3DROGA.PL

Portal 3droga.pl

Portal Nacjonalistyczny

Szczepan Tomaszek: W szkole Doboszyńskiego – dystrybucjonizm w Polsce XXI wieku

Miesiąc dystrybucjonizmu to idealny czas na przypomnienie dziedzictwa Adama Doboszyńskiego. To w końcu ten wybitny polski nacjonalista był pionierem tej idei gospodarczej na naszej polskiej ziemi. Jego słynne dzieło „Gospodarka narodowa”, będące syntezą chesteronowskiego dystrybucjonizmu z nauczaniem społecznym św. Tomasza z Akwinu, było bestsellerem w polskim obozie narodowym lat 30-tych. Doboszynśki barwnie nakreślił w niej wizje nowego ustroju gospodarczego Polski, który miał pozwolić jej na zerwanie z kapitalizmem – i nie popaść tym samym w socjalizm.

Popularność tej książki wynikała z wielu powodów. Kunszt literacki autora i oryginalność myśli były jednymi z nich, lecz najważniejszym powodem była aktualność przedstawionych przez Doboszyńskiego postulatów. Jego wizja dystrybucjonizmu wykrojona była konkretnie pod warunki ówczesnej zubożałej, rolniczej i wieloetnicznej Polski, a więc kraju zgoła innego od Anglii G. K. Chestertona. Dodatkowo lata 30-te to czas powszechnego przeświadczenia o końcu kapitalizmu i poszukiwania trzeciej drogi w gospodarce.

W tym roku od I wydania „Gospodarki narodowej” minie równe 90 lat. Oczywistością byłoby napisanie, że diametralnie zmienił się w tym czasie świat i Polska. Kapitalizm na nowo dziś triumfuje, jego zmierzch jest niewidoczny. Współcześnie nawet socjaliści skapitulowali w walce z tym systemem, akceptując jego łagodniejszą, uśmiechniętą wersję. Trudno dziś wyobrazić sobie antymaterialistyczną transformację gospodarczą. Trudno uwierzyć w możliwość odcięcia się od światowej finansjery, a jeszcze trudniej jest zaproponować realną i współczesną alternatywę dla kapitalizmu. Pozornie Doboszyński i jego „Gospodarka Narodowa” w naszych warunkach są anachronizmem, gdyż świat się zmienił.

Jest to jednak przekonanie fałszywe.

Choć Polska przez 90 lat znacząco się zmieniła, to wiele z postulatów Doboszyńskiego zasługuje na uwagę. Za przykład niech posłuży poruszona przez bohatera Marszu Myślenickiego kwestia koncentracji ludzi i kapitału. Jak na dystrybucjonistę przystało, Doboszyński potępiał przerost miast. Postrzegał to zjawisko jako swojego rodzaju „zasysanie” przez miasta ludności wiejskiej, z której tworzył się proletariat – klasa społeczna pozbawiona własności, tożsamości, będąca odcięta od swoich korzeni. Aby zaradzić temu problemowi, Doboszyński postulował przeniesienie przemysłu na wieś i do małych miasteczek, tak aby wytwórczość skupiona w rodzinnych warsztatach i małych fabrykach ogarnęła cały kraj. Człowiek nie byłby wyrywany ze swoich rodzinnych stron, gdyż własność nadal byłaby bardziej powszechna. 

Dziś problem „zasysania” również występuje, lecz jest on jeszcze bardziej patologiczny. Światowy kapitalizm pozbawił nas przemysłu. Mimo tego miasto wabi ludzi. Wabi monstrualną ilością usług, których symbolami są przerośnięte galerię handlowe – świątynie kapitalizmu, w których każdy ojciec psiecka wspólnie ze swoją ciotą chciałby spędzić niedzielę. Wabi zdegenerowana kultura obecna w teatrach, galeriach sztuk, nowoczesnych muzeach i pedalskich lokalach. Wabi monstrualną ilością kierunków studiów i pracą w potężnych korporacjach. Młody człowiek, który zdał maturę czuję presję społeczną, żeby wejść w ten kilkusettysięczny, a nawet milionowy chlew. Można powiedzieć, że musi to zrobić. Musi opuścić swoją wieś lub swoje miasteczko, żeby zarabiać więcej niż minimalna krajowa. Z roku na rok obserwujemy exodus z prowincji. Niektóre mniej zurbanizowane regiony umierają na naszych oczach. Młody człowiek jedzie do miasta i już z niego nie wraca. Zamiast proletariatu sprzed 90 lat, pojawiła się klasa społeczna jeszcze bardziej patologiczna – prekariat.

Liberał powie, że to zdrowe i normalne – w końcu, wyjeżdżając do dużego miasta, człowiek z prowincji zarobi więcej. Współczesny lewicowiec przyklaśnie, bo młody człowiek wyrwie się z swojego małego zaścianka, porzuci wszelkie tradycje i zostanie człowiekiem nowoczesnym. Co myślimy my nacjonaliści? My wiemy, że ten młody człowiek z duża dozą prawdopodobieństwa się zdegeneruje. Wiemy, że stanie się popychadłem w korpo, a życie w dużym mieście, z dala od swojego rodzinnego środowiska, swojej własnej parafii i ziemi, którą zna jak własną kieszeń, z łatwością popadnie w laicyzm, postępactwo i inne degeneracje. Nie jesteśmy jednak konserwatystami, żeby pochlipać i stwierdzić, że świat umiera, a miliony muszą umrzeć. 

Potrzebne nam jest remedium – i tu właśnie pojawia się Doboszyński. O ile w jego czasach przeniesienie przemysłu na wieś to był pomysł trudny do zrealizowania, to dziś wiele kłód mamy usuniętych spod naszych nóg. W miastach prawie w ogóle nie ma przemysłu. Oczywiście przemysł jest potrzebny, ale gdy będziemy odbudowywać niezależną, autarkiczną Polskę, to postawmy go w wyludniających się wsiach i miasteczkach. Dzięki temu zastopujemy exodus. Ktoś spyta, a co z handlem? Przecież miasta od początku swojego istnienia służyły jako miejsca handlu. Dzisiaj za pomocą zdalnych sieci można zamówić do domu wszystko. Znacjonalizujmy więc serwisy ogłoszeniowe i aukcyjne. Przy tym nadamy przywileje oraz preferencyjne warunki dla małych, ogłaszających się przedsiębiorców, lub handlujących przez państwową sieć. Można domniemywać, że pojawi się tutaj miejsce dla odtworzenia cechów, gildii i korporacji, które pozwolą oddolnie regulować nowy sposób handlu i dystrybucji dóbr. Oczywiście wiele usług z obiektywnych względów nie będzie mogło operować jedynie przez tą sieć. Chcąc iść do lekarza, krawca czy piwiarni nie musimy jednak jechać do przerośniętego miasta. Te podstawowe usługi powinny być dostępne powszechnie na wsiach i małych miasteczkach. 

Ktoś spyta – a co z teatrami i operami? Gdzie te świątynie kultury i sztuki zmieszczą się na prowincji? Odpowiedź jest prosta – nigdzie. Współczesny teatr pozbawiony jest piękna, więc Wielka Polska pozbawiona będzie teatrów. Wspierane będą za to lokalne inicjatywy artystyczne, oddolne, zdrowe, powstałe w pięknych, pełnych miejsc pracy wsiach i miasteczkach pod opieką prawdziwie polskich korporacji artystycznych lub Ministerstwa Kultury.  

Spełnienie tej wizji pozbawi nas masy współczesnych problemów. Wraz z miastami znikną patodeweloperzy. Na prowincji ziemia jest tańsza, wiele domów i mieszkań stoi pustych. Tam też łatwiej będzie zbudować nowe budynki mieszkalne. Łatwiej będzie utrzymywać więzi społeczne, dzięki czemu społeczeństwo będzie zdrowsze. Spełni się postulat Doboszyńskiego, który wprost pisał, że z tą koncentracją ludzi należy świadomie skończyć. 

Oczywiście większość na takie postulaty powie, że to wizja nierealna. „Bo jak to tak pozbyć się dużych miast? Jak wprowadzić tak daleko idące zmiany? To przecież jakieś fikcje!” To, że materialistyczne spasłe wieprze nie wierzą w możliwość zerwania z systemem wyzysku, kapitalizmu i demoliberalizmu dziwnym nie jest. My jednak jesteśmy nacjonalistami. Wierzymy w rewolucję narodową. Jeśli Pan Bóg da, a my oddamy się ciężkiej pracy ideowej to zerwiemy liberalne kajdany narodów. My nie wierzymy w ewolucyjne zmiany. Nie wierzymy, że Polskę zmienimy robiąc show w trampkach i marynarce fantazjując o niskich podatkach. Polskę zmienimy wiarą, czynem i oddaniem prawdziwym ideałom. Musimy odbudować wizję Wielkiej Polski. Wielkiej Polski niezależnej od światowego kapitału i kultury zdegenerowanej. Wielkiej Polski bez bezdusznych, przerośniętych molochów, będących fabryką współcześniaków, liberałów i wszelkiej maści pedalstwa. Potrzebujemy Wielkiej Polski, która odnowi duszę naszego Narodu. Dlatego w nasze wsie i miasteczka na nowo tchniemy życie społeczne, gospodarze i kulturowe, które w barbarzyński sposób odebrał im kapitalizm. 

Dziś więc odbudujmy wizje Wielkiej Polski. Bierzmy w dłoń prace Dmowskiego, Doboszyńskiego, Zaleskiego, reinterpretujmy je i śnijmy o Wielkiej Polsce. Jutro zaś zbudujemy ją pracą i poświęceniem, krwią i potem, miłością do Ojczyzny i nienawiścią do wszystkiego co ją niszczy. W służbie tej bądźmy wytrwali i bezkompromisowi, bo jak mówił św. Jan Paweł II – musimy od siebie wymagać, nawet gdyby inni od nas nie wymagali.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *