Andrew Korybko: Chińskie interesy wojskowe wokół Nowego Jedwabnego Szlaku
Powyższy artykuł został udostępniony za zgodą
redakcji serwisu Oriental Review. Pierwotnie opublikowano go na stronie:orientalreview.org
Dokumenty chińskiej armii, które niedawno wyciekły, świadczą o tym, że Chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza będzie starała się rozwinąć swoją obecność na świecie, aby chronić interesy Jedwabnego Szlaku.
„The Japan Times” było pierwszym źródłem, które doniosło o planach, które przypuszczalnie krążyły w chińskich kręgach w lutym i które błagały państwo do skoncentrowania się na rozwijaniu swoich możliwości siły rzutu wojsk poza obronę wybrzeży oraz poza morskie i lądowe obszary. Mimo braku jednoznacznego stwierdzenia, jest to jasne odniesienie do konieczności ochrony inwestycji infrastruktury Jedwabnego Szlaku oraz Morskich Linii Komunikacyjnych (SLOC), odzwierciedlających ścieżkę, którą podążała cała reszta ważnych światowych supermocarstw, zanim pójdzie ona w ślady ich międzynarodowej wojskowej działalności kierowanej przez ekonomiczne interesy.
Było tylko kwestią czasu, zanim Chiny również tak naturalnie zrobiły, pomimo publicznego wyrzekania się tego zamiaru oraz bycia niezwykle wrażliwym na punkcie jego przedstawiania, chociaż z dobrym powodem, ponieważ prawdopodobieństwo, że to będzie wykorzystane poprzez zbrojne środki wojny informacyjnej jako przypuszczalny „dowód” na to, że państwo chińskie naprawdę jest po prostu „kolejną imperialną siłą”, aczkolwiek taką, która sprytnie tuszuje wojskowe posunięcia sloganami o Jedwabnym Szlaku w sytuacji win-win. To nie do końca prawdziwe, jednak dobrze wpisuje się w indyjską paranoję na temat pnącego się chińskiego osaczania projektów infrastrukturalnych tak zwanego Sznura Pereł dookoła południowoazjatyckich peryferii..
Co do projektów, najwięcej sensu miałoby, gdyby Chiny doszły do porozumienia z tamtymi państwami-gospodarzami i poza nimi podobnie do Porozumienia o Współpracy Logistycznej (LEMOA) z 2016 roku między USA i Indiami, które zezwalało na wzajemne używanie swoich baz wojskowych od czasu do czasu w „logistycznych” celach, zasadniczo dające niektórym rodzajom projektów Jedwabnego Szlaku (jak porty morskie i lotniska) podwójną funkcję, nawet mimo że amerykański think-tank ostrzegał, że właśnie to mogłoby się ewentualnie zdarzyć. Nawet jeśli, to najlogiczniejsze z możliwych i najbardziej opłacalne rozwiązanie z zakresu bezpieczeństwa.
Jednakże haczyk tkwi w tym, że Chiny muszą uniknąć wciągnięcia w „mission creep” na całym świecie przy obronie interesów Jedwabnego Szlaku, czyli prawdopodobnie uniknąć jakiejkolwiek znaczącej obecności wojsk zagranicą, nie mówiąc już o obecnych strefach wojny, poza doświadczeniami Wojny Hybrydowej, z których jej rozjemcy się uczą. Zatem Chiny prawdopodobnie nasilą swoje szkolenie, doradztwo oraz misje wspierające wielu swoich partnerów jako część swojej własnej wielobiegunowej wersji amerykańskiej strategii „Lead From Behind”, która na przykład polegałaby na rozlokowaniu lotniskowców nad wybrzeżem Afryki w przyszłości w celu pomocy lądowym sprzymierzeńcom w odpowiedzi na bojowników przeciwko Jedwabnemu Szlakowi.
Chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza jest więc przewidziana do stania się połowiczną (?) siłą aktywną w całej Afro-Euroazji, jednak koncentrującą się głównie na superkontynentalnym bastionie Centralnej Azji oraz na wschodnioafrykańskich wybrzeżach regionu Oceanu Indyjskiego przy zarządzaniu swoją podwójną kontynentalno-morską zdolnością wojskową do ochrony Jedwabnego Szlaku. To jest naturalne, że Chiny rozwijają swoje interesy obronne z racji potrzeby obrony szlaków handlowych i infrastruktury tworzącej szkielet ekonomii zorientowanej na eksport oraz z której wynika państwowa stabilność, jednak będzie to niewątpliwie błędnie przedstawione przez przeciwników tego państwa jako „agresywne posunięcie” motywowane przez „neoimperialne” zapędy.