Matthew Pheneger: Friedrich Georg Jünger o technologii i prometeizmie
Według Friedricha-Georga Jüngera czczenie technologii przez współczesnego człowieka ujawnia jego dalekie pokrewieństwo z tytanami z mitów. Ten „tytaniczny” impuls do dominacji i konsumpcji wyraża się w naszej opartej na technologii gospodarce przemysłowej, która teraz określa każdy aspekt życia, od powietrza, którym oddychamy, po żywność, którą spożywamy.
Trwające debaty dotyczące rosnącej potęgi wielkich technologii, implikacji postępu sztucznej inteligencji i stanu środowiska sprawiły, że nadszedł odpowiedni czas na ponowne przyjrzenie się pracom, które krytycznie analizują nasz związek z technologią. Jednym z takich dzieł, które możemy rozważyć, jest ,,Perfekcja Techniki” niemieckiego eseisty Friedricha-Georga Jüngera (oryg. Die Perfektion der Technik).
Pisząc ją pośród bezprecedensowych zniszczeń drugiej wojny światowej, Jünger w ,,Perfekcji Techniki” wykorzystał swoją godną pozazdroszczenia wiedzę o zachodnich tradycjach literackich i filozoficznych, aby zbadać złowrogie skutki postępu technologicznego dla wartości duchowych współczesnego człowieka. Chociaż od burzliwej ery, w której narodził się Technik, minęło ponad 70 lat, ostrzeżenie Jüngera jest być może bardziej aktualne w naszych czasach – gdzie proteuszowe siły technologii już dawno stały się jeszcze bardziej wszechobecne niż kiedykolwiek wcześniej. Rzeczywiście, niektórzy twierdzą, że wiele proroczych spostrzeżeń Jüngera nie zostało jeszcze obalonych.
Jednym z głównych tematów Jüngera, poety z silnym wyczuciem metafory, jest to, że czczenie technologii przez współczesnego człowieka ujawnia jego dalekie pokrewieństwo z tytanami z mitów. W tradycji zachodniej Tytani zbuntowali się przeciwko bogom olimpijskim i starali się uzurpować sobie ich moc. Najsłynniejszym ze wszystkich był Prometeusz, który ukradł pierwotny płomień i tym samym zaczął symbolizować niebezpieczeństwa ludzkich dążeń i przerostów. „Cała technologia to tytaniczna pleśń”, pisze Jünger, „a twórcą człowieka jest zawsze rasa tytanów. Z jego tytanicznego pokrewieństwa wywodzi się jego miłość do tego, co ogromne, gigantyczne, kolosalne; jego zachwyt nad wielkimi dziełami, które imponują ilością i masą, ogromem spiętrzonej materii”.
Dla Jüngera ten „tytaniczny” impuls wyraża się w naszej opartej na technologii gospodarce przemysłowej, która od swoich skromnych początków w Europie Zachodniej rozrosła się na całą ziemię, determinując każdy aspekt życia, od powietrza, którym oddychamy, po żywność, którą spożywamy. Podczas gdy zdrowa, humanitarna gospodarka dbałaby o zachowanie podstawowej substancji, z którą działa, czy to pod względem siły roboczej, czy zasobów naturalnych, nowoczesna „gospodarka globalna” dąży przede wszystkim do maksymalizacji produkcji i konsumpcji. Pomimo różnych frazesów sformułowanych w języku wolności — wolnej przedsiębiorczości i wolnych rynków — często wydaje się, że ludzie istnieją po to, by służyć gospodarce i podtrzymywać jej funkcjonowanie, a nie odwrotnie.
Chociaż przekonaliśmy samych siebie, że taki ciągły wzrost gospodarczy jest usprawiedliwiony zdobywaniem coraz większych ilości „bogactwa”, Jünger twierdzi, że prawdziwe bogactwo nie polega jedynie na materialnych zdobyczach, ale na autentycznym „bycie”, który ożywia wszystkie prawdziwe cywilizacje: „Niewątpliwie znakiem bogactwa jest to, że obfituje w obfitość jak Nil. Bogactwo jest królewską naturą człowieka, która przepływa przez niego jak żyły złota”. Chociaż to rozróżnienie było znane naszym przodkom, dziś zostało pogrzebane przez tych, którzy utożsamiają bogactwo ze stanem ekonomicznego dobrobytu. Im bardziej jednak człowiek poświęca się tak zwanej „ponurej nauce”, tym bardziej odcina się od tych nienamacalnych, duchowych bogactw, których nie da się zgrabnie policzyć ani nagromadzić.
Intuicyjnie powiązane z czynnikiem ekonomicznym jest nowoczesne państwo administracyjne, które podobnie rozrosło się wykładniczo pod względem wielkości i wpływów. Dawno minęły czasy, kiedy państwo było definiowane przez charakter jego mieszkańców, ich kulturę i tradycje. „Samo państwo jest teraz postrzegane przez technologię jako organizacja, która musi zostać doprowadzona do perfekcji”, pisze Jünger. „Technik twierdzi, że państwo może właściwie wypełniać swoje zadania tylko wtedy, gdy zostanie zorganizowane na całkowicie technicznej podstawie, kiedy idea państwa i jego cel są zorganizowane w scentralizowany funkcjonalizm, wszechobejmującą maszynę, której nic nie umknie”.
Pod kierownictwem technokraty prawo staje się podporządkowane potrzebom organizacji technologicznej kosztem sprawiedliwości. Technokracja faworyzuje generowanie elastycznych ustaw i dekretów wykonawczych w stosunku do formalistycznego, tradycyjnego typu orzecznictwa, który tylko oszczędnie toleruje odstępstwa od reguły. W opinii Jüngera to przejęcie prawa jest łatwo widoczne w ciągłych atakach na wolności osobiste i prawa własności, które obciążają dynamiczne planowanie technokratów ze względu na poczucie trwałości, jakie dają:
„Technik walczy z własnością, nie na gruncie teoretycznym, jak agitator społeczny; w rzeczywistości przekształca ją, poddając ją swojej wszechpotężnej organizacji, która pozbywa się jej swobodnie z racjonalnego punktu widzenia. Przede wszystkim atakuje prawo do ziemi; do własności ziemskiej czuje wstręt, jaką dynamiczny umysł darzy wszystko, co jest nieruchome.„
Organizacja ta usprawiedliwia się tym, że zapewnia większe bezpieczeństwo, jako jedno z konieczności współczesnego życia. W praktyce jednak rozdziera kulturową tkankę, aż wszystko, co kiedyś było stabilne i statyczne, zostaje wprawione w zawrotny ruch. W ten sposób technicznie zorganizowane społeczeństwo staje się społeczeństwem „masowym”, w którym nikt nie może prowadzić niezależnej egzystencji, nawet gdyby tego chciał.
Aby zrekompensować utratę organicznych, niezorganizowanych aspektów życia, które zostały wykorzenione przez techniczną transformację państwa, Jünger zauważa, że zaczynają się mnożyć różne ideologie. Podczas gdy takie systemy wierzeń rzekomo zaspokajają ludzkie pragnienie transcendencji swoimi wizjami futurystycznej utopii, w praktyce potwierdzają stopień, w jakim współczesny człowiek jest redukowany do rodzaju produktu masowego, ponieważ wszystkie ideologie zakładają mechaniczną jednolitość w umysłach swoich zwolenników. W czasie, gdy Jünger pisał, w ten sposób rozwinęły się przede wszystkim nazizm i komunizm, które dążyły do połączenia potencjału technologii z prometejską wolą władzy. Byłoby jednak naiwnością sądzić, że współczesna liberalna demokracja, która przyjęła technologię w celu utrwalenia tego, co zostało nazwane „miękkim” totalitaryzmem, jest w jakiś sposób wolna od tych samych tendencji ideologicznych.
Najbardziej wymowna w tym względzie jest reorganizacja szkół i uniwersytetów. W miejsce klasycznego i średniowiecznego ideału, który kładł nacisk na enkyklios paideia, czyli „edukację ogólnokształcaca”, dziś instytucje edukacyjne przypominają centra szkolenia technicznego, gdzie wiedza „faktyczna” o charakterze czysto empirycznym zwyciężyła nad zintegrowaną formą wiedzy zakorzenionej w tworzeniu wspólnej kultury i mądrości. Jak twierdzi Jünger, współczesny człowiek jest bardzo dumny z tego nagromadzenia wiedzy jedynie opartej na faktach, ale taka wiedza może zawsze równać się tylko mare tenebrosum, czyli „ciemnemu morzu”, ponieważ bezgraniczna wiedza to wiedza pozbawiona charakteru i formy. „Jeśli dla ludzkiego umysłu wszystkie rzeczy są jednakowo warte poznania”, pisze Jünger, „to wiedza traci wszelką wartość”.
Pomimo naszych najlepszych starań, dzisiaj jesteśmy przytłoczeni „wznoszącą się falą” tych faktów. Chociaż innowacje technologiczne, takie jak internet i smartfony, dosłownie umieściły „świat na wyciągnięcie ręki”, pozwalając nam nosić w tylnych kieszeniach niemal boski zasób wiedzy, często wydaje się, że wiemy mniej niż kiedykolwiek wcześniej. Zdaniem Jüngera „nie byłoby zaskoczeniem, gdybyśmy byli tak samo zmęczeni tym ogromem wiedzy, jak miażdżącym ciężarem, który obciąża nasze plecy”.
Kolejną dziedziną, w której ujawnia się nasza tytaniczna natura, jest współczesna nauka. W miejsce „wielkich koncepcji”, które stały u początków nauki, jak zauważa Jünger, znajdujemy dziś hiperspecjalizację charakterystyczną dla nowoczesnych laboratoriów i ośrodków badawczych – owy „nagi utylitarny spryt”, który jest ożywiany pragnieniem penetracji „ mrocznych odgłębi ewenementów” i tortury naturę, dopóki nie wyjawi swoich sekretów. Chociaż ta nowoczesna, „prometejska” forma nauki pozwoliła nam dokonać wielu cudownych osiągnięć, od podróży kosmicznych po leczenie niezliczonych chorób, przekonała nas również, że możemy kształtować rzeczywistość zgodnie z naszą wolą. W swoich najbardziej niesamowitych zastosowaniach współczesna nauka przygotowuje drogę do triumfu biotechniki i transhumanizmu, które postulują łączenie człowieka z maszyną w celu przekroczenia naszych nieodłącznych ograniczeń.
Jak na ironię, nawet gdy współczesna nauka opracowuje środki, dzięki którym możemy przezwyciężyć własne człowieczeństwo, pada ofiarą aż nazbyt ludzkiego szaleństwa, ponieważ stworzyła również instrumenty o ogromnym potencjale niszczącym, takie jak broń nuklearna, które grożą zniszczeniem wszelkiego życia na ziemi, jakie znamy. Jako weteran pierwszej wojny światowej, Jünger był dobrze zaznajomiony z niszczycielskimi możliwościami nowoczesnej broni, która zdegradowała walkę z walki człowieka z człowiekiem do walki człowieka z maszyną. Rozważmy następujący fragment, w którym Jünger opisuje swoje doświadczenia z Flandrii w 1917 roku:
„Przyznaję, że w pierwszej bitwie we Flandrii byłem zszokowany nie tyle spektaklem śmierci i zniszczenia, ile dokonanymi przez człowieka przekształceniami całych krajobrazów. Ostrzały artyleryjskie, które padały od tygodni, zmieniły ten teatr wojny w coś w rodzaju księżycowego pejzażu pokrytego kraterami. Jego wulkaniczny charakter był niewątpliwy. Trudno byłoby znaleźć jeden przedmiot, który nie zostałby najmocniej zmasakrowany. Fantastycznie poskręcane i wypatroszone maszyny były porozrzucane w kawałkach – samoloty, pojazdy spalinowe, wozy, kuchnie polowe – ich szkielety ułożone w groteskowe stosy. Ta deformacja aparatury technicznej — i zaangażowanych w nią ciał ludzkich — była odwrotną stroną poziomu rozwoju technologicznego, w którym ogromna ilość energii elementarnej była skrępowana przez aparat mechaniczny. Jest wielu, którym takie zniszczenie wydaje się bezsensowne i niewytłumaczalne, ponieważ nie rozumieją relacji, którą to reprezentuje.„
Dla Jüngera to właśnie we mgle wojny technologia okazuje się prawdziwą faustowską okazją. Chociaż współczesny człowiek szczerze wierzy, że technologia jest jego wiernym sługą, chaos walki stwarza okazję dla sił żywiołów, które skierowaliśmy w ramach naszej technologii, aby wyrwać się ze swoich stalowych więzień. Uwolnione, zwracają się przeciwko człowiekowi i dokonują zemsty.
Tu znowu odnajdujemy ślady starożytnych mitów, bo choć dar ognia Prometeusza pozwolił ludzkości stworzyć cywilizację, dał nam również środki do prowadzenia ze sobą wojen, przyspieszając w ten sposób upadek ze złotego wieku do obecnego wieku żelaza. W tym sensie Jünger sugeruje, że naszą erę „coraz doskonalszej techniki” można przyrównać do mitu o Saturnie, ponieważ tak jak Saturn pożerał własne dzieci, tak współczesna cywilizacja pożera własne bezpieczeństwo poprzez uzależnienie od technologii, która niszczy jej fundamenty.
Dlaczego, Jünger pyta, czy „pragnienie bezpieczeństwa”, które przenika współczesną świadomość, rośnie wraz z postępem technologicznym? Odpowiedź jest taka, że zwolennicy technologii uświadomili sobie nieodłączne niebezpieczeństwa sił, które wprawili w ruch. Mówiąc słowami Jüngera: „Współczesny człowiek budzi się z faktem, że siły żywiołów, które zniewolił w swojej maszynerii, zwracają się przeciwko niemu z coraz większą, zaciekle niszczącą siłą”.
Aby zapobiec urzeczywistnieniu się naszych lęków przed nieuchronną samozagładą, Jünger zachęca nas do czerpania z przykładu starożytnych Greków, „znawców złotej zasady piękna”. To oni, bardziej niż jakakolwiek inna rasa, która chodziła po ziemi, pokonali pokusę sprzymierzenia się z Tytanami, idąc za przykładem Zeusa Olimpijskiego, który symbolizuje ukrytą, królewską naturę ukrytą głęboko w ludzkiej istocie. „Majestat Zeusa to pełnia bytu, spokojna siła” – pisze Jünger. Dla kontrastu, siła Prometeusza tkwi w „buntowniczym przebudzeniu, w pragnieniu zrzucenia Zeusa z jego złotego tronu, wypędzenia wszystkich bogów i uczynienia siebie panem świata”.
Poprzez taką symbolikę Jünger sugeruje, że zachodnia wyobraźnia jest zawsze ciągnięta w dwóch odmiennych kierunkach. Z jednej strony ma pokusę wykorzystania technologii w swoich próbach opanowania świata i zaspokojenia żądzy władzy. Z drugiej strony szuka równowagi i harmonii, które można znaleźć tylko na „szczytach Olimpu”, gdzie mieszkają bogowie. To, że skłanialiśmy się ku jednej skrajności nad drugą, jest oczywiste. Współczesny świat już dawno stał się, jak Jünger dobrze rozpoznał, „warsztatem tytanów”. Dopóki jednak kilkoro z nas nadal oddaje się dążeniu do dobra, prawdy i piękna, możemy jeszcze przezwyciężyć te kolosalne siły.
Źródło: theimaginativeconservative.org
Powyższe tłumaczenie jest własnością portalu 3droga.pl. Kopiowanie go i modyfikowanie bez zgody Redakcji jest zabronione.
Tłumaczenie: Ansger Valencia
Oprawa graficzna: Resistance Arts