3DROGA.PL

Portal 3droga.pl

Portal Nacjonalistyczny

Ignacy Drozdowski: Federacja Europejska a suwerenność ludów Europy

europa, federacja europejska

Suwerenność państwa a integracja europejska – gdzie kończy się organizacja międzynarodowa, a zaczyna federalna?

Suwerenność wedle obecnych definicji jest stanem, w którym państwo dzierży możliwość sprawowania, niezależnej od wszelkich podmiotów, władzy politycznej. Suwerenność definiowano tak od traktatu westfalskiego, a raczej zbioru traktatów kończących wojnę trzydziestoletnią, zawartych w 1648 roku. Są też inne definicje – niektórzy teoretycy uważają za suwerenny taki byt polityczny, który ma fizyczne granice swej jurysdykcji. Jeszcze inni uważają, że byt polityczny uznany za suwerenny przez suwerenne państwa, bądź zrzeszające je organizacje międzynarodowe jest suwerenny. Jednak ja pozostanę przy definicji westfalskiej, jako w mej opinii najbardziej praktycznej. W tym eseju przyjrzę się temu, kiedy następuje przejście od organizacji międzynarodowej do federalnej, opierając się na procesie, jakim jest integracja europejska. Także spróbuję odpowiedzieć na pytanie, czy integracja europejska nie dokonała anihilacji naszej suwerenności na znacznie głębszym poziomie niż tym, który jest politycznym. 

Integracja europejska wedle wizji prezentowanej przez dominujący po drugiej wojnie światowej nurt polityki – liberalną demokrację stała się możliwa dzięki odrzuceniu nacjonalizmu. Innym wyjaśnieniem sugerowanym nam przez wspomniany przeze mnie główny nurt polityki jest to, że narody w końcu zdały sobie sprawę z tego, że współpraca ekonomiczna wykraczająca poza bilateralne umowy pomiędzy poszczególnymi państwami przynosi wymierne gospodarcze zyski mieszkańcom danych krajów. Na tym gruncie liberalni demokraci mają rację, uwolniony spod regulacji rynek międzynarodowy przynosi realne ekonomiczne zyski dla mieszkańców tych krajów, lecz za jaką cenę? Czy to nie jest pułapka zastawiona na narody Europy, by te połknęły niepasujący do nich, wywodzący się z anglosaskiej kultury politycznej bakcyl demoliberalizmu? By odpowiedzieć na te pytania według mnie należy, wprowadzić dwa pojęcia wywodzące się z filozofii – metapolitykę, która zajmuje się niepolitycznymi podstawami polityki, a także jej ostatecznym celem, drugim pojęciem jest stworzone przez Martina Heideggera Dasein, które tłumaczy się jako bycie-w-świecie, które obejmuje sposób egzystencji, a także tradycje i obyczaje danych społeczności. Znosi ono abstrakcyjny, niemający osadzenia w rzeczywistości podział na podmiot i przedmiot. 

Postawię przypuszczenie, że współczesna integracja europejska w porównaniu do innych prób integracji społeczeństw europejskich takich jak.: napoleońska unia celna, czy ottońska idea cesarstwa uniwersalnego, narusza suwerenność danych państw, czy narodów na głębszym poziomie niż wcześniej wymienione idee. Dlaczego? Ponieważ zmienia metapolitykę danych społeczności politycznych w sposób wcześniej niespotykany, dokonuje metamorfozy z metapolityki mniej, lub bardziej mitycznej (opartej na micie politycznym, pewnej w wielu aspektach irracjonalnej nadbudowie) w całkowicie materialistyczną, nieuznającej istnienia niczego wyższego poza partykularnymi interesami w życiu doczesnym. Tworzy to wiele problemów, dokona się alienacja (wyobcowanie) Europejczyków wiernych, nawet tylko nieświadomie i wyłącznie z powodów kulturowych swemu pierwotnemu Dasein. Jako że liberalizm jest projektem ściśle anglosaskim, to dokona się niezależnie od woli dygnitarzy europejskich import tamtejszego Dasein, czego logiczną konsekwencją jest zniszczenie na gruncie politycznym wszelkiej realnej europejskości. Zniszczeniem podstawowych wartości ją konstytuujących takich jak: rodzina, wspólnota, tradycja, religia chrześcijańska, dziedzictwo kultury grecko-rzymskiej i wytworzonych przez Greków i Rzymian cywilizacji.

Przedstawiając te dwa zagrożenia dla suwerenności państw i narodów europejskich wynikających z integracji państw europejskich warto wspomnieć także o tym, że Wspólnota Europejska, w intencji jej twórców – niemieckich (de facto nadreńskich) i francuskich chadeków miała to być organizacja pomocy gospodarczej i politycznej, która miała zachować pokój w Europie, a także zapobiec marginalizacji Europy przez supermocarstwa – USA i ZSRR, jednak projekt ten z powodu amerykanizacji warstwy politycznej był skazany na makdonaldyzację, a co za tym idzie, stał się projektem na poziomie metapolitycznym zwalczającym europejskość.

Na poziomie formalnym państwa Unii Europejskiej są niepodległe i suwerenne, lecz jawi się dla tego stanu bardzo duże zagrożenie – chęć zniesienia konieczności jednomyślności w podejmowaniu najważniejszych decyzji. Doprowadzi do stanu, w którym pewne podmioty polityczne będą wbrew woli innych podmiotów politycznych, teoretycznie o równej randze decydować o tym, jakie działania będą musiały podjąć inne podmioty polityczne, nawet wbrew ich woli. Doprowadzi do to sytuacji, w której państwa europejskie, zamiast dążyć do koniecznego w razie jednomyślności kompromisu będą tworzyć bloki, w których dominującą rolę zajmą państwa najsilniejsze – Francja i Niemcy, jako państwa dominujące ekonomicznie, a także politycznie będą w stanie ignorować potrzeby słabszych członków Wspólnoty, ponieważ ci są od ich siły politycznej zależni. Realnymi suwerenami Unii Europejskiej, a co za tym idzie stanowczej większości nierosyjskiej Europy staną się: prezydent Francji i kanclerz Republiki Federalnej Niemiec. Unia Europejska stanie się federacją, gdzie struktury niższe nie zostaną poddane anihilacji, bądź całkowitej rekonstrukcji, jak to się robi w imperiach, które też posiadają pewną ideową bazę. Federacja Europejska de facto zniszczy suwerenność narodów, nie będzie też imperium przez to, że nie posiądzie ona realnej, metafizycznej podstawy, na której mogłaby się oprzeć. Federacja Europejska, jeżeli powstanie będzie chimerą służącą interesom francuskim i niemieckim. To doprowadzi do zrealizowania wizji Europy dwóch prędkości, gdzie wystąpi podział na takie kategorie: zaawansowanych i czerpiących pełne korzyści ze współpracy państw Europy Zachodniej, takich jak Francja, Niemcy, Włochy, czy Hiszpania. Drugą kategorią zostaną państwa pozostawione w tyle, będące w stosunkach gospodarczych ze zachodem Europy przypominających swoim charakterem neokolonializm. Ofiarami tego procesu będą np.: Polska, Węgry, Czechy, Chorwacja, czy Rumunia. Państwa te, jako demokracje liberalne, bądź uczestniczące w ogólnie pojętym systemie gospodarczym świata zachodniego całkowicie zatracą swoją podmiotowość polityczną i ich relacje polityczne z europejską elitą zostaną zredukowane do poziomu porównywalnego do tego, jaki sobą reprezentują stosunki francusko-gabońskie. Co to dokładnie oznacza? Całkowite podporządkowanie jednej strony żądaniom drugiej, w zamian za ochłapy z pańskiego stołu. Co na tle państw Afryki Subsaharyjskiej daje Gabonowi dobrą pozycję gospodarczą, ale przez to traci on możliwości rozwoju długofalowego. Analogiczna sytuacja czeka w razie całkowitego podporządkowania politycznego całą Europę Środkową – temu, który się najmocniej ukorzy przed Francją bądź Niemcami będzie się najlepiej powodziło w całym rejonie. Związanie gospodarcze gospodarek naszego rejonu z Niemcami.

Jednak dla tego najgorszego scenariusza podstawy budowane są już od kilkudziesięciu lat – liberalne gospodarki państw Zachodu oparte na ciągłym wzroście, co powoduje zapaść wskaźnika rozrodu u rdzennych mieszkańców (alienacja, konsumpcjonizm, porzucenie norm społecznych). Według danych Federalnego Urzędu Statystycznego 26% obecnych Niemców ma korzenie imigranckie, co pokazuje skalę zjawiska imigracji w ostatnich dziesięcioleciach, oczywiście rozłożonego na kilka fal. We Francji ze względu na wprowadzony we 1978 roku zakaz uwzględniania pochodzenia, czy rasy w oficjalnych danych. Jedno z badań pokazują, że w latach 2006-2008 około 22% nowonarodzonych dzieci miało chociaż jednego dziadka-imigranta. Pokazuje to bardzo, jak współczesne nam społeczeństwa pierwsze świata są oparte na emigracji pracowników z jego peryferiów, jakimi są np.: Polska, Rumunia, Ukraina bądź z dawnych jego kolonii, jakimi były kraje Maghrebu, czy Indochiny). Ma to wiele negatywnych skutków, po pierwsze – przybysze alienują się od swojej kultury, a często także religii, co podważa fundamenty ich tożsamości i ich kosmpolityzuje. Dla autochtonów powoduje to utratę miejsc pracy, zmniejszenie płac i wypieranie gorzej wykształconych z branż, gdzie dominuje niewykwalifikowana siła robocza. Skutki imigracji są szczególnie odczuwalne na prowincji, jednym z przykładów, gdzie autochtoni postawili opór, był ruch “żółtych kamizelek”. Co do wcześniej wymienionego ruchu ciekawą informacją jest to, że spauperyzowana francuska klasa średnia i robotnicza protestowały w taktycznym sojuszu z imigrantami, których nowe podatki miały dotknąć w stopniu egzystencjalnym.

Po przedstawieniu definicji suwerenności i opisaniu, dlaczego Unia Europejska i zmiany, jakie się w niej próbuje przeprowadzić, zagrażają suwerenności państw rozumianej klasycznie, czyli jako wolne od ingerencji innych państw sprawowanie władzy na danym obszarze. Postawię zatem pytanie, czym w kontekście Unii Europejskiej jest federacja? Federacja wedle Słownika języka polskiego wydawnictwa PWN to: państwo o złożonej strukturze, w skład którego wchodzą kraje związkowe (mogą nosić różne nazwy: kanton, stan, land, czyli kraj, prowincja) zachowujące swoją suwerenność (m.in. USA, Kanada, Australia, Indie, Meksyk, Niemcy, Austria, Szwajcaria, Belgia). Należy zatem według mnie postawić pytanie, jak Unia Europejska bez radykalnej zmiany swego politycznego kursu (także personalnego) ma osiągnąć stan, gdzie Parlament Europejski nie będzie odbierał poszczególnym państwom członkowskim prawa do konkurencji podatkowej (stawka minimalna VAT na terenie całej UE), czy stanowienia o swym ustroju prawnym, który przecież w wielu kwestiach instytucjonalizuje to, co dla danego ludu było prawem niepisanym bądź zwyczajem, czyli kwestie kulturowe. Instytucje UE zrobiły to przez np.: przyjęcie raportu Maticia, co powoduje uznanie aborcji za prawo człowieka, gdzie w ustroju prawnym Rzeczypospolitej jest ona penalizowana, od czego występują wyjątki. Dlaczego Parlament Europejski i inne instytucje europejskie czynnie bądź biernie kontestują porządek prawny jednego ze swych formalnych sojuszników? Pozwolę sobie postawić jeszcze jeden przykład – to samo zjawisko dotyczy ustawy niedawno przyjętej w państwie węgierskim, która ograniczała propagandę środowisk LGBT. Parlament Europejski podjął w podobnym czasie rezolucję ustanawiającą UE Strefą Wolności dla LGBT, co oczywiście godzi w kulturę i zwyczaje społeczeństw Europy Środkowo-Wschodniej, jak i w sporą część mieszkańców głównych ośrodków Unii. 

Dlaczego tak się dzieje? Z jakiego powodu UE jako niepaństwowy twór tak skrajnie ingeruje w politykę kulturowo-społeczną i ekonomiczną członków w stopniu znacznie większym niż np.: Stany Zjednoczone Ameryki, gdzie mogą występować różne programy nauczania, różne prawa aborcyjne, czy karne? Może nam na te pytania pomóc odpowiedzieć teoria świata-systemów Immanuela Wallersteina. Koncepcja ta głosi, że analizować należy nie cywilizacje, kultury bądź państwa, ale systemy historyczne. Dzielą się one na mikrosystemy (dominowały one w społecznościach zbieracko-łowieckich) i na systemy-światy, te za to dzielą się na imperia-światy i na gospodarki-światy. Systemy-światy są pewną całościową zależnością kulturową i ekonomiczną, w ramach której działają różne podmioty polityczne. Ta zależność rozwija się w czasie. Imperia-światy są taką zależnością, ale w ramach której działa jedna, dominująca władza polityczna, za to gospodarki-światy są mocną zależnością gospodarczą danych ośrodków. Obecnie według Wallersteina panuje kapitalistyczna gospodarka-świat, a ośrodki polityczne dzielą się wedle swej relacji z centrum tego systemu (światem Zachodu), kategorie są następujące: ośrodki centralne (świat Zachodu, także Japonia, Korea Południowa, Australia, czy Nowa Zelandia), ośrodki peryferyjne (Trzeci Świat) i semiperyferyjne (dawny blok wschodni, Chiny, Indie, Indonezja). Polska przynależy do ośrodków semiperyferyjnych, których charakterystyką gospodarczą jest produkcja podzespołów do innowacyjnych produktów technologicznych, którymi zajmują się ośrodki centralne. Charakterystyką obecnego okresu jest to, że występuje skrajny outsourcing produkcji z ośrodków innowacji do ośrodków semiperyferyjnych. Rola gospodarcza ośrodków peryferyjnych ogranicza się do pola dla wielkich tras (chociaż Pierwszy Świat preferuje transport morski), a ich główną rolą jest dostarczanie surowców pozostałym typom ośrodków. 

Polska jako kraj Europy Środkowo-Wschodniej jest krajem semiperyferyjnym, co się w pełni objawia – tania siła robocza jest wykorzystywana do przetwarzania surowców pochodzących z gospodarek peryferyjnych (będących często w swej esencjami surowcowymi) według planów zaprojektowanych w krajach centrum kapitalistycznej gospodarki świata. Co to pokazuje? Polska nie jest gospodarczym podmiotem w UE, mimo swojego dużego nominalnego Produktu Krajowego Brutto. Polska nie może się wyrwać z pułapki średniego dochodu, co sprawia, że optymalizacja kosztów pracy jest coraz trudniejsza, rosną także oczekiwania do tej pory milczącej ludności autochtonicznej. Międzynarodowy kapitalizm wtedy zaczyna ściągać imigrantów, by wypełnić luki demograficzne, spowodowane przez wymuszony systemem tryb życia nastawiony na zarobkowanie. Drugim powodem ściągania imigrantów jest zaniżanie oczekiwań płacowych, wyparci przez migrantów pracownicy, by się utrzymać, muszą podjąć pracę za znacznie niższe stawki. Pozwala to międzynarodowym korporacjom pochodzącym z Pierwszego Świata (Zachodu) eksploatować całą resztę świata, zarówno na ich terenie, jak i na własnym terenie.

Odpowiadając na pytanie, dlaczego UE tak ingeruje? Albo, dlaczego państwa Zachodu tak mocno ingerują w nasz porządek kulturowo-prawny? Ingerują, bo mogą, mają większą siłą ekonomiczną, demograficzną (stymulowaną przez pierwsze pokolenie imigracji). Ingeruje też, bo kulturowo-ustrojowo na to pozwalamy, przyjęliśmy anglosaski, obcy Europie kontynentalnej demoliberalizm, odrzuciliśmy wszelkie formy buntu przeciwko stanowi zastanemu. Polacy i Węgrzy są najbardziej euroentuzjastycznymi narodami Europy, Unii pragną jak spragniony Tuareg wody na Saharze. Dlatego eurokraci wiedzą o tym, że inicjatywy rozluźnienia stosunków z UE, czy nawet zawieszenia członkostwa, choćby na wzór casusu członkostwa gaullistowskiej Francji w NATO, w ramach społeczeństw krajów rządzonych dawniej przez dynastię Jagiellonów nie przejdą. Ogranicza to niestety możliwość manewru dla rządów państw, które podejmą się obrony swego Dasein przed zakusami brukselskich chadeków i socjaldemokratów, które staną w obronie swych Ojczyzn i ich kultur.

Skoro na płaszczyźnie ekonomicznej integracja europejska już odebrała nam suwerenność, pod prawnym próbuje (z powodzeniem), wymuszając skrajny formalizm prawniczy, będący zresztą wynikiem przejęcia teorii prawa Hansa Kelsena przez główny nurt demoliberalizmu. Wedle tych teorii prawo jest czymś, na czym opiera się państwo, a konkretniej na Konstytucji, która to państwo reguluje i ustanawia ustrój. Przeciwstawił się temu niemiecki prawnik – Carl Schmitt (1888-1985), który sformułował inną teorię tego, jak działa Konstytucja, ta bowiem według prawnika z Plettenberga nie równa się ustawie zasadniczej, ta jest bowiem jedynie sformalizowaniem decyzji politycznych, tradycji danego narodu, czy innych czynników, te stanowią realną Konstytucję. To w imieniu schmittowsko rozumianej konstytucji (czyli tradycji, religii itp.) bunt przeciwko Republice Hiszpańskiej podjął generał Francisco Franco, oczywiście – wbrew ustawie konstytucyjnej,  lecz przeciwko łamaniu tej nieformalnej Konstytucji przez Front Ludowy. Oczywiście, teoria Schmitta w przeciwieństwie do podejścia kelsenowskiego nie absolutyzuje prawa pozytywnego, choć Schmitt był pozytywistą prawniczym wedle wielu badaczy tematu.

Co nam pozostaje z suwerenności poza gospodarką, kontrolą nad prawem? Oczywiście nasza kultura. Konkretniej mówiąc sprawy kulturowo-społeczne. Czy to eurokraci nam pozostawią pod naszą kontrolą? Zasadniczo nie, wspomniany wcześniej raport Maticia, czy uznanie UE za strefę wolności dla LGBT mówi nam o tym, że instytucje unijne nie zrezygnują z naciskania na członków UE. Robią to, choć w realnym tworze federacyjnym takie sprawy na szczeblu federalnym (vide USA) rozstrzygnięto by po długich debatach, a część praw zostawiono stanom. Federacja Europejska, jeżeli powstanie na trupie UE, nie ma potencjału na zostanie realną federacją, autonomia ekonomiczna, kulturowa członków będzie podporządkowana interesom niemiecko-francuskim i szerzeniu anglosaskiego demoliberalizmu. 

Co jednak z interesami czysto siłowymi, geopolitycznymi? Niestety, ośrodki centralne w UE są w stanie kolaboracji z siłami wrogimi krajom kontynentu europejskiego, o których dałoby się stwierdzić, że pozostały wiernymi wartościom, na których zostały zbudowane – wartościom chrześcijańskim, czy dziedzictwu starożytnego Rzymu. Są w kolaboracji ze Stanami Zjednoczonymi (w zależności od tego, czy rządzi tam Partia Demokratyczna), na gruncie energetyczno-gospodarczym z Rosją. Na tych obydwóch płaszczyznach dokonuje się alienacja ośrodków pomostu bałtycko-czarnomorskiego przez siły dominujące w UE. Kolejną sprawą jest to, że te ośrodki mimo formalnego potępienia np.: Nord Stream 2, nie podejmują żadnych środków, by ekspansji takiego projektu zapobiec. 

Widać po tych sprawach, że UE nigdy, bez większych reform, przywracających znaczne uprawnienia członkom, nie zostanie pełnoprawną federacją na wzór Stanów Zjednoczonych. Będzie to raczej demoliberalna republika wieloobszarowa, co zagraża stabilności Europy – zaistnieje presja na takie ośrodki jak Norwegia, czy Serbia, by te zrzekły swej pełnej suwerenności, co już zresztą się dzieje, poprzez ograniczanie dostępu do wolnego handlu i wymuszenie przestrzegania prawa unijnego w porozumieniach gwarantujących jakikolwiek dostęp do ww. wolnego handlu. Jak pokazują te przykłady, Unia aktywnie grozi państwom chcącym uczestniczyć we wolnym handlu bez zawierania ograniczających niepodległość gospodarczą i realizujących interesy francusko-niemieckie porozumień.

Po tym opisie sytuacji, chciałbym przejść do pytania zaczynającego esej: “Gdzie kończy się organizacja międzynarodowa, a zaczyna federalna?”. Wedle mnie ta odpowiedź brzmi następująco: w tym momencie, kiedy ośrodki uczestniczące przekazują wykonywanie swej suwerenności geopolitycznej, ekonomicznej, ewentualnie także kulturowej ośrodkowi centralnemu, zachowując w ramach tych obszarów pewne uprawnienia, ale mogą dokonać secesji, wycofując tym samym przekazanie ww. suwerenności, tym samym odzyskując możliwość jej wyłącznego sprawowania. Z UE owszem, można dokonać secesji – lecz jest to proces długi, żmudny i w praktyce, by móc nadal prowadzić politykę europejską, trzeba tej organizacji iść na ustępstwa ograniczające suwerenność, czego dowodzi przypadek akcesu Norwegii, czy Islandii do Strefy Schengen, to, co przeprowadzono, faktyczne było wymuszeniem na tych podmiotach politycznych realizacji prawa unijnego, podczas gdy te nie miały na jego stanowienie żadnego wpływu.

Przeprowadzona przeze mnie analiza wykazała, że UE taką federacją się nie staje, przechodzi ona w środek do realizacji interesów francusko-niemieckich, które się w wielu przypadkach wrogie tym polskim. Ich realizacja może doprowadzić do utraty suwerenności kulturowej, która jest najważniejsza (vide raport Maticia, uznanie całej UE za “strefę wolności dla LGBT”). Dodatkowo widoczne są pewne dążenia, by ów kontrolę uściślić, czego narzędziem ma być powstająca prokuratura europejska, będącą de facto próbą przejęcia kontroli nad jedną z władz niepodległych państw narodowych – sądowniczą przez instytucję unijną!

Wielu mówi, że Unia Europejska jest narzędziem ochrony przed interesami francusko-niemieckimi, bo teraz te siły muszą się liczyć ze słabszymi, a w innym wypadku mogłyby przypierać je do muru w ramach dominacji bilateralnej. Należy jednak dostrzec, że Unia Europejska blokuje powstanie realnej kontrinicjatywy, jaką mogłyby uformować ośrodki pomostu bałtycko-czarnomorskiego .W skrócie, sojuszu ekonomiczno-politycznego sformowanego z dawnych ośrodków jagiellońskich, do którego mogłyby dołączyć państwa zachodnie niezadowolone i sprzeciwiające się dominacji niemiecko-francuskiej. Takie nastroje są tam widoczne – wzrost poparcia partii Vox w Hiszpanii, powstanie rządu, we Włoszech, gdzie lider Ligi Północnej Salvini został wicepremierem w rządzie Giuseppe Conte, w tym samym kraju jest widoczny wzrost popularności partii o profilu narodowo-konserwatywnym Fratelli d’Italia. Ba! Nawet w samej Francji istnieje Zjednoczenie Narodowe, którego prezesem jest Marine Le Pen, która dostała się do drugiej tury wyborów prezydenckich w 2017 roku, a w zbliżającej się, zaplanowanej na 2022 rok elekcji ma wysokie szanse na wygraną, wskutek niepopularności obecnego prezydenta, Emmanuela Macrona. Jest to bardzo ważne, bowiem pokazuje to, że polityka eurokratów nie ma poparcia wśród znacznej części Europejczyków na Zachodzie.

