Igor Grzyb: Świat się jednak nie zawalił
Do nielicznych zarządzeń obecnej władzy, z którymi się zgadzam należy zaliczyć niedziele bez handlu. Przypomnijmy sobie skowyt środowiska liberalnego i konserwatywno-liberalnego (które nota bene często powołuje się na cywilizację łacińską, jednak swoją postawą wskazuje, iż nie ma z nią nic wspólnego) po wydaniu stosownej ustawy zwracającej niedzielę rodzinom, pracownikom i Panu Bogu. Ileż to razy, jakoby mantra, padał argument o rzekomej zapaści gospodarczej wywołanej tą decyzją, o tym, że naszego kraju nie stać na takie straty w budżecie i tak dalej.
Z perspektywy czasu widzimy, iż był to jedynie wylew żalu związanego z ograniczaniem bożka tych środowisk – „wszechmogącego” wolnego rynku. Niestety, do tej pory znajdują się ignoranci, którzy myślą, iż ta jedna ustawa zrujnowała polską gospodarkę i przyniosła katastrofalne straty. Pomijając fakt, że jest to bzdura, należy zwrócić tutaj uwagę na to, jak dogmatyzm gospodarczy, szczególnie ten, który stawia kapitał za cel najwyższy sam w sobie, może zaślepiać zdrowy ogląd na świat.
Wielu z nich mówi o „nowoczesnym kapitalizmie”, niemającym nic wspólnego z systemem, który wyzyskiwał najsłabszych jeszcze tak niedawno, a jednak, zaraz ci sami „nowocześni kapitaliści” udowadniają, iż tak naprawdę nie przepuścili by żadnej, nawet najbardziej niemoralnej okazji, by mnożyć kapitał.
Oczywiście, by legitymizować swoją ideologię nie cofają się nawet przed wycieraniem sobie twarzy naszą świętą wiarą katolicką, oczywiście wybierając sobie z niej co im pasuje. Brzmią mi do dziś w uszach słowa Janusza Korwin-Mikke, że Bóg stoi po stronie wszystkich silnych, bo gdyby tak nie było, to nie byliby silni. Jest to o tyle prawda, że Dobry Pan chce również zbawienia tych wysoko postawionych, jednak, skoro Bóg ma przyznawać rację temu silniejszemu, kimże był wtedy Chrystus? Czyliż nie był kamieniem odrzuconym? Czyliż nie był obity tak, iż trudno było rozpoznać w nim człowieka? Czyliż nie był biedny, opuszczony, spragniony i głodny? Czy w takim razie Chrystus nie był Bogiem i nie miał wsparcia Swego Ojca? Dalej, kim w oczach Boga byli święci męczennicy i pokutnicy? Czy Bóg nie był z nimi?
Oczywiście, że Pan Bóg nie jest jednym ze starożytnych, pogańskich bałwanów! On nas w słabościach naszych doskonali, bowiem „gdzie obfitowało przestępstwo, łaska więcęj obfitowała.” (Rz 5, 21) A przypomnieć należy, iż każdy katolicki pracodawca ma obowiązek pod grzechem ciężkim umożliwić swoim pracownikom świętowanie dni przez Kościół nakazanych. Ponadto, każdy, który zatrzymuje bądź zabiera należność, a oddaje ją na nawet pobożny cel, popełnia bluźnierstwo.
Czemuż liberałowie tak bardzo skłonni nie są do przypominania nauczania Kościoła o potrzebie cenzury, o tym, iż to Kościół ma prawo tworzyć prawo, o regulacji swawoli i przekuciu ją w prawdziwą wolność dziecka Bożego, jak do przypominania o, słusznym zresztą, potępieniu przez Kościół socjalizmu? Bo łatwiej przybrać żydowsko-mahometańską mentalność i uznawać, iż Bóg w nocy nie widzi, ma w poważaniu los maluczkich, nie liczy się ze swym Kościołem i nauczaniem Ojca Świętego.
Wszyscy lubią się powoływać na Chrystusa, ale prawie nikt nie chce jego społecznego panowania już tu – na ziemi. O jakże straszny to stan: udawać wierzącego, a podnosić rękę na wszechmoc i królewską godność Pana Jezusa. Koniec końców, albo podnoszący rękę nawróci się, albo przepadnie na wieczność i najmędrsze dowodzenie, jak to rzekomo Biblia stała po jego stronie, nic temu nieszczęśnikowi nie da. Chrystus musi panować w prawie i w gospodarczej moralności! Lepiej zbiednieć dla najwyższego ideału, dla skarbów, które nie niszczeją, niż przywiązać sobie kotwicę chciwości do szyi na zgubę.
Na koniec, pozwolę sobie przytoczyć słowa Apostoła z Listu do Efezjan mówiący o chciwości i pokładaniu ufności w pieniądzach oraz w dobrach materialnych: „Bo to wiedzcie rozumiejąc, iż wszelki porubca, albo nieczysty, albo łakomiec, (co jest bałwochwalstwo,) nie ma dziedzictwa w królestwie Chrystusowem i Bożem.” (Ef 5, 5)
Powyższy tekst został opublikowany w piątym numerze pisma W Pół Drogi. PDF z tym numerem jest dostępny TUTAJ, inne numery naszego pisma możesz zobaczyć TUTAJ