3DROGA.PL

Portal 3droga.pl

Portal Nacjonalistyczny

David W. Cooney: Czym jest gospodarka światowa?

Gdy tylko porusza się temat gospodarki lokalnej, eksperci ekonomiczni szybko przypominają nam, że żyjemy w „globalnej gospodarce”, ale co to tak naprawdę oznacza? Czy oznacza to, że obecnie działalność gospodarcza ma miejsce na całym świecie, podczas gdy wcześniej tak nie było? Czy oznacza to, że działalność gospodarcza odbywa się znacznie szybciej niż wcześniej? Czy oznacza to, że społeczeństwo ludzkie zmieniło się tak, że gospodarki różnych krajów o różnych kulturach są ze sobą nieodwracalnie połączone? Odpowiedź na każde z tych pytań brzmi: nie.

Globalna działalność gospodarcza istnieje od ponad 2000 lat. Szybkość, z jaką odbywa się działalność gospodarcza, jest z pewnością szybsza, ale ta zwiększona prędkość ma niewielki – jeśli nie żaden – wpływ na małe i średnie przedsiębiorstwa, czyli na przytłaczającą większość firm na świecie. W jaki sposób nasze gospodarki są ze sobą powiązane, że niepowodzenie niewielkiego odsetka kredytów hipotecznych w USA doprowadziło do ogólnoświatowego kryzysu gospodarczego, którego konsekwencje wciąż dotykają nas po czterech latach? Czy te powiązanie jest nieodwołalne? Co tak naprawdę mamy rozumieć przez to, co ekonomiści mówią o „gospodarce światowej” i dlaczego jest ona przedstawiana jako argument przeciwko wspieraniu lokalnej gospodarki?

Twierdzę, że zjawisko gospodarki światowej jest równoznaczne ze zjawiskiem polegającym na tym, że sektor bankowy i niektóre bardzo duże firmy rozwinęły się do tego stopnia, że tak naprawdę nie mają żadnej narodowej lojalności. Wszelkie przyznawanie się do tożsamości narodowej jest jedynie fasadą; nie posiadają oni narodowej lojalności, a ich jedynym interesem w jakimkolwiek kraju jest możliwość osiągnięcia zysku. Duże międzynarodowe firmy przypisują sobie jakąś narodowość, muszą gdzieś umiejscowić swoją siedzibę, ale ich działalność, biura i fabryki obejmują cały świat. Ich roszczenia do narodowych tożsamości często okazują się być niczym innym jak marketingiem w ich krajach pochodzenia. Uwielbiają umowy o wolnym handlu, ponieważ pozwalają im zwolnić droższych pracowników w kraju i zastąpić ich tańszymi pracownikami za granicą. Działania takie zwiększają ich zyski – bez względu na konsekwencje w ich kraju ojczystym lub na pracowników.

Jedyne zainteresowanie, które duże międzynarodowe firmy wydają się mieć w każdym kraju jest możliwość udzielania mu pożyczek. Prawdą jest, że niektóre z nich pełnią określoną funkcję w kraju, dla którego jest ona zasadnicza. Amerykańska Rezerwa Federalna kontroluje walutę w Stanach Zjednoczonych. Podobnie jest z Bankiem Anglii i Europejskim Bankiem Centralnym. Niemniej jednak wszystkie te instytucje uczestniczą w finansowaniu rządów na całym świecie. Kiedy nie robią tego bezpośrednio, działają poprzez pośrednią instytucję finansową, taką jak Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Nie działają one na korzyść, nawet w podstawowym sensie, ich rzekomego kraju.

