Akcja wsparcia dla polskiego domu dziecka na Białorusi
Jako nacjonalistom zależy nam szczególnie na naszym narodzie oraz losie naszych rodaków, niezależnie od tego, czy znajdują się oni w ramach granic okupacyjnego państwa, jakim jest III RP, czy innego, które tak jak ono nie jest polskie. Dlatego zachęcamy Was do wzięcia udziału w akcji, która ma na celu niesienie pomocy domowi dziecka na Białorusi, gdzie dzieci wychowywane są w polskim duchu.
Na wydarzeniu utworzonym na facebooku organizatorzy napisali:
Akcja pomocy dzieciom z rodzinnego domu dziecka w Bogdanowie na Białorusi w okresie zimowym. Zbiórka dotyczy środków czystości które na Białorusi są drogie a więc prosimy o dostarczanie:
– środków czystości (mydła, żele pod prysznic, pasty do zębów, szampony)
– środków piorących ( proszki, płyny do płukania )Numery kontaktowe osób organizujących zbiórkę:
– Paweł – 500 247 822
– Przemek – 696 618 096
– Marek – 732 608 681
– Jacek (Zielona Góra) – 532 536 081Zbiórkę organizujemy na terenie Żar i powiatu żarskiego. Na terenie Zielonej Góry zbiórką zajmuje się Jacek 🙂
Jeśli ktoś z Was z racji odległości nie będzie mógł dostarczyć nam swoich darów dla dzieci to podaję adres pod który można je wysłać pocztą:
68-213 Lipinki Łużyckie
Brzostowa 5
Karwowski Paweł„Ja, która piszę ten list mam na imię Helena Dworecka, jestem katoliczką i Polką, urodzoną na ziemi białoruskiej. Moi rodzice też byli Polakami. Nieżyjący już tata w swoim czasie służył w Wojsku Polskim. Ale my zawsze mówimy, że my jesteśmy ludźmi bez Ojczyzny, bo w Polsce na nas mówią – Białorusini, a na Białorusi – my jestesmy Polacy. I tak to jest w tym życiu.
Obecnie ja żyję i pracują w jednej z białoruskich wiosek, która nazywa się Bogdanowo. Jest to bardzo mały punkt zamieszkania. Żyją przeważnie ludzie starsi. W tej właśnie wiosce zorganizowałam dom dla dzieci porzuconych. Początki były trudne. Dom i całe obejście były rozwalone. Trzeba było dużo pracy i dobrych ludzi, żeby dom ten przygotować do zamieszkania. Pierwszymi mieszkankami były samotne staruszki. Było ich osiem. Kilka lat temu zmarła ostatnia. I wtedy tu przyszły biedne, pozostawione przez rodziców dzieciaki. W tej chwili jest ich też osiem (…)
Większość naszych dzieci jest poważnie chora. Niektóre są skaleczone w dzieciństwie przez rodziców. Jedna dziewczynka ma odmrożone ręce i nogi, chłopczyk znowu, ma problemy z kręgosłupem i nosi specjalny gorset. Dzieciaki chorują na nerki, płuca, oczy. Pomagamy im w tych ich chorobach jak możemy, ale na dobre badanie i leczenie niestety jesteśmy za słabe.
Wszystkie prawie nasze dzieci są ochrzczone w kościele. Wychowujemy je w duchu religii katolickiej i polskich tradycji, bo to się praktykuje w naszym domu. Starszy nasz wychowanek Jasio czyta po polsku. Młodsze towarzystwo uczymy polskiego alfabetu, bo same czujemy się Polkami i dzieci rosną w tym duchu. Nasi chłopcy są ministrantami w kościele a dziewczynki bielankami. Wszystkie dzieci pochodzą z rodzin z problemami alkoholowymi. Korzeni ich nie znamy, o rodzicach wiemy tylko tyle że są pozbawieni praw rodzicielskich.
Helena Dworecka i Teresa Czerniawska”
Wydarzenie jest dostępne pod TYM linkiem.