Nicholas R. Jeelvy: Dlaczego Zachód powinien wspierać Ukrainę?
Kiedy 24 lutego Federacja Rosyjska rozpoczęła swoją inwazję na Ukrainę, zadała ciężki cios nie tylko Ukrainie, ale także wśród społeczności nacjonalistów i realistów rasowych (racialists) na Zachodzie. To, co kiedyś było szerokim ruchem ludzi, którzy generalnie zgadzali się ze sobą w kwestii problemów stojących przed współczesnym Zachodem i białą rasą, zostało podzielone na dwie części, a linią podziału było wsparcie Ukrainy lub Rosji w obecnej wojnie. Powodów wspierania Ukrainy lub Rosji jest wiele i nie wszystkie można omówić w jednym utworze, ale tutaj chciałbym zatrzymać się nad jednym argumentem, którym niektórzy zachodni nacjonaliści uzasadniają poparcie dla Federacji Rosyjskiej, lub przynajmniej wstrzymanie wsparcia dla Ukrainy. Twierdzą oni, że stawiają swój własny naród na pierwszym miejscu, przed Ukraińcami i że wspieranie Ukrainy w tym konflikcie zaszkodzi interesom ich narodu, w niektórych przypadkach dodając, że wsparcie Rosji jest korzystne dla tych interesów.
Jesteśmy nacjonalistami. Oznacza to, że na pierwszym miejscu stawiamy własny naród. Postrzegamy naród jako rozszerzoną rodzinę, a naszych ludzi jako członków rodziny, którym należy pomagać, chronić i poświęcać się. Jeśli nacjonalista uważa, że wspieranie sprawy ukraińskiej zaszkodzi interesom jego własnego narodu, nie mogę go za to winić – ja również stawiam własny naród na pierwszym miejscu. Jednakże modyfikuję swój nacjonalizm z realizmem rasowym, co oznacza, że uważam wszystkich białych ludzi na planecie za część mojej rozszerzonej rodziny, godnych pomocy, ochrony i z pewnością wartych poświęcenia. Oczywiście biali ludzie innych narodów są bardziej odległymi krewnymi niż ludzie mojego własnego narodu i jako tacy jestem mniej skłonny do poświęceń dla nich, ale wola poświęcenia na pewno nie jest zerowa, a na pewno większa niż w przypadku niebiałych. Tak więc, na przykład, byłbym skłonny zaakceptować nieco obniżony standard życia na okres jednego roku dla mojego narodu, jeśli oznaczałoby to uratowanie życia Ukraińców i pomoc w wygraniu tej wojny poprzez odłączenie europejskich łańcuchów dostaw od Rosji. Nawiasem mówiąc, jest to ten sam kompromis, który został zaoferowany Europie w 2022 roku i z przyjemnością stwierdzam, że Europejczycy z radością zapłacili tę cenę, aby ich rasowi krewni na Ukrainie mogli przetrwać i bronić się.
Jednak moje przesłanie nie jest skierowane do realisty rasowego, ale do starszej formy nacjonalisty, kogoś, kto nie byłby skłonny poświęcić poziomu życia własnego narodu za życie rasowych krewnych na Ukrainie lub w innym miejscu Europy Wschodniej. Chciałbym, o ile to możliwe, odwieść te osoby od przekonania, że interesy ich krajów mogą być bronione poprzez pozwolenie Rosji na zniszczenie Ukrainy.
Zacznijmy od łatwego i niemal samonarzucającego się argumentu. Kraje Europy Wschodniej, a zwłaszcza byłe kraje Układu Warszawskiego mają bezpośrednie obawy o bezpieczeństwo związane z rosyjską ekspansją i imperializmem. Nie trzeba być ekspertem geopolitycznym, aby dostrzec, dlaczego zniszczenie Ukrainy zagroziłoby bezpośrednio Polsce, Litwie, Łotwie, Estonii, Finlandii, Rumunii, Mołdawii, Węgrom, Słowacji czy Czechom. W krajach te wciąż żywa jest pamięć o podległości względem rosyjskiego i sowieckiego imperializmu. Rosyjskie zwycięstwo na Ukrainie postawiłoby je w bezpośrednim niebezpieczeństwie ataku i inwazji. I odwrotnie, zwycięstwo Ukrainy nad Rosją odepchnęłoby podstawowe zagrożenie dla ich bezpieczeństwa i suwerenności, jak również poważnie zmniejszyłoby jej zdolność do agresji. W istocie, gdyby Ukraina pokonała rosyjskie wojsko, jego rozmaite proxy i sojuszników z prywatnych firm wojskowych oraz wypchnęła ich z okupowanych terytoriów, w tym separatystycznych prowincji w Donbasie i okupowanego Krymu, wyżej wymienione kraje mogłyby odetchnąć ze zbiorowym westchnieniem ulgi. Z tego powodu polskie, bałtyckie, rumuńskie i w ogóle wschodnioeuropejskie poparcie dla Ukrainy było bardzo silne – zwycięstwo Ukrainy to w sposób oczywisty i jednoznaczny zwycięstwo tych krajów.
W podobnym, choć nie całkiem takim samym położeniu jak te kraje, są te narody na Bałkanach, które w przeszłości znalazły się w roli poddanych serbskiego i jugosłowiańskiego imperializmu. Istnieje obawa przed odrodzeniem się serbskiego imperializmu, o ile Rosja ośmielona zwycięstwem na Ukrainie mogłaby zacząć go wspierać. Z tego powodu Chorwaci, Macedończycy, Bośniacy i inni, którzy mają interes w zapobieganiu takiemu scenariuszowi, mają wyraźny powód, aby wspierać Ukrainę, zwłaszcza w świetle faktu, że retoryka serbskiego imperializmu ma niesamowitą paralelę z rosyjską narracją na temat Ukrainy. Histeryczne zawodzenie o „nazistowskich Ustaszach” i „fałszywych narodach” emanuje z Belgradu co jakiś czas, przypominając okolicznym narodom, że wojny na Bałkanach nie zakończyły się, a jedynie zostały wstrzymane. Zwycięstwo Rosji nie gwarantuje jednak, że Serbia ośmieli się na prowadzenie własnych wojen z sąsiadami. Zawsze można mieć nadzieję, że naród serbski zaakceptuje swoją naturę białego narodu i wyrzeknie się dalszych bratnich wojen, jednocześnie dostrzegając perfidię Rosji wobec krajów, które cynicznie i fałszywie nazywa ona sojusznikami.
Pozostają nam kraje Europy Zachodniej i Południowej, które są geograficznie oddalone od Rosji, a więc mniej zagrożone. Kraje te są również oddalone od Ukrainy i jako takie mogą nie mieć z nią wspólnej historii czy pokrewieństwa charakterystycznego dla narodów z Ukrainą sąsiadujących. Jako takie, te narody mogą nie czuć się szczególnie zagrożone przez Rosję, ani szczególnie zobowiązane do poświęcania się dla Ukrainy. Jestem tu po to, by pokazać nacjonalistom z tych krajów, że wsparcie dla Ukrainy i pokonanie Rosji leży także w interesie ich własnych narodów.
Najczęstszym argumentem jest odmiana stanowiska izolacjonistycznego. Biali mieszkańcy Europy Zachodniej i Ameryki Północnej, Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Ameryka, Kanada itd. nie mają żadnych zatargów z Rosją i nie mają powodu, aby narażać się na konflikt z Rosją, albo cierpieć trudności gospodarcze w wyniku sankcji lub odłączenia Rosji od łańcuchów przemysłowych i dostaw. Co więcej, skoro Ukraińcy nie są członkami tych narodów, to nie ma powodu, by się za nich poświęcać. Dlaczego Brytyjczyk czy Francuz miałby narażać swoje bogactwo i bezpieczeństwo energetyczne dla jakichś obcokrajowców w odległym miejscu, którzy są atakowani przez duży, potężny i silny gospodarczo kraj? (…)
Po pierwsze, obalmy argument izolacjonistyczny. Jest on czysto nacjonalistyczny, nie zawiera żadnej myśli nawiązującej do ras, w rzeczywistości stanowi obalenie rasowej organizacji politycznej. Jeśli twoje stanowisko jest takie, że biali ludzie z różnych białych narodów nie są sobie winni żadnej solidarności i żadnego poświęcenia, to możesz wyznawać różne idee, ale nie jesteś białym nacjonalistą ani realistą rasowym. To jest oczywiście Twoje prawo i nie będę Cię oceniał moralnie za to, że nie zajmujesz stanowiska realisty rasowego. Mam jednak praktyczne zastrzeżenia do tego stanowiska. Zarówno realiści rasowi, jak i nacjonaliści mają tę samą grupę wrogów – tych, których lubimy nazywać globalistami. Występują oni w wielu odmianach, jedni są zachodni, inni rosyjscy, jeszcze inni chińscy. Czasami pracują razem, czasami rywalizują o władzę i wpływy. Wszystkie dążą do zniszczenia białej rasy i homogenizacji populacji świata w bezbarwną, brzydką, brązową papkę. Wszystkie grupy globalistów są również bardzo potężne i wymagają pełnych zasobów i zaangażowania białych nacjonalistów i realistów rasowych, aby je pokonać. Wierzę, że ta grupa nie jest wszechmocna, ale pokonanie ich wymaga współpracy i jedności wśród białych nacjonalistów i realistów rasowych na niespotykaną skalę. Jeśli jednak przyjmiemy stanowisko izolacjonistyczne, to do zwycięstwa naszych wrogów wystarczy, że będą nas atakować jeden po drugim. Jednym z najcenniejszych zwycięstw propagandowych wczesnego etapu wojny było przedstawienie rosyjskiej inwazji na Ukrainę jako ataku na Europę. W rzeczywistości, wczesne rosyjskie plany bitewne zawiodły, ponieważ zakładały, że Ukraina upadnie zbyt szybko, aby Europa mogła zareagować, jak również, że odpowiedź Europy będzie słabsza, że Europa nie uzna ataku na Ukrainę za atak przeciwko sobie. Gdyby odpowiedź była taka, jaką przewidywała Rosja, prawdopodobnie Ukraina zostałaby zniszczona i podporządkowana, a Rosja przygotowywałaby się teraz do ataku na Polskę, Mołdawię lub jeden z krajów bałtyckich.
Już sam charakter europejskiej odpowiedzi zwiększył bezpieczeństwo Europy. Wykazując gotowość do poświęcenia broni, funduszy i taniego paliwa z Rosji na rzecz obrony Ukrainy, Europa Zachodnia zmniejszyła zagrożenie zarówno dla siebie, jak i dla Europy Wschodniej. Zmniejszyła prawdopodobieństwo wrogich działań przeciwko sobie. Gdyby nacjonaliści z krajów zachodu zareagowali podobnie jak państwa europejskie, z chęcią pomocy swoim rasowym krewnym na Ukrainie i swoim ideologicznym sojusznikom – ukraińskim nacjonalistom, bylibyśmy bezpieczniejsi od prześladowań ze strony naszych zdradzieckich rządów i ich globalistycznych mistrzów. Jedną rzeczą jest atakowanie pojedynczej organizacji, lub konfederacji organizacji w jednym państwie, zupełnie inną jest atakowanie ogólnoeuropejskiego ruchu, który w niektórych krajach jest częścią establishmentu politycznego i bezpieczeństwa. Wielką ironią jest to, że nacjonaliści w północno-zachodniej Europie i Ameryce Północnej, którzy mają najmniejszą siłę instytucjonalną, zdołali odciąć się od nacjonalistów w Europie Wschodniej, którzy mają największą siłę instytucjonalną. Ta wojna minie, ale pułk „Azow” pozostanie częścią ukraińskiego sił bezpieczeństwa, Ruuben Kaalep pozostanie liderem największej grupy parlamentarnej w estońskim parlamencie, a cała ta instytucjonalna siła, którą można by się podzielić z braćmi na Zachodzie, pozostanie niewykorzystana, ponieważ ludzie byli krótkowzroczni i nie potrafili zrozumieć podstawowego spostrzeżenia faszyzmu – że osobno możemy być słabi, ale razem jesteśmy nie do złamania. (…)
Biali ludzie są celem zniszczenia, dlatego musimy się zjednoczyć, aby odeprzeć te ataki. Ponieważ jednak jesteśmy również rasą słynącą z umiłowania wolności i niezależności, nie możemy próbować zacieśniać narodów Europy do jednorodności, lecz raczej szanować prawo innych do autonomii i suwerenności, jak również prawo do zachowania odrębności, z nienaruszonym językiem, kulturą i unikalnym profilem genetycznym. Dlatego droga naprzód to droga sojuszy, braterstwa, zbiorowego bezpieczeństwa i wzajemnej pomocy. W tych mrocznych dniach, kiedy Ukraina jest atakowana, nasze braterstwo jest poddawane próbie. Niektórzy nie zdali tego testu i okazali się niegodni. Teraz chcę dać im drugą szansę, bo pokazali, że wspierając Ukrainę, pomagają też zapewnić sobie przetrwanie i bezpieczeństwo w przyszłości. Razem możemy pokonać wszystkich naszych wrogów i zapewnić sobie zwycięstwo, wypełniając tym samym nasze szlachetne zadanie ochrony naszego narodu przed tymi, którzy chcieliby go zniszczyć.
Powyższe tłumaczenie jest własnością portalu 3droga.pl. Kopiowanie go i modyfikowanie bez zgody Redakcji jest zabronione. Redakcja nie popiera wszystkich tez, które pojawiły się w tekście, publikujemy ten tekst w celu poszerzania horyzontów myślowych Czytelników.
Źródło: fortress.kyiv.ua
Tłumaczenie: Marek Szczęsny
Oprawa graficzna: Resistance Arts