Wiele krajów całkowicie się uzależniło od tych międzynarodowych podmiotów, ponieważ zrzekło się na ich rzecz swojego suwerennego prawa do kontrolowania własnych walut i tak się zadłużyło. Twierdzenia, że banki te stały się „zbyt duże, by upaść”, rodzą pytanie, dlaczego są zbyt duże, aby upaść. Jeśli one upadają, to zależne od nich rządy upadają razem z nimi. Bez pozornie niekończących się linii kredytowych na ich finansowanie, rządy musiałyby zaprzestać składania obietnic wcielania w życie swoich programów, bo nie byłoby ich na to stać. To jest rzeczywistość, której żaden polityk nie chce ujawnić społeczeństwu. Gdyby rząd został wezwany do spłaty swoich długów, to zbankrutowałby. To dlatego gigantyczne banki, a nie małe firmy, musiały zostać uchronione od upadku poprzez udzielenie im wparcia finansowego. W przypadku globalnych korporacji ci „zbyt wielcy, aby upaść” to byli ci, którzy mają rozległe powiązania z rządem poprzez kontrakty i wpływy polityczne (lobbing i siłę gospodarczą), których mogliby zastosować.

„Gospodarka światowa” jest niczym innym jak niemal całkowitą zależnością rządów od globalnych banków i międzynarodowych korporacji. Żadne państwo nie jest przygotowane do działania bez nich. Innymi słowy, „gospodarka światowa” nie polega na zapewnianiu ekonomicznych potrzeb społeczności, regionu, czy nawet państwa. Nie polega na wytwarzaniu bogactwa dla mieszkańców danego kraju. Polega głównie na finansach, które są tylko jednym z aspektów ekonomii, i utrzymywaniu skonsolidowanego stanu bogactwa od którego zależne są rządy, gdyż mogą redystrybuować to bogactwo poprzez programy socjalne. To może wyjaśniać, dlaczego wysiłki zmierzające do zażegnania kryzysu gospodarczego są nieskuteczne i nieadekwatne dla przeciętnej rodziny i przedsiębiorstwa. Stopy procentowe nie są utrzymywane sztucznie na niskim poziomie by ludzie mogli wyjść z długów, tylko po to, aby mogli pozostać w długach wobec banków.

Ta sytuacja – bez względu na to, jak emfatycznie ekonomiczni eksperci chcieliby, abyśmy wierzyli inaczej – nie jest konieczna i zdecydowanie nie jest argumentem przeciwko propagowaniu lokalnej gospodarki. Wszakże dlaczego na koszt artykułów spożywczych na lokalnym rynku ma wpływać coś, co dzieje się w innym kraju? Powodem istnienia tej zależności jest to, że zapomnieliśmy o wartości lokalnej gospodarki, w wyniku czego straciliśmy ją samą. Nie mówię tu o planowaniu miast i budżetowaniu, to nie są części „gospodarki lokalnej”. Gospodarka lokalna to zdolność lokalnej społeczności do samowystarczalności i do wspierania własnej wytwórczej działalności gospodarczej. Jest to kolejne logiczne rozgałęzienie głównego sensu gospodarki w ogóle – czyli home management (zarządzania domem).

Spójrzmy na dzisiejsze typowe duże miasto. Skąd pochodzą produkty potrzebne do codziennego życia? W jaki sposób rodziny i przedsiębiorstwa poradzą sobie, jeśli katastrofa w innym regionie odcięłaby ich normalny łańcuch dostaw żywności? Na przykład miasto Seattle jest otoczone mniejszymi miastami (obszarami miejskimi) i obszarami podmiejskimi, które razem w żadnym wypadku nie wytwarzają wystarczającej ilości produktów, by zaspokoić potrzeby swojej populacji. Mieszkańcy aglomeracji Seattle siedzą na krzesłach i pracują przy biurkach wykonanych w innych miastach, a nawet krajach. Piją z kubków, używają długopisów i ołówków oraz noszą ubrania, które zostały wykonane gdzie indziej. Okoliczne obszary wiejskie nie produkują w pobliżu ilości żywności potrzebnej do utrzymania tego obszaru. Mieszkańcy Seattle są zależni od oddalonych dostawców; zazwyczaj dużych, uprzemysłowionych gospodarstw, które są głównymi dostawcami dla wielu dużych miast tak w kraju, jak i na świecie. Kiedy na którymś z tych gospodarstw-gigantów pojawia się problem produkcyjny, konsekwencje okazują się być szeroko rozpowszechnione. Kiedy jedne miasto doświadcza katastrofy, wysłanie dodatkowych zasobów celem jego wspomożenia może spowodować ich niedobór w innych regionach. Powszechne uzależnienie od scentralizowanych dostawców artykułów pierwszej potrzeby powoduje, że stały dostęp do tychże można przerwać prościej niż nam się wydaje.

Kolejny przykład powszechnej zależności od scentralizowanej produkcji można dostrzec w problemie niedawno napotkanym przez branżę komputerową. Globalny wolny handel miał uczynić rynek bardziej zróżnicowanym i zapewnić nam gotowe zapasy potrzebnych przedmiotów z dowolnego miejsca na świecie. W rzeczywistości jednak produkcja części potrzebnych na całym świecie stała się scentralizowana, nie tylko w ramach pojedynczych krajów, ale wręcz do pojedynczych regionów w tychże krajach. Problem, o którym wspomniałem, dotyczy produkcji dysków twardych do komputerów. Powodzie w jednym regionie jednego kraju spowodowały ogólnoświatowy niedobór dysków twardych, co miało wpływ na zdolność firm na całym świecie tak do utrzymywania istniejących serwerów, jak i instalowania nowych.

W przeszłości miasto postrzegało okoliczną społeczność wiejską jako integralną część swojego życia. Miasto zapewniało dobra i usługi dla społeczności wiejskiej, a społeczność wiejska zapewniała podstawowe potrzeby w postaci żywności i innych produktów rolnych potrzebnych miastu. Innymi słowy, każdy funkcjonował jako główny rynek dla drugiego, a ich połączona działalność gospodarcza ustanawiała kompletną, samowystarczalną społeczność, w której rodzina była w stanie zaspokoić swoje potrzeby i pragnienia. Każdy producent i dostawca usług w społeczności postrzegał innych członków społeczności jako swoich głównych klientów. Zamiast szukać obniżonych cen, zrozumieli, że w ich interesie leży stawiać na lokalny biznes. Najlepszym sposobem zapewnienia sobie sukcesu gospodarczego było zapewnienie sukcesu ekonomicznego swoim klientom. To sprawia, że ​​lokalna gospodarka staje się stabilna, ponieważ większość działalności gospodarczej ma miejsce w ramach zamkniętego obiegu, którego elementy nawzajem się wspierają. Ja kupuję od ciebie, a ty ode mnie. Będąc klientami siebie nawzajem, nawzajem utrzymujemy się w biznesie, co pozwala nam obu pozostać klientami siebie nawzajem.

Czy mówiąc to opowiadam się przeciwko globalnemu handlowi, tudzież handlowi w ogóle? Bynajmniej. Kupcy w mieście zajmowali się handlem, który nie tylko przynosił pożądane towary z odległych krajów, ale także otworzył te odległe rynki na nadwyżkę produkcji lokalnej społeczności. Ponieważ większość działalności gospodarczej była lokalna, była również odporna. Nie tylko problem w innej społeczności miałby niewielki wpływ na ogólną lokalną sytuację gospodarczą, ale także inna lokalna społeczność mogłaby bardziej bezpośrednio pomóc społeczności borykającej się z problemem. Tym sposobem można by oddalić potrzebę państwowej lub federalnej pomocy dla wszystkich, z wyjątkiem najbardziej rozpowszechnionych, katastrof.

Gdyby aktywność gospodarcza w całym kraju była przede wszystkim lokalna, gospodarka kraju jako całości byłaby samowystarczalna, ponieważ samowystarczalne byłyby lokalne gospodarki. Ogólna gospodarka kraju byłaby stabilna, ponieważ lokalne gospodarki byłyby stabilne. Ogólna gospodarka kraju byłaby odporna, ponieważ lokalne gospodarki byłyby odporne. Nadal istniałby handel regionalny i globalny, ponieważ nadal istniałoby pożądanie innych towarów, jednak nie byłoby uzależnienia od tych towarów.

Źródło: What is the Global Economy?

Powyższe tłumaczenie jest własnością portalu 3droga.pl. Kopiowanie go i modyfikowanie bez zgody Redakcji jest zabronione

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *