„W duchu Diogenesa z pewnością przyłożymy latarnię do twarzy każdego Holendra”- wywiad z Jeroenem z holenderskiej organizacji Geuzenbond

Kim jesteście i skąd pomysł na Waszą organizację?
Nazywam się Jeroen i jestem jednym z członków założycieli Geuzenbond. Geuzenbond to organizacja młodzieżowa, której celem jest zrzeszanie młodych holenderskich nacjonalistów. Organizacja została założona w 2018 roku przeze mnie i 3 innych patriotycznych i zmotywowanych młodych ludzi, ponieważ nie mogliśmy znaleźć istniejącej holenderskiej organizacji nacjonalistycznej, która byłaby skierowana do nastolatków i młodych dorosłych. Po wstępnym założeniu Geuzenbondu w marcu 2018 r. i rozpoczęciu rekrutacji aktywnych członków od początku 2019 r. stale się rozwijamy i ciężko pracujemy, aby stworzyć bractwo osób o podobnych poglądach.
Dlaczego akurat lampa? Szukacie Holendra jak Diogenes z Synopy? Czy to Wasz oryginalny symbol?
Nasz symbol jest całkowicie naszym własnym i, o ile nam wiadomo, latarnia nigdy nie była używana jako symbol polityczny w Holandii przed powstaniem Geuzenbond.
Chociaż doceniamy odniesienie do Diogenesa, nasz symbol, latarnia, w rzeczywistości reprezentuje światło, za którym podążamy w ciemności, w której znajduje się dziś Holandia.
Jednak w duchu Diogenesa z pewnością przyłożymy latarnię do twarzy każdego Holendra i nigdy nie zrezygnujemy z poszukiwań uczciwych i prawych ludzi, których Holandia tak rozpaczliwie potrzebuje.
W nazwie macie Gezów. Kim byli i co znaczą dla Holandii historycznie i dziś?
Historyczni Gezowie [nl. Geuzen, przyp. tłum.] mają swój początek w holenderskim buncie przeciwko hiszpańskim rządom w Niderlandach. Ich nazwa pochodzi od francuskiego słowa Gieux, które oznacza „żebrak”. Historycznie nazwa Geuzen została przyjęta przez wiele grup, które starały się walczyć z opresyjną siłą, a nasz przypadek nie jest inny. Żyjemy teraz w kraju, w którym nasz własny rząd zwrócił się przeciwko nam. Sprzedaje nas organizacjom ponadnarodowym, takim jak UE, a jednak postępowcy nazywają nas prześladowcami i piętnują nas jako heretyków za to, że nie dostosowujemy się do ich światopoglądu, więc nasza nazwa ma swego rodzaju podwójne znaczenie. Z jednej strony chcemy przywrócić poczucie przynależności i wspólnoty młodzieży naszego kraju, a z drugiej przeciwstawiamy się statusowi quo, które określa nas jako heretyków z powodu naszej wiary w siebie i stara się zniszczyć naszą wartość jako Narodu.
Czy możecie porównać walkę Gezów z Hiszpanią do walki z amerykanizacją? Jakich metod używasz i zamierzacie użyć?
Gezowie rzeczywiście walczyli przeciwko obcej okupacji i imperializmowi, co jest wystarczającym powodem do porównania. Różnica polega jednak na podstępnej naturze amerykańskiego imperializmu kulturowego i tym, jak podbił on serca i umysły mieszkańców Holandii po drugiej wojnie światowej. Niedawno pojawił się artykuł o tym, że w Amsterdamie jest teraz więcej angielskich znaków niż niemieckich w latach czterdziestych, ale bez poważnych wysiłków w celu podniesienia świadomości społecznej na temat tego, jak amerykańskie wpływy zatruwają naszą tożsamość, większość ludzi po prostu nie będzie zmotywowana do zwracania na to uwagi. W tym celu stosujemy szereg strategii, od drobnych działań, takich jak nasze naklejki „SPREEK NEDERLANDS” (po holendersku), po większe akcje, takie jak wizyty na uniwersytetach w Twente i Tilburgu z hasłem „SPREEK NEDERLANDS”. Wiele uniwersytetów w Holandii wycofuje się z języka niderlandzkiego, aby przyjmować zagranicznych studentów, czemu jesteśmy zdecydowanie przeciwni, dlatego protestowaliśmy przeciwko ich polityce na ich terenie.
Pozostając w tematach zamorskich. Na Waszej stronie jest wzmianka o pomocy dla Burów. Jak odnosicie się do braci z Południowej Afryki i Namibii i jak postrzega to przeciętny Holender?
Postrzegamy Afrykanerów jako pokrewnych ludzi wywodzących się ze wspólnych przodków. Ponieważ holenderscy policjanci stali na czele rzekomej walki z apartheidem, przeciętny Holender, ku naszemu żalowi, stracił swoje starodawne więzi z braćmi i siostrami z RPA. Jako organizacja obserwujemy święta afrykańskie i robimy wszystko, co w naszej mocy, aby wspierać ich społeczność z zagranicy, ale biorąc pod uwagę, że ich sieć krajowa jest już dość rozległa, musiałaby zmusić jednego z naszych członków do przeprowadzki, zanim będziemy mogli naprawdę nawiązać lokalne połączenie międzyludzkie.
Chcecie przywrócić Flandrię do macierzy. Czy to możliwe w najbliższej przyszłości?
Chociaż zdecydowanie uważamy, że możliwy jest powrót Flandrii (południowej Holandii) do północnej Holandii w najbliższej przyszłości, nie uważamy, że w tej chwili byłby to pozytywny krok. Pozwólcie, że wyjaśnię: Flandria ma obecnie ogromny potencjał dla prawdziwego nacjonalizmu, podczas gdy Holandia jest skazana na liberalne partie „nacjonalistyczne”, które jedynie krytykują islam za to, że nie jest wystarczająco liberalny. Jeśli Holandia i Flandria zjednoczyłyby się jutro, ten potencjał zostałby utracony i stałyby się tak liberalne, jak Północ. Najlepszą opcją jest, aby Flandria stała się nacjonalistyczna i uniezależniła się od Belgii, a Północ pod wpływem flamandzkich nacisków przeszła na nacjonalizm. Dopiero gdy zarówno Północ, jak i Południe staną się nacjonalistyczne, powinny zjednoczyć się w jednym państwie.
W Belgii oprócz Flandrii znajduje się Walonia. Jak postrzegacie kwestię walońską i inne ruchy zjednoczeniowe w Europie?
Jako nacjonaliści wspieramy prawo wszystkich Europejczyków do samostanowienia. Ogólnie rzecz biorąc, nacjonalizm w Walonii nie jest zbyt widoczny. Większość Walonów albo chce utrzymać Belgię przy istnieniu, albo przyłączyć się do Francji. Chociaż francuskojęzyczni Walonowie byli historycznie związani z Holandią, nie ma zbytniego poparcia dla zjednoczenia z Holandią. Gdyby jednak taki ruch zaistniał, mogą liczyć na nasze wsparcie.
Jaka jest scena polityczna w Holandii? Czy macie z kimś możliwość współpracy?
Jeśli chodzi o scenę polityczną w Holandii, wszystkie partie oczywiście nie zbliżają się do prawdziwego nacjonalizmu. Nie ma nic więcej niż krytyka islamu jako sposobu na ożywienie umierającego liberalizmu. Jeśli chodzi o scenę nacjonalistyczną w Holandii, to nie jest ona zbyt duża. Właśnie dlatego powstał Geuzenbond. Jesteśmy oczywiście otwarci na współpracę z każdą grupą, która pasuje do naszych poglądów w Niderlandach.
Chcecie chronić język niderlandzki. Jakie są zagrożenia dla Waszej rodzimej mowy? Co z językami dolnosaksońskim i zachodniofryzyjskim?
Obecnie największym zagrożeniem dla naszego języka jest zastąpienie go angielskim. Widzimy to zarówno w instytucjach, jak i w normalnym społeczeństwie. Ostatnio uniwersytety i inne placówki edukacyjne przestawiają język z niderlandzkiego na angielski. Jeśli chodzi o resztę społeczeństwa, można zauważyć, że wszyscy zaczynają używać angielskich słów, mówiąc po holendersku. Jeżeli zaś chodzi o język dolnosaksoński i fryzyjski: są to języki regionalne i stanowią część tożsamości lokalnej w regionach, w których się nimi mówi. Z tego właśnie powodu, również powinny być chronione.
Tradycja portalu jest taka, że ostatnie słowa należą do rozmówcy. Jaki przekaz chcielibyście zostawić Polakom?
Uważajcie: nie poddawajcie się w walce. Ostatnie wybory w Polsce pokazują, że nasi przeciwnicy zawsze starają się rozbroić nasze kraje. Życzę wszystkim polskim nacjonalistom powodzenia w walce o wolną, a przede wszystkim Polską Polskę. Miejmy nadzieję, że nacjonaliści w całej Europie mogą wspólnie stanąć po stronie silnej Europy. Kontynentu, na którym wszystkie narody będą mogły spokojnie i bezpiecznie żyć w swoich ojczyznach.
Wywiad przeprowadził i przetłumaczył Bogusław Nachut
Oprawa graficzna: Resistance Arts