej rozmowy jest Nicolas Gauthier, z francuskiego na angielski przełożyła ją Ann Sterzinger, a sam wywiad pierwotnie został opublikowany na łamach Boulevard Voltaire 13 września 2015. Serdecznie zapraszamy do lektury.
*******
Nicolas Gauthier: Chińska tradycja mówi nam, że pieniądze są dobrym sługą, ale złym panem. Czy nie jest to zależne od tego jak ich używasz? Poza tym co by nie mówić o pieniądzach, to przecież i tak je wszyscy potrzebujemy, prawda?
Alain de Benoist: Potrzebujemy również codziennie papieru toaletowego, ale nie uważamy że to przerażające! Ludzie, którzy uważają że pieniądze są „neutralne”, to ci sami którzy myślą, że język to nic więcej jak tylko system komunikacji (kiedy przede wszystkim przenosi on konkretną wizje świata), a technologia jest dobra lub zła w zależności od tego jak z niej korzystamy (kiedy w rzeczywistości nie ma znaczenia jak jej użyjesz. I tak poddajesz się wtedy światu na jego własnych warunkach). Ogołocony ze swojej istoty, pieniądz może być zdefiniowany jako uniwersalny ekwiwalent. Jest to coś, co pozwala nam zredukować wszystko do ilości, czyli do wypowiedzenia ceny. Pokazuje to, że o wszystkim możemy pomyśleć jako o czymś podobnym do czegoś innego. Z drugiej strony, pieniądze są społecznym pośrednikiem, w ramach którego indywidualna wolność jest identyfikowana z obiektywizacją relacji wymiany (indywidualny projekt dla własnych korzyści pieniężnych). Pokazał to Georg Simmel w swojej publikacji „Filozofia Pieniądza”. Waluta sama w sobie nigdy nie jest tylko i wyłącznie walutą. Euro na przykład, jest również subtelną formą zarządzania; likwidując wszystkie zalety, które przyniosła praca przez ostatnie stulecie, pomaga ono uczynić z pracowników nic więcej jak tylko kolejny towar. Ludzie zawsze w ciągu historii całej Europy, byli nastawiani przeciwko pieniądzom. Począwszy od Arystotelesowskiej Krytyki Chrematystyki – gromadzenia pieniędzy na własny użytek – do Papieża Franciszka, który w swej publikacji „The Joy Of The Gospel” (2013), potępił 'fetysz pieniądza’ oraz 'dyktaturę bez twarzowej ekonomii’. Czyż Tomasz z Akwinu nie napisał 'biznes, kiedy na niego spojrzeć, jest odrobinę hańbiący’ (Suma Teologiczna)?
A pojęcie rządów pieniądza? Co ono właściwie znaczy?
Rządy pieniądza to przemiana każdej dostępnej rzeczy w jej pieniężną równowartość. Innymi słowy, chodzi tu o wyznaczenie jej ceny. Jest to również zastępowanie dóbr oferowanych przez naturę, dobrami komercyjnymi. I w końcu jest to też pewnego rodzaju instytucja świata, w którym wszystkie praktyczne cele są uważane za wymienne, a on sam zdaje się od nich odsuwać, skupiając się przy tym bardziej na racjonalizowaniu środków. Wszystko to o czym mówię, zawarte jest w pojęciu „praw rynku”. Rynek w nowoczesnym znaczeniu nie ma wiele wspólnego ze starym, wiejskim rynkiem. Teraz to pojęcie opisuje system, który sam zakłada, że jest samoregulujący i samowystarczalny, ale który w rzeczywistości jest także mocno osadzony w historii oraz stał się już paradygmatem całego ludzkiego życia, zarówno prywatnego jak i publicznego. Spotykamy przecież teraz: rynek małżeński, rynek polityczny, rynek zdrowotny i tak dalej i tak dalej. Założyciele liberalizmu ekonomicznego (Adam Smith, Quesnay, Mandeville, etc.) zapewniali nas, że „rynek” jest naturalną formą naszej wymiany, ponieważ człowiek jest to typowy homo economicus, który zawsze będzie skłonny w sposób naturalny pozyskiwać dobra na swój własny interes (zoptymalizowany interes materialny). Innymi słowy, według nich, człowiek od zawsze był nikim innym jak autonomicznym, racjonalnym agentem, którego każdy czyn jest posłuszny logice rynku. W takim ujęciu każda cnota społeczna jest dyskredytowana, a prywatne wady mają wspierać dobro wspólne. To tak zwana idea „naturalnej harmonii egoizmu”, działającego pod wpływem „niewidzialnej ręki”, „wolnej i uczciwej rywalizacji”. Nic nie może przeszkadzać w poszukiwaniu zysku. Aktywność ekonomiczna uzasadnia nadmiar i staje się głównym powodem naszego życia. Kapitalizm przeniknął każdy aspekt naszego życia i podporządkował je zasadzie: „Ciągle więcej”. W ten sposób dostępne towary wydają się nieskończone, nasze pragnienia też są wtedy nieskończone i od razu zamienia się je w potrzeby. Pieniądze produkują towary, które produkują jeszcze więcej pieniędzy.
Zatem społeczna cnota jest dyskredytowana, a prywatne wady mogą wspierać ogólne dobro (jest to idea 'naturalnej harmonii egoizmu’ pod wpływem 'niewidzialnej ręki’ 'wolnej i uczciwej rywalizacji’, nowe oblicze Opatrzności). Nic nie może przeszkadzać w poszukiwaniu zysku. Aktywność ekonomiczna uzasadnia nadmiar i staje się naszym własnym powodem życia. Z tym jako odskocznia, nie jest trudno zrozumieć jak kapitalizm przeniknął każdy aspekt naszego życia i podporządkował je zasadzie 'ciągle więcej’: sprawiając, że towar wydaje się nieskończony sprawia, że nasze pragnienia są nieskończone i natychmiast zmieniają je w potrzeby. Pieniądze służą do produkcji towarów, które produkują jeszcze więcej pieniędzy. Wartość wymiany jest ważniejsza od wartości którą mamy z używania czegokolwiek, a 'Prawo Rynku’ narzuca się wszędzie: jest rynek dla sportowców, rynek dla sztuki współczesnej, rynek nieruchomości, rynek pracy, rynek narządów wewnętrznych, komórek macierzystych, embrionów, surogatek i tak dalej i tak dalej. Chłopi którzy zostali przekształceni w rolników- w 'producentów rolnych’ – nie byli ostatnimi, którzy padli ofiarą prawa zysku, który zostawił ich z niczym oprócz wolności by się co najwyżej przekręcić.
Kapitalizm od zawsze był głównie przemysłowy; czy dzisiaj nie stał się on zasadniczo finansowy? Czy to dlatego, parafrazując Watykan, chcemy zamienić gospodarkę rynkową w rynkową społeczność?
W jego ostatniej książce, 'Czego pieniądze nie mogą kupić’, Michael Sandel bada społeczeństwo, gdzie wszystko co było do tej pory wolne od zasad rynku (ziemia, sztuka, kultura, podstawowe relacje) obecnie są od nich zależne. Pyta, czy jest do przyjęcia to, że płacimy bezrobotnym za stanie w kolejkach, że Zakład Ubezpieczeń Społecznych płaci palaczom i grubym ludziom za otrzymanie pomocy, że dzieci dostają pieniądze ze szkół za dobrą naukę, a więźniowie mogą zapłacić za lepszą celę. (W swojej książce, Sandel ukazuje rzeczywiste przypadki gdzie bezrobotnym płacono za stanie w kolejkach, przekonywano ludzi pieniędzmi, by rzucili palenie, stracili wagę [nieskutecznie] lub by poprawili się w nauce oraz więźniów w Santa Ana w Kalifornii, którzy mogli zapłacić za lepszą celę.) Jest tam trochę dziwacznych, jednak fundamentalnych pytań czy przenikanie rynku do wszystkich aspektów naszego życia oddziałuje na nas. Sandel demonstruje, że dopóki pieniądze pośredniczą we wszystkich transakcjach społecznych, zachęty finansowe mogą mieć skutek odwrotny niż się spodziewamy, dopóki pieniądze psują wartość wszystkich towarów, do których mają dostęp (płacenie dzieciom za chodzenie do szkoły niszczy samą ideę edukacji). Społeczeństwo, które nie składa się z niczego poza kontraktami prawnymi i wymianą rynkową nie jest po prostu opłacalne, ponieważ kontrakty i wymiany same w sobie nie wystarczą zatem nie mogą być podstawą dla społeczeństwa. Jeśli system żyje dzięki pieniądzom, umrze dzięki nim, a my się o tym całkiem szybko dowiemy.
Powyższe tłumaczenie jest własnością Portalu 3droga.pl. Kopiowanie go lub modyfikowanie bez zgody Redakcji jest zabronione.