Sprawowanie władzy suwerennej w ramach UE jest niemożliwe, a argument z dobrowolności przekazania sprawowania suwerenności jest nietrafiony – gdyż przekazaliśmy instytucjom unijnym do stanowienia nowego, obowiązującego prawa, które nie musi zostać zatwierdzone przez instytucje polskie. Jednym z takich praw jest na przykład pakiet Fit for 55, który może doprowadzić do krytycznej sytuacji w sektorze energetycznym, a co za tym idzie narazić wiele państw (w szczególności Polskę) na całościowy, strukturalny kryzys. Jest to znaczący problem, ponieważ wcześniej wspomniany pakiet ma dokonać całkowitej mobilizacji zasobów europejskich do walki z globalnym ociepleniem, jest to oczywiście szczytny cel, lecz środki zaangażowane do jego realizacji, mogą przynieść państwu polskiemu dużo złego, odbierając mu przede wszystkim możliwość suwerennego stanowienia o swej polityce energetyczno-industrialno-transportowej.

Obrońcy Unii mogą zadać pytanie: “Skoro ta Unia tak zła, to dlaczego by z niej nie wyjść, jak Wielka Brytania?”. Odpowiadam – UE po prostu wymusza za pomocą obejmujących znaczną część kontynentu europejskiego koneksji gospodarczych, geopolitycznych i kulturowych, by w relacje (a także, by w pewien sposób uznać unijne prawo) z nią wejść. Pokazuje to, jak Unia Europejska dokonała w pewien sposób monopolizacji stosunków w makroregionie europejskim. UE zaczyna działać w pewien bardzo nieprzyjemny sposób albo wymusza dołączenie, kusząc dopłatami (w istocie nakazuje przyjęcie pewnej polityki gospodarczej) bądź wymusza przyjęcie konkretnych części swojego prawa, vide casus Norwegii i jej akcesji do Schengen, gdzie w negocjacjach zmuszono Norwegów do przyjęcia prawa unijnego, mimo że nie mają żadnego wpływu na jego stanowienie, co prowadzi do wykształcenia hegemonii. 

Podsumowując mój esej, pragnę zaznaczyć, że nie jest to analiza szczegółowa, a raczej mająca charakter ogólnego opracowania relacji suwerenności w Unii Europejskiej i relacji do niej. Konkluzja, jaką mogę przedstawić, jest następująca – Unia Europejska nie dąży do zostania federacją, czyli zbiorowiskiem podmiotów politycznych, które przekazały sprawowanie swej suwerenności szczeblowi centralnemu federacji, lecz posiadającymi znacznie uprawnienia lokalne i prawo do secesji, a jedynie do powstania struktury państwowej, gdzie realną suwerenność będą sprawowały polityczne elity Niemiec i Francji. Jest to wizja przerażająca, gdzie w swoistym demoliberalnym imperium znaczna część populacji zostaje na gruncie kształtowania metapolityki uprzedmiotowiona i nie odgrywa żadnej podmiotowej roli w ekonomii, czy kulturze. W gospodarce bowiem wielkie, mające korzenie zachodnie, międzynarodowe koncerny zdominują przemysł, gdyż będą posiadały środki na dostosowanie się do wyśrubowanych norm Fit to 55, a w sferze kultury, szczególnie tej masowej, kontrola prawna (walka z memami, czy mową nienawiści) doprowadzi nas do tego, że będzie ona ściśle sterowana przez władze ponadnarodowe. Jest to wizja, do której w mojej opinii nie powinniśmy dopuścić, alternatywą dla niej jest projekt Europy Ojczyzn, mający jeszcze swe korzenie w gaullistowskiej Francji, jest to opcja, by Europa i jej narody były silne w świecie, ale i zachowały swoją podmiotowość na kontynencie.

Oprawa graficzna: Resistance Arts

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *