3DROGA.PL

Portal 3droga.pl

Portal Nacjonalistyczny

Bartosz Biernat: Naród

naród, nacjonalizm

Oficjalny historyczny moment, w którym narodziła się w sposób oczywisty i bezdyskusyjny świadomość narodowa, przypadł na okrutne czasy przejęcia władzy przez wolnomularstwo w czasach krwawych zamieszek Wielkiej Rewolucji Francuskiej. Z pewnością wszelkiej maści konserwatyści będą uważać ów fakt za dostateczny dowód, aby zredukować pojęcie Narodu do abstraktu tudzież efektu ubocznego działalności systemu. Świadomość narodowa w krajach europejskich dojrzewała jednak od dawna i – co w końcu trzeba jasno powiedzieć – była wciąż dławiona.

Monarchowie i przedstawiciele hierarchii kościelnej, połączeni sojuszem w obronie przed nasilającym się zagrożeniem ze strony skutków protestantyzmu, powtarzanymi coraz częściej hasłami Wolności, Równości i Braterstwa, zasklepili się w skorupie własnego strachu w obliczu narodowych tendencji wolnościowych, które stały się faktem. Narody powstały. Ani monarchowie, obawiający się przede wszystkim o wolność swojego dworu, ani też papieże, nie byli zainteresowani aktywizowaniem narodów w słusznym celu. Powoli za to wykorzystywała ów fakt masoneria, kierując wysiłki nowo powstałej świadomości narodowej na ścinanie głów przedstawicieli monarchii i kościoła, schowanych za murami swoich twierdz. Tymczasem w środowisku narodowym, ale przede wszystkim konserwatywnym, istnieje dziwne przekonanie, jakoby przed 1789 r. świat był zbudowany na cudownych zasadach sprawiedliwości. Niestety, zwycięstwo liberalizmu mogło nastąpić tylko i wyłącznie dlatego, iż system był chory; chory zarówno z powodu wirusa masonerii, zarażającego zresztą nie tylko społeczne masy, jak również za sprawą dworów, ale przede wszystkim z powodu własnej nieżywotności. Ówczesny system był bowiem już tylko marną i raczej śmieszną niż budzącą podziw karykaturą systemu średniowiecznego. Żałować należy, iż ten stan rzeczy współtworzyła także hierarchia kościelna, żyjąca wówczas – jak się obecnie wydaje – wyłącznie złudzeniami. Konkludując – przedstawiciele narodów zaczęli zdawać sobie sprawę z tego, kim są, z tego, jaką zbiorowość tworzą, i utożsamiać swój interes z interesem swojego kraju. Dziś jedynie upośledzeni umysłowo maniakalni zwolennicy monarchizmu lub kosmopolityczni lewacy odrzucają istnienie Narodu.

Można z dużą dozą pewności stwierdzić, że Narody powstały w momencie, gdy wśród społeczeństw obudziła się świadomość narodowa, kiedy świadomość ich własnej tożsamości okazała się zgodna z tożsamością narodową. Oczywiste jest, że postępująca odrębnym tokiem historia każdego z narodów budziła witalne siły swoich uczniów w różnych odstępach czasowych, co jednak nie zmienia faktu, że następowała w tym czasie pewna demokratyzacja (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) w sferze społecznej.

O tym, jak powstawała owa świadomość narodowa, doskonale pisze Bogdan Byrzykowski w Silnym Narodzie: „Instynkt społeczny przerodził się w człowieku w instynkt narodowy poprzez trwanie, przy odpowiednich warunkach, w ramach jakiejś społeczności zorganizowanej”.

Ponieważ człowiek jest istotą społeczną, potrzebuje i zawsze potrzebował związku z jakąś społecznością.

 

Rodzina

Pierwszą podstawową wspólnotą – najmniejszą, ale jednocześnie najważniejszą, bo do dziś stanowiącą fundament wszelkich innych społeczności – była i jest rodzina. To ona na każdego człowieka nakłada pierwsze prawa i obowiązki, i to z nią czuje on największą więź, budując swoją tożsamość. Rodzina nie tylko w dużym stopniu kształtuje charakter i moralność każdego z nas, ale również stanowi pierwsze kroki ku uświadomieniu sobie swojej tożsamości narodowej.

Jasne jest, że instytucja rodziny wpaja nam wartości narodowe. W dzisiejszych czasach panuje przekonanie, iż proces ten postępuje niejako obok rodziny, której wartość jest umniejszana. Nieprzypadkowo każdy, kto atakuje pojęcie Narodu, czyni to samo z rodziną. Państwo, dążące do zajęcia miejsca Narodu jako najwyższej formy społeczności, zawsze będzie próbowało zmniejszyć rolę tej podstawowej komórki społecznej, dławiąc ją swoimi opiekuńczymi mackami. Przeciwieństwem tak funkcjonującego państwa jest Naród, odpowiednio zorganizowany jedynie w przypadku silnej instytucji rodziny, gdyż nie tylko się na niej opiera, ale stanowi jej bardziej złożone przedłużenie.

Naród, będący de facto wielką rodziną, musi – tak jak ona – realizować swoje cele, pielęgnować, umacniać i wzbogacać swoją tożsamość. Familia, aby utrzymać swoje wewnętrzne więzi, musi bowiem opierać się na stałej wartości moralnej, a także zbudować swoją specyficzną samoświadomość. Jednostka darząca miłością swoją rodzinę znacznie chętniej będzie budowała swoją tożsamość w ramach społeczności wyższego stopnia – Narodu.  Doskonale zdaje sobie z tego sprawę wrogi Narodowi system. Całe tomy książek można by napisać na temat metod, którymi posługuje się on w celu zniszczenia instytucji rodziny. Warto jedynie wspomnieć o ograniczeniu do minimum możliwości wspólnego spędzania wolnego czasu w domowym ognisku, osłabianiu rodzinnych więzi poprzez sprowadzenie domu do  „biura rachunkowego”, w którym bilans miesięcznych zysków i wydatków jest ważniejszy aniżeli wychowanie patriotyczne dziecka. Co oczywiste – ów upiorny stan rzeczy pogłębia promocja zboczeń, aborcji, wszechobecnej swobody seksualnej, luźnego podejścia do związku małżeńskiego – wszystko to w sposób oczywisty podkopuje wartości rodzinne, a co za tym idzie, samą instytucję familii.

Społeczność lokalna

Pierwsze (i niestety często ostatnie) kontakty jednostki ze swoimi rodakami, niebędącymi członkami jego bezpośredniej rodziny, mają miejsce w lokalnej społeczności, która może ograniczać się do miejskiego osiedla, wsi lub miasteczka. Właśnie na tym gruncie człowiek zdaje sobie sprawę ze swojej narodowej przynależności, wspólnej przeszłości i teraźniejszości, a także wspólnych interesów, a w efekcie również wspólnej przyszłości. Jednostka dorastająca w podobnym systemie wartości, co poznawana przez nią lokalna społeczność, może dzięki temu nie tylko uzupełnić pewne braki w wychowaniu narodowym, będące czasami efektem drobnych zaniedbań rodzinnych, ale również osiągnąć wyższy szczebel samoświadomości moralnej i narodowej. Dbałość o umocnienie więzi z lokalną społecznością, a także walka o nią, powinna stanowić podstawowy i najważniejszy układ odniesienia dla wszelkich ludzkich działań społecznych, a więc – co za tym idzie – narodowych.

Również w tym wypadku system demoliberalny nie pozwolił rozwijać się tej gałęzi życia społecznego w duchu narodowym. Poprzez specyficzną politykę ekonomiczną urzędnicy systemu próbują włączać małe ogniska rodaków w obręb wielkich miast. W przestrzeni miejskich blokowisk przedstawiciele Narodu stają się często całkowicie anonimowi, nie znając, a więc nie czując żadnego związku ze swoimi, nawet najbliższymi, sąsiadami.

Niedzielne rodzinne spotkania sąsiedzkie zamieniły się w szybkie „rodzinne” wycieczki po supermarketach, w pogoni za promocjami, przecenami i wyprzedażami. Lokalne społeczności są wypierane poprzez dążenia do pełnej atomizacji społeczeństwa. Nieprzypadkowo wieś stanowi jeden z ostatnich bastionów życia narodowego, gdzie nie tylko rodziny, ale i lokalne społeczności stanowią, jeśli nie monolityczną, to na pewno zgraną wspólnotę.

Nic bardziej nie akcentuje potrzeby hierarchizacji Narodu, jak właśnie rozrastanie się społeczności, niczym gałęzi w koronie drzewa, w bardziej złożoną całość. Tą ostateczną całością jest Naród. Właśnie w ramach jego wewnętrznej jedności zamyka się tożsamość jednostki, na którą – powtarzając za Bogdanem Byrzykowskim – składają się trzy jakości: fizyczna, intelektualna i moralna.

„W rozwoju tych trzech jakości mieści się sekret powodzenia narodów. Każdy Naród bowiem, który chce osiągnąć sukces, musi konsekwentnie pracować nad podniesieniem swej jakości intelektualnej, fizycznej i moralnej.” (B. Byrzykowski: Silny Naród) . Wszystkie jednostki, rodziny i lokalne społeczności połączone są w jedną narodową całość poprzez wspólną historię, tradycję, język, kulturę, naukę i technikę (jakość intelektualna), a także moralność, duchowość, więzi społeczne (jakość moralna).

Na przestrzeni dziejów wiele razy próbowano i wciąż próbuje się stwarzać odgórnie sztuczne twory, mające przypominać (a w efekcie zastąpić) narody. Niemniej ani państwo, ani promocja kosmopolityzmu czy lokalizmu wydają się nie mieć jakichkolwiek szans w duchowej konfrontacji z czymś, co wyrosło naturalnie nie tylko w rozumach, ale przede wszystkim w ludzkich sercach. Porewolucyjny Nowy Porządek Światowy zdaje sobie sprawę z takiej sytuacji; w efekcie dąży do maksymalnego ograniczenia trzech jakości Narodu i zastąpienia go nowym materialistycznym ładem, w którym dominuje egoistyczna jednostka odrzucająca rodzinę, lokalną społeczność i Naród. Jej podstawowym celem ma być służenie systemowi poprzez odbieranie sobie duszy na rzecz nabijania kabzy bonzom tego świata.

Można z całą pewnością stwierdzić, że system demoliberalny zaciera ręce ze szczęścia widząc, jak dobrzy katolicy miłujący swoje rodziny odrzucają Naród. Dopóki będą popełniać ten sam błąd, który popełniają od wieków, dopóty system będzie miał w nich raczej sojuszników, a nie wrogów. Nieprzyjaciel nieraz stroi się w piórka rzekomego sprzymierzeńca, aby osłabić choć jeden z elementów, których w żaden sposób nie jest w stanie zaakceptować: mocnej pozycji Kościoła katolickiego, stojącego na straży światowej moralności i wiary, wolnych narodów tworzących sprawiedliwy światowy ład, silnej instytucji rodziny czy harmonijnego rozwoju lokalnej społeczności.

Możliwe, że właśnie podczas Wielkiej Rewolucji (Anty)Francuskiej narodził się nacjonalizm – idea stojąca na straży Narodu. Z dużą dozą pewności można stwierdzić, że moment narodzin świadomości narodowej był siłą rzeczy zalążkiem tej nowej idei. Urzeczywistniła się ona jednak nie w umysłach jakobinów, lecz w Wandei.

Oprawa graficzna: Resistance Arts

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *